Prokuratura Krajowa opublikowała protokoły zeznań, z których wynika, iż syn Donalda Tuska miał otrzymać od wspólnika Falenty reklamówkę, w której miało znajdować się 600 tys. euro w gotówce. Lider PO odniósł się już do tych domniemanych zarzutów wobec syna, ale dodał także wymowny wpis na Twitterze uderzający w Zbigniewa Ziobrę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środę upubliczniono protokoły z zeznań Marcina W., jednego z głównych współpracowników biznesmena Marka Falenty
Z protokołu z zeznań mężczyzny wynika, że miał wręczyć torbę z pieniędzmi Michałowi Tuskowi
Te domniemane zarzuty skomentował po raz kolejny Donald Tusk
"ZZ - lichy prawnik, marny polityk, ale motywator naprawdę wybitny" – napisał bardzo krótko na Twitterze Donald Tusk.
To niejedyna wypowiedź lidera PO w tej sprawie. – Minister odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości używa prokuratury, żeby atakować rodzinę lidera opozycji – mówił wcześniej w czwartek polityk.
Tusk: To są rosyjskie metody
– To są nomen omenklasyczne, rosyjskie metody. Lider opozycji chce ujawnić pewne bardzo złe dla władzy powiązania i ta władza odpowiada "zostaw to, bo zabierzemy się za ciebie i twoją rodzinę" – tłumaczył sposób działania władzy.
Były premier stwierdził także, że w niektórych miejscach świata takie metody się sprawdzają, ale nie w Polsce. Donald Tusk zaznaczył, że ta sytuacja jest przykra ze względu na to, że dotyka jego rodziny, ale mimo wszystko on nie da się zastraszyć. – Minister Ziobro musi wiedzieć, że jeśli nie dziś, to jutro cała prawda wyjdzie na jaw – podkreślił.
Polityk PO zaznaczył ponadto, że wciąż domaga się powołania komisji śledczej w tej sprawie. Podkreślił także, że nie da się zastraszyć żadnymi metodami i nic go nie odwiedzie od osunięcia od władzy Prawa i Sprawiedliwości.
Co wynika z materiałów opublikowanych przez Prokuraturę Krajową?
Z protokołu z zeznań Marcina W. wynika, że miał wręczyć torbę z pieniędzmi Michałowi T. Reklamówkę z 600 tysiącami euro Michał T. miał przekazać do rządu, konkretnie "dla Tuska", by firma inicjatora korupcyjnego procederu miała możliwość pośredniczenia w dostawach rosyjskiego węgla dla jednej z państwowych spółek.
Marcin W. opisał także okoliczności rzekomego przekazania gotówki: "M. rozchylił reklamówkę i spytał »czy kasa się zgadza?«. Ja wtedy nie wytrzymałem. Zapytałem: »czy to są jakieś jaja, tak byś wziął reklamówkę i wyszedł? A co, jak się kasa nie zgadza?«. On powiedział: »nie wiem, czy oglądamy te same filmy, ale jak się j***ąłeś, to cię od***ią«. Ja mu odpowiedziałem tak: »oglądamy te same filmy, też oglądałem »Odwróconych« czy »Świadka Koronnego«. Odpowiedział: »cześć« i wyszedł z reklamówką".
Sprawę skomentował również sam Michał Tusk. – Nigdy nie poznałem Marka Falenty, nie znam Marcina W. (...) To totalne bzdury. Prokuratura ma je od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie – powiedział Onetowi.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.