Zbigniew Ziobro miał poprosić o objęcie działaniami operacyjnymi swoją przyszłą żonę Patrycję Kotecką. Było to w czasie, kiedy związek był poważny, a para myślała już o ślubie. – Był informowany o ustaleniach, do czego nie miał wtedy prawa – twierdzi wysoki rangą funkcjonariusz służb specjalnych w rozmowie z "Newsweekiem".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tekst o tym, jak minister miał sprawdzać przyszłą żonę, to fragment książki "Zbigniew Ziobro, prawdziwe oblicze" Renaty Grochal, dziennikarki "Newsweeka"
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego miała rozpracowywać Patrycję Kotecką
Miało się to dziać w czasach pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości (2005-2007)
Książka "Zbigniew Ziobro, prawdziwe oblicze" autorstwa Renaty Grochal, dziennikarki "Newsweeka", niedługo ukaże się na rynku. W poniedziałek na stronie internetowej tygodnika ukazał się tekst, zapowiadający to, co znajdzie się w książce.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego miała rozpracowywać Patrycję Kotecką, obecnie żonę Zbigniewa Ziobry. Działo się to w czasach pierwszych rządów PiS(2005-2007), a z prośbą o objęcie działaniami operacyjnymi swoją przyszłą żonę miał wystąpić sam ówczesny minister sprawiedliwości.
Ziobro sprawdzał przed ślubem Kotecką
– Przyszedł do Bogdana Święczkowskiego (prywatnie swojego przyjaciela, wówczas szefa ABW, potem prokuratora krajowego, dzisiaj sędziego Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej) i mówi, że ma problem, bo pojawiają się informacje, że jego narzeczona Patrycja w przeszłości mogła mieć kontakty z gangiem pruszkowskim – mówi w rozmowie z "Newsweekiem" były funkcjonariusz służb specjalnych.
Jego zdaniem Ziobro miał się obawiać, czy Kotecka "nie została mu celowo podstawiona przez gangsterów i czy nie wynosi im informacji, którymi mogą być zainteresowani". Funkcjonariusz opisuje też szczegóły podjętych działań operacyjnych. Sprawdzano kontakty Patrycji Koteckiej, która była śledzona nawet wtedy, kiedy wychodziła od Zbigniewa Ziobry.
Przed domem zawsze miał czekać samochód, który za nią jechał, by ustalić, z kim się spotyka. Rozmówca "Newsweeka" dodaje, że sam Zbigniew Ziobro kilka razy puścił swojej partnerce "szczura" (fałszywą informację), żeby zobaczyć, czy komuś ją powtórzy. Kotecka miała też założony podsłuch w telefonie.
– Ziobro był informowany o ustaleniach rozpracowywania Koteckiej – twierdzi oficer i od razu zaznacza, że nie miał wówczas do tego prawa ani jako prokurator generalny, ani minister sprawiedliwości, ponieważ "nie były to informacje procesowe tylko operacyjne".
Autor podkreślił, że Piotra K. za wiarygodnego świadka koronnego uznawał m.in. obecny szef MSWiA Mariusz Kamiński. Minister cytował jego zeznania, ale tylko te, które mogły uderzać w poprzedni rząd. "Broda" stwierdził, że Patrycja Kotecka miała związki z warszawskim półświatkiem.
W cytowanych zeznaniach pojawiła się m.in. historia, że Kotecka miała zlecić porwanie swego znajomego Sławomira J., który również miał być związany z mafią. Jego samego miała zaś prosić, by pomógł rozwiązać problemy z właścicielami pizzerii na Ursynowie przy ul. Rosoła.
Jak informowaliśmy w naTemat, po publikacji Kotecka wydała oświadczenie, w którym zaprzeczyła doniesieniom, a w jej obronie stanął nawet premier Mateusz Morawiecki. "GW" przypomina, że żona Zbigniewa Ziobry groziła pozwem, ale do dziś żaden w tej sprawie nie wpłynął.