Sejm zadecydował – Zbigniew Ziobro zostaje w rządzie, a koalicja Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski przetrwała kolejny wstrząs. Mateusz Morawiecki wygłosił płomienną mowę, stając w obronie swojego politycznego wroga i mówiąc o jedności na prawicy. – Oni się nienawidzą. To widać tylko i wyłącznie w mimice, tego nie potrafi ukryć – mówi naTemat Maurycy Seweryn.
Reklama.
Reklama.
Zapowiedziany przez Donalda Tuska wniosek o wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry na dobre rozpalił media, choć lidera Solidarnej Polski udało się obronić
Mateusz Morawiecki zaskoczył w Sejmie, wygłaszając stanowcze przemówienie, wspierające ministra sprawiedliwości. Co jednak zdradziła jego mowa ciała?
– Oni się nienawidzą. To widać tylko i wyłącznie w mimice, tego nie potrafi ukryć – mówi naTemat ekspert mowy ciała Maurycy Seweryn
Podczas głosowania nad wnioskiem o odwołanie Zbigniewa Ziobry (ministra nie udało się odwołać), wyjątkowo interesujące było wystąpienie premiera. Ten bowiem postanowił zacisnąć zęby i stanąć w obronie koalicjanta. – Choć między koalicjantami istnieją pewne różnice, Zjednoczona Prawica jest twarda jak stal! – grzmiał z mównicy.
– Im bardziej w nas bijecie, tym jesteśmy twardsi. Im bardziej chcecie nas zdestabilizować, rozszczepić, tym bardziej Zjednoczona Prawica jest zjednoczona. Wiecie dlaczego? Ja myślę, że zazdrościcie nam, że potrafimy się dogadać – dodał.
Co ciekawe, premier mówił jedynie przez 4 minuty. Tylko tyle czasu poświęcił swojemu partnerowi, którego los zawisł nawet nie na posłach Kaczyńskiego, a na jego przystawkach. Szczególnie interesująca jest także mowa ciała Morawieckiego. O nią postanowiliśmy zapytać eksperta Maurycego Seweryna.
Ekspert o wystąpieniu Morawieckiego: gdy mówił o Ziobrze, pojawiał się wstręt
– Oni się nienawidzą. To widać tylko i wyłącznie w mimice, tego nie potrafi ukryć. Ciało pokazuje, że był za Ziobrą, ale gdy o nim mówił, na jego twarzy pojawiał się wstręt i tego nie potrafił ukryć – przyznaje Maurycy Seweryn.
W rozmowie z naTemat ekspert podzielił wystąpienie Mateusza Morawieckiego na dwa etapy. – W pierwszym etapie widzimy stres. Przejawiał się przez 40 sekund. Ten etap pokazał jego nastawienie do publiczności oraz to, że nawet doświadczony polityk się denerwuje – przyznaje.
Pierwsza rzecz, która zwróciła uwagę Seweryna, to moment podejścia do mównicy sejmowej. – Podchodził wolno, pewnie, a wręcz krokiem i ułożeniem ciała sygnalizował lekceważenie wobec krzyczącej publiczności – mówi, po czym dodaje: – Jego twarz wyrażała kpinę i brak szacunku do opozycji.
– Kiedy już stanął przed mównicą, zestresował się. Ułożył ramiona bardzo wąsko, opierając je na wystającej części mównicy. Stanął wąsko, co też świadczy o zdenerwowaniu. Nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Sala krzyczała, a on na nich nie patrzył – wyjaśnia.
Poza stresem te sygnały według eksperta pokazują zdenerwowanie, tremę oraz ukrywanie agresji wobec publiczności. – Analizując wszystkie sygnały, odebrałem to jako ukrywanie agresji. Premier był nastawiony agresywnie. To widzieliśmy też w drugiej części wystąpienia – tłumaczy.
Drugą część widzimy od 40. sekundy nagrania. – Wtedy rozłożył szeroko ramiona i zaczął stosować gestykulację, która coraz częściej była gestykulacją wysoką. Pojawiło się unoszenie głosu, intonowanie i nadawanie znaczenia pewnym słowom – komentuje.
"Mateusz Morawiecki stosował gest trzeciego poziomu"
Seweryn zauważył, że szczególnie mocno intonowane były oskarżenia wobec opozycji. – Morawiecki stosował gest trzeciego poziomu, który oznaczał grożenie, karcenie i wytykanie. W zależności od tego, jak układał się palec, zmieniało się znaczenie. Kiedy palec kierował do publiczności, wytykał. Kiedy podnosił go do góry, groził. Jak machał dłonią, to karcił – wyjaśnia.
Pozostałe elementy gestykulacji oddawały tempo mówienia. – Kiedy mówił głośniej, unosił silniej dłonie i mocniej gestykulował. Kiedy mówił spokojniej, ręce trzymał na stole – komentuje.
Seweryn stwierdza jednak, że Mateusz Morawiecki poprawił intonację, która w ostatnich latach nie prezentowała się tak dobrze, jak dzisiaj. – Wypowiedź premiera była jednak bardzo przemyślana i wcześniej przygotowana – ocenia.
– System wystąpień publicznych jest bardzo płytki. Nie ma gestykulacji opisowej, za wysokie gesty. To taki system amerykański. Premier powinien wykonywać gesty na wysokości od klatki piersiowej do pępka. Czasami się zapomina i stosuje gestykulację pajęczą, czyli nauczył się, jest wysoki, ma szeroki rozstaw ramion i wszystko wychodzi chaotycznie – podsumowuje.