Skończyła się dobra passa Patryka Vegi. Reżyser, który zapowiadał, że "Niewidzialna wojna" będzie jego ostatnim polskim filmem, poniósł wraz z nim sromotną klęskę. Autobiograficzna produkcja reżysera po tygodniu od premiery została niemal całkowicie wycofana z kin.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Niewidzialna wojna" ma być podobno ostatnim filmem Patryka Vegi nakręconym w Polsce
W autobiograficznej produkcji w postać reżysera wciela się Rafał Zawierucha ("Pewnego razu... w Hollywood")
Vega tym razem poniósł porażkę, gdyż film niemal całkowicie wycofano z kin po tygodniu
Autobiograficzna produkcja Patryka Vegi niemal całkowicie wycofana z kin
Patryk Vega promował "Niewidzialną wojnę", jak mógł, zapowiadając, że to jego ostatni film wyłącznie polskiej produkcji. Niestety (lub na szczęście?) nie pomogło to w sukcesie frekwencyjnym autobiograficznego filmu reżysera.
Produkcję z Rafałem Zawieruchą w roli głównej oraz z m.in. Anną Muchą czy Justyną Karłowską w pozostałych rolach, zdołała zebrać w weekend premiery... zaledwie 30 tys. widzów. Sale kinowe na seansie filmu Vegi musiały więc świecić pustkami.
Doszło więc do dość precedensowej sytuacji, jeśli chodzi o polskie filmy, gdyż kina zaledwie w drugim tygodniu od premiery "Niewidzialnej wojny" zredukowały jej seanse niemal do zera.
"To nie jest dokument, pomnik czy gloryfikacja. To wypełniona prawdą, emocjami i charakterystycznym humorem wartka opowieść o sobie samym, odkrywająca kulisy życia i kariery najbardziej kontrowersyjnego reżysera – Patryka Vegi. W młodości, zanim usłyszał o nim świat, próbował wszystkiego. Był komputerowcem i animatorem, piłkarzem, sprzedawcą nielegalnego oprogramowania, członkiem gangu, a nawet dilerem narkotyków" – tak reklamował film jego oficjalny dystrybutor Kino Świat.
Kiepskie recenzje "Niewidzialnej wojny"
Negatywne opinie o najnowszym filmie Vegi chyba nikogo nie powinny dziwić, gdyż niemal każdy film reżysera zostaje zjedzony przez krytyków. Tak stało się m.in. z "Miłością, seksem i pandemią", która mogła być zwiastunem sromotnej klęski Vegi, gdyż produkcja również nie cieszyła się dużym zainteresowaniem widzów.
"Miało być o kobietach, o seksie i o pandemii. Zamiast tego nowe dzieło Patryka Vegi to brzydko zmontowana wydmuszka pełna sponsorowanych reklam, islamofobii i postaci kobiecych napisanych niechlujnie przez mężczyzn" – recenzowała dla naTemat Zuzanna Tomaszewicz. "Niewidzialną wojnę" dla naTemat obejrzał z kolei Bartosz Godziński.
"Patryka Vegi w Polsce nie trzeba nikomu przedstawiać, ale dla niego to za mało, więc stwierdził, że co mu szkodzi i nakręcił o sobie film. I to był błąd, bo swoją 'Niewidzialną wojną' ostatecznie pokazał, że jest fatalnym reżyserem, a kultowy 'Pitbull' był tylko wypadkiem przy pracy. Jakość jego najnowszej produkcji jest odwrotnie proporcjonalna do ego reżysera" – podsumował dziennikarz.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.