nt_logo

Sean Bean twierdzi, że koordynatorzy intymności rujnują sceny seksu. Odpowiedziały mu aktorki

Ola Gersz

09 sierpnia 2022, 18:43 · 4 minuty czytania
Scen seksu w filmach i serialach nie kręci się już tak, jak kiedyś. Do każdej produkcji angażowani są dzisiaj koordynatorzy intymności, którzy czuwają nad bezpieczeństwem i komfortem aktorów. Jednak nie podoba się to Seanowi Beanowi, gwieździe "Gry o tron" i "Władcy pierścieni". Jego zdaniem koordynatorzy... rujnują sceny seksu. Aktorowi odpowiedziały już koleżanki po fachu.


Sean Bean twierdzi, że koordynatorzy intymności rujnują sceny seksu. Odpowiedziały mu aktorki

Ola Gersz
09 sierpnia 2022, 18:43 • 1 minuta czytania
Scen seksu w filmach i serialach nie kręci się już tak, jak kiedyś. Do każdej produkcji angażowani są dzisiaj koordynatorzy intymności, którzy czuwają nad bezpieczeństwem i komfortem aktorów. Jednak nie podoba się to Seanowi Beanowi, gwieździe "Gry o tron" i "Władcy pierścieni". Jego zdaniem koordynatorzy... rujnują sceny seksu. Aktorowi odpowiedziały już koleżanki po fachu.
Sean Bean skrytykował realizację scen seksu we współczesnych filmach i serialach Fot. Brian J Ritchie/Hotsauce/REX/East News
  • Sean Bean skrytykował realizację scen seksu w filmach i serialach
  • Gwiazdor "Gry o tron" i "Władcy pierścieni" stwierdził, że koordynatorzy intymności rujnują ich spontaniczność
  • Słowa Seana Beana wywołały burzę, a Anglikowi odpowiedziały aktorki: Rachel Zagler, Jameela Jamil i Lena Hall

Sceny seksu w filmach wymagają wielu przygotowań. Do każdej produkcji angażowani są koordynatorzy intymności, a wszelkie nagie i erotyczne sceny są zarówno omawiane przed castingiem, jak i szczegółowo opisane w umowie aktora czy aktorki. Dzięki temu aktorzy czują się bezpieczne, a takie skandaliczne incydenty, jak gwałt Marii Schneider na planie "Ostatniego tanga w Paryżu" z 1972 roku, nie mają już prawa mieć miejsca.

Choreografia wielu scen seksu jest drobiazgowo zaplanowana, dzięki czemu aktorzy dokładnie wiedzą, co mają zrobić w każdej minucie. "Musieliśmy przećwiczyć scenę seksu z Davidem (Fincherem - red.), każdy jej centymetr: Potem kładziesz swoje usta na jego przyrodzeniu w tym miejscu, potem konkretna liczba pchnięć, a potem wytrysk. Wiemy dokładnie, co stanie się w każdej sekundzie takiej sceny" – mówił w magazynie "Out" Neil Patrick Harris o scenie erotycznej z Rosamund Pike z "Zaginionej dziewczyny".

"Jestem naprawdę dumna z tych scen. Pracowaliśmy naprawdę ciężko, aby wyglądały realistycznie. A także czułam się bardzo bezpiecznie z Regé [Regé-Jean Pagem – red.] i koordynatorem intymności. Potraktowaliśmy sceny seksu, jakby były to skomplikowane akrobacje, więc wiedzieliśmy dokładnie, co robimy, gdy wchodziliśmy na plan" – opowiadała z kolei Phoebe Dynevor, gwiazda "Bridgertonów".

Czytaj także: Jak się kręci sceny seksu? Takich gadżetów używa się w filmach, jak "365 dni"

Sean Bean o scenach seksu w filmach

Współczesne podejście do realizacji scen seksu nie podoba się jednak Seanowi Beanowi. 63-letni angielski aktor, gwiazdor m.in. "Gry o tron" i "Władcy pierścieni", stwierdził w rozmowie z brytyjskim "The Times", że "koordynatorzy intymności rujnują spontaniczność".

Sean Bean uznał, że obecność na planie koordynatora "bardzo by go hamowała, ponieważ zwraca on uwagę na detale". – Ktoś mówiłby: "Zrób to, a tam połóż swoje ręce, kiedy go dotykasz...". Myślę, że naturalny sposób zachowania kochanków byłby zrujnowany i sprowadzony do technicznego ćwiczenia – powiedział aktor.

Bean nawiązał też do swojego doświadczenia na planie serialu "Kochanek Lady Chatterley", który zawiera śmiałe erotyczne sceny. Anglik grał w nim główną rolę u boku Joely Richardson. Podkreślił, że realizacja miłosnych sekwencji była "spontaniczna".

– To była sama frajda. Mieliśmy dobrą chemię i wiedzieliśmy, że to, co robimy, jest niezwykłe, ponieważ ona była mężatką, a ja byłem żonaty. Podążaliśmy jednak za historią. Próbowaliśmy przedstawić prawdę powieści D. H. Lawrence'a – opowiadał w "The Times".

Sean Bean nawiązał także do "ocenzurowania" głośnej sceny seksu w serialu "Snowpiercer", w którym obecnie gra. Wystąpił w niej wraz z Leną Hall. – Wydaje mi się, że trochę ją wycięli. Czasami twoja najlepsza robota – gdy starasz się przesunąć granice i eksperymentujesz – zostaje ocenzurowana, bo stacje telewizyjne lub reklamodawcy twierdzą, że to zbyt wiele To fajna scena, dość surrealistyczna, senna i abstrakcyjna. I zawiera mango – mówił gwiazdor.

Aktor odpowiedział także na uwagę dziennikarza, że koordynatorzy intymności pomagają aktorom na fali ruchu #MeToo. Jego zdaniem "zależy to od aktorki". – Hall (partnerka ze "Snoewpiercera" – red.) ma doświadczenie w kabarecie muzycznym, dlatego była gotowa na wszystko – powiedział.

Aktorki odpowiadają Seanowi Beanowi

Słowa Seana Beana spotkały się z głośnym odzewem i wywolały burzliwą dyskusję. Skrytykowała je m.in. Rachel Zegler, gwiazda "West Side Story", którą niebawem zobaczymy w roli królewny Śnieżki oraz w sequelu filmu "Shazam!".

"Koordynatorzy intymności stwarzają atmosferę bezpieczeństwa dla aktorów. Byłam niezmiernie wdzięczna za koordynatorów w 'West Side Story' – okazali łaskę nowicjuszce, takiej jak ja i edukowali tych wokół mnie, którzy mieli wieloletnie doświadczenie. Spontaniczność w intymnych scenach może być niebezpieczna. Obudź się" – zwróciła się Zegler do Beana na Twitterze.

Z kolei Jameela Jamil z "Dobrego miejsca", która zagra również w "Mecenas She-Hulk", wprost nawiązała do słów Beana o "technicznym ćwiczeniu". "To powinno być włącznie techniczne. Jak kaskaderski wyczyn. Naszym zadaniem jako aktorów jest sprawienie, aby scena wcale nie wyglądała technicznie. Nikt nie chce zaimprowizowanego macanka" – napisała.

Do słów Seana Beana nawiązała także na Twitterze Lena Hall ze "Snowpiercera", o której aktor mówił w "The Times". Aktorka podkreśliła, że w głośnej scenie z mango, którą przywołał Bean, była naga (chociaż w rzeczywistości tak nie było) w wannie, ale aktor miał na sobie smoking.

Swojego kolegę z serialu nazwała "niesamowitym aktorem". "Nie tylko czułam się przy nim komfortowo, ale także jakbym miała prawdziwego partnera aktorskiego w tych dziwacznych scenach. Byliśmy przeciwko całemu światu i zamierzaliśmy opowiedzieć tę historię" – podkreśliła Hall, która postanowiła również odpowiedzieć na uwagę aktora, że "była gotowa na wszystko".

"Fakt, że pracuję w teatrze (nie w kabarecie, ale od czasu do czasu w nim występuję) nie oznacza, że jestem gotowa na wszystko. Zależy to od drugiego aktora, sceny, którą zamierzamy nakręcić, reżysera i ekipy, która musi być razem z nami, aby to sfilmować" – podkreśliła aktorka.

A co sądzi Hall o koordynatorze intymności na planie? Jak zaznaczyła, nie potrzebuje go, jeśli czuje się komfortowo z drugim aktorem i resztą ekipy. "Ale jeśli jakakolwiek część mnie czuje się dziwnie, obrzydliwie, nadmiernie odsłonięta itd., to albo zakwestionuję konieczność sceny, albo poproszę o koordynatora intymności" – podkreśliła.

"Sądzę, że koordynatorzy intymności są mile widzianym dodatkiem do ekipy filmowej i myślę, że mogą oni również pomóc w uporaniu się z traumą, którą doświadczamy w innych scenach. Czasami ich potrzebujesz, czasami nie, ale każda osoba, scena i doświadczenie są inne" – podsumowała Lena Hall.