Były analityk Komendy Głównej Policji Marek Siewert rzucił nowe światło na sprawę Iwony Wieczorek. Powiedział, że Paweł P. otwierał komputer kobiety w obecności jej matki i Krzysztofa Rutkowskiego. – Paweł P. był w mieszkaniu Iwony w obecności różnych osób – powiedział dla "Faktu".
Reklama.
Reklama.
Emerytowany analityk Komendy Głównej Policji odniósł się do zarzutów Pawła P. Jak stwierdził, od początku było wiadome, że Paweł P. otwierał komputer Iwony Wieczorek
– Paweł P. był w mieszkaniu Iwony w obecności różnych osób. Nie rozumiem, dlaczego mówi się, że Paweł wszedł tam w sposób niejawny – mówi Marek Siewert
Według zasłużonego eksperta działania służb wobec osób związanych z Zatoką Sztuki nie przyniosą efektu. – Nie mają ze sprawą nic wspólnego – ocenia
Sprawa Iwony Wieczorek. B. analityk KGP rzuca nowe światło na sprawę
– Tak to rozumiem (że P. ma nie rozmawiać z mediami - red.). Natomiast nie jest to formalny zakaz od śledczych, bo takiego być by nie mogło, tylko rodzaj takiej dżentelmeńskiej umowy – przekazał nam mecenas Pawła P. Krzysztof Woliński.
Jak wyjaśnił, oskarżony nie przyznał się do winy, a także złożył stosowne zeznania. Wolińska podkreślił także, że gdyby Pawel P. miał wiedzę o Wieczorek, już dawno by się nią podzielił.
Teraz sprawę komentuje Marek Siewert. Wyjaśnijmy – Siewert zasłużył się badając głośną sprawę zabójstwa generała Marka Papały. Lata temu ściągnięto go także z emerytury, by pomógł w analizowaniu sprawy Iwony Wieczorek.
– Paweł P. był w mieszkaniu Iwony w obecności różnych osób. Nie rozumiem, dlaczego mówi się, że Paweł wszedł tam w sposób niejawny – powiedział, po czym dodał: – 17 lipca 2010 r. o godz. 4:12, gdy doszło do zaginięcia Iwony, jej matka była w domu z ojczymem. To jak miał tam wejść?
– Wszedł tam w sposób jawny tego samego dnia, w godzinach między 12:00 a 14:00. Informacja, że otwierał komputer Iwony również była wiadoma od samego początku. Robił to w obecności matki Iwony i Krzysztofa Rutkowskiego – podsumował.
Były dyrektor biura kryminalnego KGP Marek Dyjasz analizował materiały i wskazywał kierunki działania w sprawie Wieczorek. – Wygląda na to, że pan Paweł nie do końca był szczery z policjantami, a wręcz obawiał się czegoś, co mogłoby skierować organy ścigania na jego osobę – powiedział dla Onetu.
– Musimy w trakcie śledztwa od początku do końca przebijać się przez tę niechęć do organów ścigania, ale też sieć kłamstw, które krążą wokół tych osób – zauważył.
Dyjasz stwierdził także, że jego zdaniem Teodor N. – znany jako "mężczyzna z ręcznikiem"– nie odgrywał istotnej roli w sprawie. Poszukiwano go przede wszystkim dlatego, by dotrzeć do ostatniej osoby, która mogła widzieć kobietę.
Siewert zaś nie widzi większego celu w skupianiu się na półświatku związanym z "Zatoką Sztuki". Jak bowiem pisaliśmy w naTemat, W czwartek 22 grudnia policja weszła na teren dawnej Zatoki Sztuki w Sopocie i zabezpieczyła go taśmami. Zlecenie to wydał ten sam wydział, który bada sprawę Iwony Wieczorek.
– Według mojej oceny osoby z tzw. trójmiejskiego półświatka nie mają ze sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek nic wspólnego – ocenił dla "Faktu".