– Uważam, że Iwona Wieczorek znała swojego zabójcę – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową b. dyrektor biura kryminalnego KGP Marek Dyjasz. Tymczasem w Sopocie nadal trwa przeczesywanie dawnego terenu Zatoki Sztuki. Na pytanie, kto mógł zabić 19-letnią gdańszczankę, odpowiadają także rozmówcy naTemat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od 12 lat nie udało się odnaleźć ani ciała, ani zabójcy Iwony Wieczorek. 19-letnia wówczas kobieta rozpłynęła się w powietrzu
Paweł P. usłyszał zarzuty mataczenia w sprawie, jednak eksperci i dziennikarze śledczy sceptycznie podchodzą do wersji, według której to on zabił
W sprawie pojawia się także Patryk G., czyli były chłopak Iwony Wieczorek. Wiadomo, że łączyła ich burzliwa relacja
– Uważam, że Iwona Wieczorek znała swojego zabójcę – powiedział dla Polskiej Agencji Prasowej Marek Dyjasz, który przed laty zajmował się sprawą zaginięcia
– Z uwagi na dobro postępowania nie udzielamy informacji na temat trwających czynności procesowych – przekazał w czwartek w rozmowie z naTemat.pl Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej.
Nieoficjalnie jednak wiadomo, że przeszukania są związane z zaginięciem Iwony Wieczorek. Miał je zlecić ten sam małopolski wydział prokuratury, który zajmuje się sprawą 19-latki. – Wygląda na to, że w tej chwili te działania to poszukiwania zwłok – powiedział dla "Wydarzeń" były policjant Dariusz Nowak.
Kto zabił Iwonę Wieczorek? "Było widać, że coś ukrywa"
B. dyrektor biura kryminalnego KGP zwrócił uwagę, że nie tylko Paweł P., ale i Patryk G. zwracał uwagę służb. Podczas przesłuchań zachowywać się "jakby go posadzono na rozżarzonych węglach".
– Było widać, że coś ukrywa – przyznał. Ekspert zaznaczył jednak, że jest zbyt wcześnie, by dywagować, czy to właśnie on, czy ktoś inny zabił Iwonę Wieczorek. Wyjaśnijmy, że Patryk G. jest byłym partnerem Iwony Wieczorek. Łączyła ich burzliwa relacja.
Dyjasz wytłumaczył, że Wieczorek w trakcie zabawy w sopockim klubie miała dostać wiadomość od koleżanki. Patryk G. miał bowiem interesować się innymi kobietami w klubie w Jelitkowie.
– Janusz brał pod uwagę, że ktoś mógł krąg znajomych Iwony zastraszyć. Stąd może ta zmowa milczenia trwa aż 12 lat. Najwyższy czas, żeby ktoś ją przerwał. Mam nadzieję, że policji udało się coś znaleźć – stwierdziła.
Co dalej ze sprawą Iwony Wieczorek? "Prokuratura może nas jeszcze zaskoczyć"
Dyjasz jednak stwierdził, że najprawdopodobniej Wieczorek musiała dobrowolnie wsiąść do samochodu osoby, którą dobrze znała. W przeciwnym wypadku, po pierwsze, nie rozpłynęłaby się w powietrzu, a po drugie – z pewnością szarpanina zostałaby odnotowana przez naocznych świadków.
Jak uważa ekspert, ciała najprawdopodobniej nie odnaleziono przez wzgląd na błędy, które zostały popełnione na początku śledztwa. – Nie wierzę, że osoba, która miała wtedy 20-25 lat tak dobrze to zaplanowała – ocenił.
Rozmówca Polskiej Agencji Prasowej powiedział, że skoro jeszcze nie doszło do postawienia zarzutów Patrykowi G., to oznacza, że prokuratura nie ma odpowiednio mocnego materiału dowodowego. Jak jednak dodał, na obecnych dokumentach śledczy z pewnością nie poprzestaną.
– Prokuratura może nas jeszcze zaskoczyć – podsumował.