Przypomnijmy, że od kilku tygodni media piszą o możliwym przełomie w sprawie Iwony Wieczorek. Teraz śledczy zabezpieczyli teren dawnej Zatoki Sztuki, gdzie przeprowadzono czynności pod nadzorem prokuratury.
– Z uwagi na dobro postępowania nie udzielamy informacji na temat trwających czynności procesowych – przekazał w czwartek w rozmowie z naTemat.pl Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej.
Nieoficjalnie jednak wiadomo, że przeszukania są związane z zaginięciem Iwony Wieczorek. Miał je zlecić ten sam małopolski wydział prokuratury, który zajmuje się sprawą 19-latki. – Wygląda na to, że w tej chwili te działania to poszukiwania zwłok – powiedział "Wydarzeniom" były policjant Dariusz Nowak.
Głos zabrał także dziennikarz śledczy od lat badający jej sprawę. Mikołaj Podolski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" skomentował działania służb na terenie dawnej Zatoki Sztuki.
– Możliwości są trzy. Albo prokuratura ma wskazanie, niezbyt konkretne, że zwłoki są pod Zatoką Sztuki. Albo robią przeszukanie, które powinni zrobić siedem lat temu, kiedy wybuchła afera pedofilska. Musimy pamiętać jednak, że w lipcu 2010 r., kiedy zaginęła Iwona Wieczorek, Zatoka Sztuki jeszcze nie istniała, budynek był zapuszczony i czekał na remont. Trzecia możliwość jest taka, że cała akcja prokuratury to wielka pokazówka, która ma wywołać "ruch na łączach" pewnych osób – tłumaczył gazecie.
Dziennikarz przypomniał także, że "towarzystwo, w którym obracała się Iwona Wieczorek, znało się z Krystianem W., oskarżonym o gwałty na nastolatkach". Podolski podkreśli przy tym, że "to najtrudniejsza sprawa kryminalna w Polsce i każdy scenariusz musi być brany pod uwagę".
Wcześniej pojawiały się również głosy, że Wieczorek znała swojego zabójcę. – Uważam, że Iwona Wieczorek znała swojego zabójcę – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową b. dyrektor biura kryminalnego KGP Marek Dyjasz.
Dyjasz uważa, że najprawdopodobniej Wieczorek musiała dobrowolnie wsiąść do samochodu osoby, którą dobrze znała. W przeciwnym wypadku, po pierwsze, nie rozpłynęłaby się w powietrzu, a po drugie – z pewnością szarpanina zostałaby odnotowana przez naocznych świadków.
Jak uważa ekspert, ciała najprawdopodobniej nie odnaleziono przez wzgląd na błędy, które zostały popełnione na początku śledztwa. – Nie wierzę, że osoba, która miała wtedy 20-25 lat tak dobrze to zaplanowała – ocenił.
19-letnia wówczas Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Dziewczyna wracała piechotą z sopockiego klubu "Dream Club". Po godz. 4 dzwoniła do koleżanki Adrii, a niedługo później rozładowała się jej komórka.