Przeprosiny od Donalda Tuska to nie jedyne żądanie Marka Falenty. Chce on także zadośćuczynienia. Falenta deklaruje, że środki finansowe z tego tytułu miałyby wesprzeć Ukrainę.
Reklama.
Reklama.
Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pozew, prywatny akt oskarżenia wobec byłego polityka i zawiadomienie ws. przestępstwa. Złożył do sądu pozew oraz prywatny akt oskarżenia. Falenta zarzuca byłemu premierowi m.in. przekroczenie uprawnień w czasie, gdy pełnił funkcję szefa rządu.
Przypomnijmy, że dziennikarz "Newsweeka" ujawnił, iż taśmy z nagranymi rozmowami w 2014 roku miały zostać przekazane Rosjanom. Dodatkowo, wg ustaleń Grzegorza Rzeczkowskiego, nie ma dowodów na to, że prokuratura wyodrębniła ten wątek do osobnego postępowania.
Były wspólnik Falenty, Marcin W., w swoich zeznaniach z 2021 r. stwierdził, że to nie Rosjanie zlecali podsłuchy. Miał opowiedzieć on prokuratorowi o wspólnej wizycie w Kemerowie w Rosji w maju 2014 roku. Wtedy Falenta na godzinę zniknął z Rosjanami, a po powrocie miał stwierdzić, że "sprzedał wszystko".
"Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. We wtorek o 13 odniosę się do niej publicznie. Tak, to o aferze podsłuchowej. Pisowskiej aferze. I o scenariuszu napisanym dla Kaczyńskiego obcym alfabetem" – odniósł się do spraw na Twitterze Donald Tusk.
Dziennikarze portalu TVP Info w artykule, w którym opisano sprawę, zacytowali także fragment pozwu wobec Donalda Tuska.
"W niniejszym przypadku doszło do zniesławienia pokrzywdzonego poprzez sformułowanie: nieprawdziwej wypowiedzi opisującej, zgodnie z którą Marek Falenta miał współpracować ze służbami Federacji Rosyjskiej w celu obalenia polskiego rządu i sprzedać tym służbom nagrania rozmów polskich polityków; nieprawdziwej wypowiedzi opisującej, zgodnie z którą Marek Falenta został skazany za nieprawidłowości w ramach działalności spółki Składy Węgla w zakresie importu węgla z terenu Federacji Rosyjskiej" – czytamy.
Według Marka Falenty przekroczenie uprawnień przez Donalda Tuska miało być związane z kontrolą wszczętą i prowadzoną w spółce Składy Węgla. "(…) Okoliczności sprawy wskazują, że decyzja o ingerencji w prowadzoną działalność gospodarczą miała charakter polityczny i wynikała z chęci zapewnienia ochrony interesów istotnych dla Donalda Tuska grup wyborców".
Afera podsłuchowa
Marek Falenta to biznesmen zamieszany w tzw. Aferę podsłuchową wiązana z restauracją Sowa i Przyjaciele. Przypomnijmy, że na pochodzących z 2013 i 2014 roku nagraniach można było usłyszeć głosy najważniejszych w państwie polityków.
To właśnie Marek Falenta opłacał kelnerów, by nagrywali toczące się przy stolikach rozmowy. W 2017 roku biznesmen został skazany na 2,5 roku więzienia.
W 2016 roku podobny wyrok w jego sprawie zapadł w Sądzie Okręgowym w Warszawie, po którym Falenta domagał się przed Sądem Najwyższym kasacji wyroku lub cofnięcia go do ponownego rozpoznania.
Z kolei w lipcu tego roku, jak poinformował "Newsweek", byłemu przedsiębiorcy prokuratura postawiła 19 zarzutów ws. założenia i współkierowania zorganizowaną grupą przestępczą,a także wyprowadzenie majątku zagrożonego zajęciem oraz oszustw.
Pozew o ochronę dóbr osobistych Marek Falenta opiera na zdarzeniach, które wynikły po ukazaniu się artykułu Grzegorza Rzeczkowskiego "Nagrania polskich polityków sprzedane rosyjskim służbom? Możemy mieć do czynienia z potężną aferą szpiegowską" w Newsweeku. Według biznesmena to za sprawą tej publikacji Donald Tusk »przypomniał on sobie o wydarzeniach sprzed lat i wrócił do tematu kontrowersyjnych i najprawdopodobniej bezprawnych działań podejmowanych w stosunku do spółki Marka Falenty, czego konsekwencją stało się naruszenie dóbr osobistych Marka Falenty