Od kilku dni świat jest pogrążony w żałobie po śmierci Elżbiety II. Właściwie powinienem napisać "prawie cały świat", bo ja po królowej Wielkiej Brytanii nie płaczę. A już tym bardziej nie rozumiem zbiorowej histerii Polaków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Skończyła się pewna epoka", "Jestem dumny, że mogę być częścią tej historii" - czytam od kilku dni we wpisach moich znajomych, znajomych znajomych, innych publicystów, polityków i celebrytów. Wszystko, co się rusza, ogłosiło koniec pewnej epoki.
I żeby było jasne - nie bawią mnie najróżniejsze mało smaczne memy czy żarty publikowane w mediach społecznościowych już po śmierci Elżbiety II. Ale żeby płakać po królowej, bo nie wywołała skandalu i była - najprawdopodobniej - miłą, starszą panią z gromadką słodkich piesków i bandą rozpieszczonych dzieci?
A wy wiecie, że płaczecie po osobie z tytułem królowej? Osobie, która jest "równiejsza", ustawowo lepsza od nas? Mamy 2022 rok i nie mogę przeżyć płakania po kimś, kogo tytułuje się w taki sposób.
Jesteście jakimiś chłopami? Hołd lenny jej składaliście? Może czujecie się jej "poddanymi". Wraz z waszą postawą lata walki o równe prawa dla ludzi bez względu na pochodzenie poszły... nie powiem, gdzie.
Jeszcze, żeby to była osoba, która w jakiś szczególny sposób zabiegała o konkretne interesy Polski czy Polaków, ale królowa Elżbieta była u nas raz i to wiele lat temu. Z tej wizyty wynikało tyle i tylko tyle, że dziś część osób publicznych może się pochwalić wspólnym zdjęciem.
I trudno się dziwić - instytucja królowej nie znaczy już nic poza wpływami do budżetu z turystki i ogromnymi wydatkami na bohaterów kolejnych to afer. Teraz dochodzi do tego starszy pan, który każe tytułować się per Karol III i po kilku chwilach od objęcia "władzy" zdążył pokazać, że ludzie to dla niego śmieci.
Nie płaczcie po królowej, płaczcie po Ukrainkach
Mniej więcej tyle samo wspólnego mamy z królem Bahrajnu Hamadem ibn Isa al-Chalifem. Swoją drogą, jestem bardzo ciekawy, czy równie wylewnie będziemy opłakiwać króli Hiszpanii, Norwegii czy Szwecji.
Dlaczego nikt z nas teraz nie płacze za zgwałconymi Ukrainkami? Dlaczego takiego poruszenia nie budzi śmierć tysięcy naszych sąsiadów – obywateli i żołnierzy torturowanych przez bandytów Władimira Putina.
Ja tylko przypomnę – jeszcze nie tak dawno temu za naszą granicą doszło do serii ludobójstw. – Tam byli Kadyrowcy, którzy zabijali wszystkich. Jechali i od razu strzelali, jak na polowaniu – mówił mi o sytuacji w Borodziance Arsen Milewski.
Królowa Elżbieta była i w zasadzie wciąż jest produktem marketingowym, który genialnie się sprzedaje. Powinniśmy jednak zastanowić się, jak to o nas świadczy, skoro kupujemy taki kit.