Znane seminarium w gigantycznym kryzysie. Nie pomógł nawet nabór uzupełniający
Alicja Skiba
02 października 2022, 18:26·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 października 2022, 18:26
Olsztyńskie seminarium znalazło się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Jak się okazuje, w pierwszym etapie rekrutacji zgłosił się tylko jeden kandydat, który chciałby zostać księdzem. Zorganizowano zatem nabór uzupełniający, który okazał się jeszcze większym fiaskiem, ponieważ tym razem nie było żadnych chętnych.
Reklama.
Reklama.
W olsztyńskim seminarium uczy się obecnie 13 osób, przyszłość placówki jest niepewna, ponieważ do naboru tegorocznego zgłosił się tylko jeden kandydat
Nauka w seminarium trwa 6 lat. Pierwszy rok ma przygotować kandydata do obowiązków związanych z charakterem posługi
Placówki szkolące duchownych zmagają się z kryzysem. W 2021 odnotowano 15 proc. spadku w liczbie osób ubiegających się o przyjęcie do seminarium
Jak przekazał portal olsztyn.com.pl, Wyższe Seminarium Duchownego Metropolii Warmińskiej "Hosianum" w Olsztyniezmaga się z dużymi problemami. W lipcu informowano, że tylko jedna osoba zgłosiła się do pierwszego etapu rekrutacji. Teraz odbył się nabór uzupełniający, który odsłonił w pełni smutną dla kościoła prawdę: w regionie nie ma osób chętnych do zostania księdzem. Nie było ani jednego kandydata.
W "Hosianum" uczy się obecnie 13 osób. Nauka w seminarium trwa sześć lat. Pierwszy rok - zwany propedetycznym - ma przygotować kandydata do obowiązków związanych z charakterem posługi. To czas, żeby osoba chętna do zostania duchownym zastanowiła się, czy w ogóle chce się temu poświęcić.
W ciągu ostatnich lat zamknięto seminaria m.in. w Kaliszu, Wronkach, Bydgoszczy i Legnicy. Zagrożone jest 13 kolejnych placówek, w tym Białystok, Kielce, Szczecin, Elbląg oraz Olsztyn.
"Bolesne dane". Biskup likwiduje seminarium w mieście, bo nie było chętnych
Pisaliśmy już w naTemat o kryzysie, z jakim zmagają się placówki kształcące duchownych. Pod koniec czerwca przestało działać Wyższe Seminarium Duchowne w Bydgoszczy, gdyż nie było wystarczającej liczby chętnych, aby tam się uczyć. Klerycy z diecezji bydgoskiej będą kształcić się w Poznaniu.
"Wyższe Seminarium Duchowne wBydgoszczy w tym roku akademickim nie przyjęło ani jednego kandydata z kapłańskim powołaniem. A w jego murach kształci się niewielu przyszłych księży, którzy rozpoczęli naukę wcześniej" – czytamy na stronie bydgoskiej "Gazety Wyborczej". – To są bolesne dane – powiedział dziennikowi biskup Krzysztof Włodarczyk, który po objęciu stanowiska odwiedził WSD.
– Spotkałem się z radą pedagogiczną seminarium, składającą się z 25 księży profesorów. A potem z alumnami, sześcioma. Smutek wewnętrzny poczułem, ale nie mogę rąk załamywać i stwierdzić, że się nie da. Młodzi ludzie podążają za osobistymi wzorcami, za kapłanami-przewodnikami. Trzeba też sobie powiedzieć, że dziś istnieje presja społeczna, jest także silny antyklerykalizm – uważa duchowny.
Nie pomogły też żadne akcje promocyjne i zachęcanie młodzieży. Dlatego też Seminarium Duchowne Diecezji Bydgoskiej zostaje przeniesione do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu.
Inną hipotezę stawiał dziennikarz Mariusz Sepioło, który przeprowadził dziesiątki rozmów z księżmi, byłymi księżmi i klerykami. W swojej książce "Klerycy" pokazał życie w polskich
seminariach i jego przełożenie na politykę.
Coraz mniej osób chce zostać księdzem
– Te dane mnie nie zaskakują, bo liczba spada regularnie od wielu lat – powiedział naszej redakcji autor. Jego zdaniem 15 proc. spadek jest czymś, co powinno być sygnałem alarmowym dla hierarchów rzymskokatolickich, bo jest znaczący. – Seminaryjne korytarze bardzo pustoszeją – zaznaczył.
Jego zdaniem młodzi mężczyźni mogą już na wstępie odrzucać myśl o seminarium choćby ze względu na ujawniane przez media przypadki przestępczości seksualnej kleru. W latach 90–tych, gdy w Polsce przemoc w Kościele była tematem tabu, wybór seminarium był łatwiejszy.
Sepioło podkreślił, że klerycy zazwyczaj nie mogą swobodnie dyskutować, bo za wychylenie się grozi im wyrzucenie z seminarium. Mają za to się skupić wokół "jednego światopoglądu i jednej ideologii", a to, po 6 latach, przekłada się m.in. na poparcie dla prawicy, czyli obecnie PiS.