nt_logo

Wybuchy także na białoruskim lotnisku. Powtórka z Krymu w kraju Łukaszenki?

Dorota Kuźnik

11 sierpnia 2022, 08:11 · 2 minuty czytania
Doszło do kolejnego zastanawiającego zdarzenia w rosyjskiej bazie wojskowej. Tym razem eksplozje miały miejsce na białoruskim lotnisku Ziabrauki. Jednostka została przekazana pod zarząd armii rosyjskiej, która jest w trakcie stawiania tam swojej bazy wojskowej.


Wybuchy także na białoruskim lotnisku. Powtórka z Krymu w kraju Łukaszenki?

Dorota Kuźnik
11 sierpnia 2022, 08:11 • 1 minuta czytania
Doszło do kolejnego zastanawiającego zdarzenia w rosyjskiej bazie wojskowej. Tym razem eksplozje miały miejsce na białoruskim lotnisku Ziabrauki. Jednostka została przekazana pod zarząd armii rosyjskiej, która jest w trakcie stawiania tam swojej bazy wojskowej.
Doszło do kolejnego zastanawiającego zdarzenia w rosyjskiej bazie wojskowej. Fot. EAST NEWS / SERGEI GAPON
  • Na terenie lotniska w Ziabrauce na Białorusi, nieopodal Homela, słychać było wybuchy i zarejestrowano "rozbłyski" - informuje Hajun - białoruski kanał na Telegramie
  • Na razie nie są znane ani przyczyny, ani skutki eksplozji, do których doszło na Białorusi
  • To kolejna sytuacja na lotnisku przejętym przez Rosjan. We wtorek w Nowofedorowce na Krymie doszło do pożaru

Do wybuchów na Białorusi doszło po północy. Jak podają niezależne białoruskie media, w tym kanał na telegramie Hajun, oprócz eksplozji widać było także rozbłyski. Łącznie miało dojść do ośmiu wybuchów. W bazie na Białorusi miały stacjonować między innymi systemy Iskander i S-400.

Trwa badanie przyczyn eksplozji

Choć na razie przyczyny wybuchów nie są oficjalnie znane, hipotezę wysnuwają niezależni komentatorzy, w tym bloger Motolko. Jedna z wersji mówi o tym, że nocne zdarzenia mogą mieć związek z prowadzonymi ćwiczeniami, o których resort obrony Białorusi informował w ostatnich dniach.

Sprawdzane miały być systemy obrony przeciwlotniczej i sił powietrznych. Jednocześnie to kolejne zdarzenie na wojskowym lotnisku, które zostaje pod zarządem armii rosyjskiej. We wtorek doszło do pożaru na Krymie, w bazie lotniczej w Nowofedorowce.

Czytaj także: Wśród Rosjan panika po wybuchach na Krymie. Kijów: Nie bierzemy odpowiedzialności za eksplozje

Ukraińcy naśmiewają się z Rosji

Choć oficjalne przyczyny wybuchów na Krymie nie zostały podane, ustaleniom okoliczności pożaru towarzyszyło sporo komentarzy strony ukraińskiej. Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, napisał na Twitterze, że demilitaryzacja Federacji Rosyjskiej to integralna część zapewnienia bezpieczeństwa światowego.

"Przyszłością Krymu jest zostanie perłą Morza Czarnego, parkiem narodowym o wyjątkowej przyrodzie i światowym kurortem. Nie bazą wojskową dla terrorystów. To dopiero początek" – napisał polityk.

- Wybuchy, do których doszło we wtorek na rosyjskim lotnisku wojskowym na okupowanym przez Rosjan Krymie, są przypomnieniem o tym, do kogo należy półwysep – oświadczyła z kolei wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk.

Oficjalne stanowisko ukraińskiego resortu obrony jest jednak jednoznaczne i zaprzecza temu, żeby to Ukraina stała za pożarem na lotnisku na Krymie. Ironicznie też zaznacza, że do pożaru mogło dojść przez zaprószenie ognia niedopałkiem papierosa. Jak czytamy na Facebooku:

"Ministerstwo Obrony Ukrainy nie potrafi określić przyczyny eksplozji, ale przypomina o zasadach bezpieczeństwa przeciwpożarowego i zakazie palenia w miejscach do tego nieprzystosowanych".

Do ataku na rosyjską bazę na Krymie miał przyznać się jeden z ukraińskich wojskowych, w anonimowej rozmowie z New York Times. Jednocześnie sami Rosjanie zaprzeczyli, by pożar w bazie wojskowej w Nowofedorowce był spowodowany atakiem ze strony Ukrainy.

Jak twierdzą eksperci, przyznanie się Rosji do tego, że winę za pożar ponosi strona ukraińska, świadczyłoby o przyznaniu, że rosyjskie systemy obronne są nieskuteczne.