nt_logo

Dawno żadna scena mnie tak nie straumatyzowała. "Ród smoka" pokazał piekło kobiet – aktualne i dziś

Zuzanna Tomaszewicz

24 sierpnia 2022, 17:43 · 4 minuty czytania
Od lat na własnej skórze przekonujemy się, co to znaczy, gdy mężczyźni chcą podejmować decyzje za nas. "Ród smoka" uchwycił w obiektywie kamery podświadomy strach wielu kobiet i osób niebinarnych – śmierć przy porodzie i odebrany głos. Nie bez powodu ludzie zareagowali tak, jakby właśnie przeżyli horror. "Ale ona i tak by umarła, a dziecko mogło przeżyć" – tłumaczą wybór króla Viserysa co poniektórzy. Ten argument nie jest usprawiedliwieniem.


Dawno żadna scena mnie tak nie straumatyzowała. "Ród smoka" pokazał piekło kobiet – aktualne i dziś

Zuzanna Tomaszewicz
24 sierpnia 2022, 17:43 • 1 minuta czytania
Od lat na własnej skórze przekonujemy się, co to znaczy, gdy mężczyźni chcą podejmować decyzje za nas. "Ród smoka" uchwycił w obiektywie kamery podświadomy strach wielu kobiet i osób niebinarnych – śmierć przy porodzie i odebrany głos. Nie bez powodu ludzie zareagowali tak, jakby właśnie przeżyli horror. "Ale ona i tak by umarła, a dziecko mogło przeżyć" – tłumaczą wybór króla Viserysa co poniektórzy. Ten argument nie jest usprawiedliwieniem.
Dlaczego scena porodu Aemmy Arryn (Targaryen) jest tak ważna? Fot. kadr z serialu "Ród Smoka"
  • Pierwszy odcinek serialu "Ród smoka" wzbudził sporo kontrowersji. Wszystko za sprawą brutalnej sceny porodu Aemmy Targaryen.
  • Prequel "Gry o Tron" zwrócił uwagę na pozycję kobiety w patriarchalnym, quasi-średniowiecznym świecie. Władca Siedmiu Królestw zachował się jak tchórz dokonując wyboru za swoją żonę.
  • Sekwencja z porodem ma swoje ponure odzwierciedlenie w naszej rzeczywistości.

Brutalna scena porodu w serialu "Ród smoka"

Na fanach "Gry o Tron" widok zamienionej w mięsną papkę twarzy nie robi dużego wrażenia, a wręcz przeciwnie — po części hit HBO właśnie na obrazowych scenach walk zbudował swój fenomen.

Gdy widz przyzwyczai swoje oczy do widoku gnijących zwłok, odrąbanych kończyn czy palenia na stosie, wtedy jego sercem i umysłem może zawładnąć pewna znieczulica. Jeśli ma doznać szoku, to na nowych warunkach. Pod tym względem cuda potrafią czynić niedopowiedzenia.

Sekwencja z "nocą poślubną" Sansy Stark, która kończy się gwałtem na niej, nie została bezpośrednio pokazana na ekranie. To w oczach Theona Greyjoya (złamanego przez jej oprawcę, czyli Ramsaya Boltona) widzimy, że dziewczynie dzieje się potworna krzywda. Takie sceny działają na wyobraźnię odbiorcy i są o wiele bardziej przerażające niż te podane przez twórców na tacy.

W pierwszym odcinku serialu "Ród smoka", którego akcja rozgrywa się 183 lata przed narodzinami Daenerys Targaryen, nie brakuje krwi, rzezi, tortur i agonii. A jednak brutalność Daemona Targaryena (Matt Smith) to pikuś przy scenie z porodem żony władcy Siedmiu Królestw, Aemmy Targaryen (Arryn), która — choć osadzona w świecie fantasy — znajduje swoje odbicie w prawdziwym życiu.

Wpierw przybliżmy nieco kontekst sytuacji. Aemmę Targaryen (Sian Brooke), małżonkę Viserysa I Targaryena (Paddy Considine), poznajemy w momencie, w którym jest już brzemienna. Przed zajściem w obecną ciążę królowej już nieraz zdarzyło się poronić. Swojemu jedynemu jak dotąd dziecku, córce Rhaenyrze (Milly Alcock i Emma D'Arcy), a także królowi mówi, że to ostatni raz, kiedy będzie próbowała wydać na świat potomstwo.

Viserysowi przyśnił się jednak sen o męskim potomku, który — zgodnie z polityką patriarchatu — miałby zasiąść po jego śmierci na Żelaznym Tronie. Dla rodu Targaryenów senne przepowiednie są niezwykle ważne, w końcu Aegon Zdobywca przewidział w nich, że Westeros zostanie najechany przez armię Białych Wędrowców, a Daenys Marzycielka przewidziała zniszczenia Valyrii.

Viserys czuje presję otoczenia i obowiązku, jaki na nim spoczywa. Jego doradcy niechętnie widzą w roli przyszłego władcy Siedmiu Królestw jego córkę. Poprzednio szansę na założenie korony miała kuzynka króla, Rhaenys Targaryen. Niestety wizja kobiety na Żelaznym Tronie wzbudzała i wciąż wzbudza wątpliwości. Następca musi być mężczyzną. 

Podczas porodu Aemmy dochodzi do poważnych komplikacji i bez cesarskiego cięcia się nie obędzie. Viserys zostaje poinformowany o tym, że jeśli zabieg nie zostanie szybko wykonany, życie stracą dwie osoby. Król ma do wyboru dwa scenariusze — w obu z nich jego ukochana umiera, zaś w jednym jego syn ma szansę na przeżycie.

Widzimy, że władca długo bije się z myślami, aż w końcu — bez wcześniejszej konsultacji z Aemmą — wydaje rozkaz wykonania cesarki. Kobieta zostaje przeciągnięta na środek łóżka niczym świnia idąca na rzeź. W jej oczach maluje się strach. Tak smakuje zdrada. Królowa próbuje wyrwać się z uścisku służby, błaga męża o litość, wije się. W tej samej chwili skalpel przejeżdża po jej brzuchu, zostawiając za sobą krwawy strumień.

Scena cesarskiego cięcia przeplatana jest walką Daemona i Cristone’a Cole’a na turnieju rycerskim; męską zabawą na szrankach przypominających kształtem kobiece genitalia. Symbolika ma tu znaczenie i nie jest przypadkowa.

Blade ciało Aemmy już się nie porusza. Leży bezwładnie na prześcieradle przesiąkniętym krwią. Dziecko żyje, ale tylko przez dzień. Potem także umiera.

Viserys zachował się jak tchórz

Scena śmierci Aemmy uderzyła kobiety w czuły punkt. "Moje ciało, mój wybór" - hasło doskonale znane osobom, którym władza chce odebrać prawo decydowania o sobie. Królowa nie miała wyboru, choć mogła go mieć.

Argument twierdzący, że "przecież Aemma i tak by umarła" nie jest usprawiedliwieniem dla zachowania Viserysa, który okazała się tchórzem. Zamiast przekazać żonie druzgocącą wiadomość i pozwolić jej dokonać wyboru (pewnie sama powiedziałabym, że trzeba ratować dziecko), okradł ją z prawa do głosu i potraktował jak zwykły inkubator.

Na szczęście widzowie mieli okazję zobaczyć, jaką osobą była za życia Aemma. Była sympatyczną, troskliwą i kochającą matką. Decyzja Viserysa odebrała jej człowieczeństwo i sprowadziła do roli maszynki do rodzenia.

Po obejrzeniu pilotażowego odcinka nie sposób nie zauważyć, że ma on feministyczny i aktualny wydźwięk. Mimo że nie podjął się stricte tematu aborcji, to stąpa po fundamencie ruchu proaborcyjnego, o którym już wspominaliśmy. Serial podkreśla, jakie znaczenie ma wybór.

W rozmowie z The Hollywood Reporter showrunner serialu Miquel Sapochnik tłumaczył, że zależało mu na tym, by scena śmierci Aemmy, która sama określała poród mianem "naszego pola bitwy", uchwyciła realia życia w średniowieczu (głównej inspiracji dla "Rodu smoka" i prozy George'a R.R. Martina).

– Masz 50 proc. szans na przeżycie. Wiele kobiet nie przeżyło. Jeżeli ojciec dostanie wybór pomiędzy matką a dzieckiem, cesarskie cięcie cię zabije. To był bardzo brutalny element tamtego życia – mówił.

Chcieliśmy, na poziomie dramatycznym, by Viserys musiał dokonać wyboru. To było bardzo ważne, uczynienie z niego aktywnego uczestnika wydarzeń, jeśli chodzi o to, co stało się z Aemmą i Baelonem (red. synem).Ryan J. Condalshowrunner w rozmowie z "Vanity Fair"

To ciekawe i zarazem ironiczne, że autorzy pomysłu na scenę porodu są cismężczyznami.