Zaginięcie Iwony Wieczorek od lat pozostaje zagadką. Jednak w ostatnim czasie służby informują o nowych tropach w tej sprawie, w tym związanych z dawną Zatoką Sztuki. Sprawę skomentował właśnie dziennikarz, który od lat bada sprawę 19-latki. Zwrócił uwagę na ważne fakty związane z czynnościami na plaży w Sopocie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaginięcie Iwony Wieczorek a sprawa dawnej Zatoki Sztuki
– Z uwagi na dobro postępowania nie udzielamy informacji na temat trwających czynności procesowych – przekazał w czwartek w rozmowie z naTemat.pl Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej.
Nieoficjalnie jednak wiadomo, że przeszukania są związane z zaginięciem Iwony Wieczorek. Miał je zlecić ten sam małopolski wydział prokuratury, który zajmuje się sprawą 19-latki. – Wygląda na to, że w tej chwili te działania to poszukiwania zwłok – powiedział "Wydarzeniom" były policjant Dariusz Nowak.
Głos zabrał także dziennikarz śledczy od lat badający jej sprawę. Mikołaj Podolski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" skomentował działania służb na terenie dawnej Zatoki Sztuki.
Mikołaj Podolski o działaniach służb ws. Iwony Wieczorek: Możliwości są trzy
– Możliwości są trzy. Albo prokuratura ma wskazanie, niezbyt konkretne, że zwłoki są pod Zatoką Sztuki. Albo robią przeszukanie, które powinni zrobić siedem lat temu, kiedy wybuchła afera pedofilska. Musimy pamiętać jednak, że w lipcu 2010 r., kiedy zaginęła Iwona Wieczorek, Zatoka Sztuki jeszcze nie istniała, budynek był zapuszczony i czekał na remont. Trzecia możliwość jest taka, że cała akcja prokuratury to wielka pokazówka, która ma wywołać "ruch na łączach" pewnych osób – tłumaczył gazecie.
Dziennikarz przypomniał także, że "towarzystwo, w którym obracała się Iwona Wieczorek, znało się z Krystianem W., oskarżonym o gwałty na nastolatkach". Podolski podkreśli przy tym, że "to najtrudniejsza sprawa kryminalna w Polsce i każdy scenariusz musi być brany pod uwagę".
Dyjasz uważa, że najprawdopodobniej Wieczorek musiała dobrowolnie wsiąść do samochodu osoby, którą dobrze znała. W przeciwnym wypadku, po pierwsze, nie rozpłynęłaby się w powietrzu, a po drugie – z pewnością szarpanina zostałaby odnotowana przez naocznych świadków.
Jak uważa ekspert, ciała najprawdopodobniej nie odnaleziono przez wzgląd na błędy, które zostały popełnione na początku śledztwa. – Nie wierzę, że osoba, która miała wtedy 20-25 lat tak dobrze to zaplanowała – ocenił.
19-letnia wówczas Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Dziewczyna wracała piechotą z sopockiego klubu "Dream Club". Po godz. 4 dzwoniła do koleżanki Adrii, a niedługo później rozładowała się jej komórka.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.