Nie tylko w Polsce jest głośno o aferze taśmowej z czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Jej echa dotarły również do Niemiec. O sprawie w krytycznym tonie wobec rządu PiS pisze "Franfkurter Allgemeine Zeitung".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Polska prokuratura najwyraźniej nie zainteresowała się rosyjskim tropem w sprawie, co może stanowić przestępstwo urzędnicze zagrożone karą więzienia" – czytamy w "FAZ". Powołując się na słowa Tuska gazeta twierdzi, że to "wyjaśnia wszystko".
– Dwie liczby wszystko wyjaśniają. Kiedy zdawałem urząd premiera, import rosyjskiego węgla do Polski wynosił 4,9 mln ton. Po dwóch latach rządów PiS-u import wzrósł do 13 mln ton – powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej 18 października.
"FAZ" przypomina, że Falenta zajmował się importem węgla z Rosji i na tym zarobił duże pieniądze. "W dobie dzisiejszego kryzysu energetycznego stanowi to obciążenie dla obecnego rządu, który wiosną ogłosił koniec importu rosyjskiego węgla, a teraz walczy o znalezienie zamienników na innych rynkach" – ocenia gazeta.
W ostatnim artykule "Newsweeka" o aferze taśmowej powołano się na zeznania współpracownika Marka FalentyMarcina W. Autor tekstu, na podstawie zeznania W. napisał, że materiały nagrane w restauracji Sowa i Przyjaciele zostały przed upublicznieniem przekazane służbom z Rosji.
Na tekst "Newsweeka" zareagował Donald Tusk. Szef PO zapowiedział powołanie komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić, czy faktycznie nagranie polityków PO oraz urzędników państwowych trafiły w ręce Rosjan. Jak stwierdził Tusk, był to scenariusz "pisany cyrylicą".
Minister sprawiedliwości i prokurator generalnyZbigniew Ziobro odpowiedział na słowa Tuska i upublicznił część zeznań W. złożonych podczas śledztwa w sprawie wyjaśnienia sprawy taśm. Współpracownik Marka Falenty stwierdził, że wręczył łapówkę w wysokości 600 tysięcy złotych Michałowi Tuskowi, synowi ówczesnego premiera Donalda Tuska, która miala być przeznaczona dla najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej.
Jak dotąd, prokuratura nie zdecydowała się jednak wszcząć śledztwa przeciwko Michałowi Tuskowi.
Tusk: nie dam się zastraszyć
Donald Tusk zabrał już głos w sprawie oskarżeń, że jego syn miał otrzymać od wspólnika Falenty reklamówkę, w której miało znajdować się 600 tys. euro w gotówce. Lider PO nie ma wątpliwości, że jest to atak Zbigniewa Ziobry na jego rodzinę. – Minister Ziobro musi wiedzieć, że jeśli nie dziś, to jutro cała prawda wyjdzie na jaw – stwierdził polityk.