Odejście Henry'ego Cavilla z roli Geralta z Rivii w serialu "Wiedźmin" zaskoczyło fanów. Tomasz Bagiński, jeden z producentów hitu Netfliksa, zamieścił dość enigmatyczny wpis, w którym skomentował pożegnanie aktora z Białym Wilkiem. Wspomniał o Jamesie Bondzie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Henry Cavill nie zagra już Geralta z Rivii. Ostatni raz zobaczymy go w tej roli w 3. sezonie serialu "Wiedźmin".
Tomasz Bagiński, który jest jednym z producentów tytułu, skomentował doniesienia o odejściu aktora. Nawiązał swoim wpisem do Jamesa Bonda.
Cavill jest wymieniany wśród kandydatów na kolejnego (po Danielu Craigu) agenta 007.
Tomasz Bagiński o odejściu Henry'ego Cavilla z "Wiedźmina"
Jak pisaliśmy wcześniej, Netflix potwierdził, żeHenry Cavill nie wróci w roli białowłosego łowcy potworów Geralta z Rivii w czwartym sezonie serialu "Wiedźmin". Pałeczkę po nim przejmie Liam Hemsworth znany widzom m.in. jako Gale Hawthorne z serii "Igrzyska śmierci".
"Zamiast mnie fantastyczny pan Liam Hemsworth przejmie płaszcz Białego Wilka. Jak w przypadku największych bohaterów literackich, przekazuję pochodnię z szacunkiem za czas poświęcony na osadzanie Geralta i pełen entuzjazmu czekam, aby zobaczyć, jak Liam podejmuje tę fascynującą próbę" – napisał w oświadczeniu Cavill.
Brytyjski aktor zwrócił się również do Hemwsortha słowami: "Ma w sobie tak wspaniałą głębię (Geralt - red.), ciesz się nurkowaniem i sprawdzaniem, co można w niej znaleźć". Na ten moment nowy odtwórca wiedźmina nie skomentował doniesień.
Do pożegnania Cavilla z Geraltem odniósł się producent "Wiedźmina" Tomasz Bagiński. W swoim wpisie na Facebooku nawiązał do agenta 007, a - jak wiadomo - aktor jest wymianiany wśród kandydatów na kolejnego Jamesa Bonda.
"Zdaję sobie sprawę, że wczorajsze ogłoszenie wywołało szok co najmniej taki jak przejęcie Twittera przez Elona, ale świat nie takie zaskoczenia przetrwał. Wiedźmin da radę. Trzeci sezon jest bardzo mocny. Do czwartego jeszcze minie parę lat. Bond i Batman przy każdej zmianie wizerunku coś tam nowego i ciekawego odkrywają. Mamy czas. Geralt jest w tej samej lidze" – czytamy w poście Bagińskiego.
W komentarzach pod wpisem Polaka nie brakuje krytyki widzów, którzy skarżą się na jakość dotychczasowych sezonów adaptacji "Wiedźmina" Andrzeja Sapkowskiego. "Panie, daj Pan wreszcie spokój"; "Pierwszy sezon usprawieliwiałem (...), im dalej w drugi sezon tym większe rozczarowanie"; "W obliczu takich rewelacji, to i netfliksowemu "Wiedźminowi" będzie można wkrótce zapalić świeczkę" – piszą internauci.
Twórcy serialu nie lubią "Wiedźmina"?
Drugi sezon "Wiedźmina" miał przenieść na ekran sporą część historii opowiedzianej w książce "Krew elfów", ale zamiast tego wprowadził zmiany, które tylko namieszały w serialowej fabule (m.in. Eskel zamieniający się w drzewo i kiepsko zrealizowany motyw Baby Jagi, demona Voleth Meir mieszkającego w chacie na kurzych łapkach), który negatywnie wpłynął na rozwój postaci Yennefer i jej relację "matki-córki" z Ciri).
Były producent serialowego "Wiedźmina" Beau DeMayo (także scenarzysta "Wiedźmina: Zmory Wilka" i paru odcinków "Wiedźmina") wyjaśnił w wywiadzie z The Direct, że niektórzy twórcy hitu Netfliksa "nie lubili" ani gier CD Projekt Red, ani książek Sapkowskiego. Co więcej, kpili z oryginału.
– To przepis na katastrofę. (...) Musisz szanować swoją pracę, zanim będziesz mógł dodać coś do jej spuścizny – ocenił DeMayo.