Na Donalda Tuska już raz, w 2019 roku, planowano zamach – informuje "Newsweek", dodając, że Marcin L., który groził szefowi PO śmiercią, wyszedł na wolność. To ma być powodem przyznanej Tuskowi ochrony SOP.
Reklama.
Reklama.
To policja miała ostrzec Tuska, że jego bezpieczeństwo jest zagrożone – wynika z ustaleń "Newsweeka"
Wcześniej na wolność wyszedł mężczyzna, który miał wyrok za grożenie liderowi PO śmiercią
Policjanci mieli kontrolować, czy przestrzega on zakazu zbliżania się do Tuska
Z ustaleń dziennikarki "Newsweeka", Renaty Grochal, wynika, że Donald Tuskdostał ochronę Służby Ochrony Państwa, bo "już raz planowano na niego zamach, a niedoszły zamachowiec wyszedł z więzienia". Chodzi o sprawę z 14 stycznia 2019 roku.
Wówczas, na krótko po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, jeden z dyspozytorów numeru 112 odebrał telefon. Mężczyzna z zastrzeżonego numeru groził: "Zginął Adamowicz, teraz zginie Tusk", "zabiję ku*wę". Policji udało się go namierzyć i zatrzymać.
Tusk z ochroną od SOP. "Newsweek": Chodzi o sprawę Tomasza L.
49-letni wówczas Tomasz L. został oskarżony o kierowanie gróźb karalnych wobec Tuska, a na rozprawie sądowej – jak relacjonuje "Newsweek" – miał potwierdzić, że chciał zabić szefa PO, bo polityk "jest Niemcem"
Marcin L. w maju tego samego roku usłyszał wyrok pięciu miesięcy więzienia za grożenie Tuskowi pozbawieniem życia i wywoływanie u pokrzywdzonego obawę spełnienia tych gróźb. Zasądzono też zakaz zbliżania się do szefa PO na odległość 150 metrów przez najbliższe pięć lat (obowiązuje więc do 2024 roku) i nakazano poddanie się psychoterapii.
Po tym, jak L. wyszedł na wolność, policja miała monitorować, czy mężczyzna przestrzega zakazu zbliżania się do Tuska.
Z informacji przekazanych "Newsweekowi" przez bliskiego współpracownika szefa wynika, że to funkcjonariusze policji sami zgłosili się do Tuska z informacją, że jego bezpieczeństwo jest zagrożone. To z kolei miało zadecydować o przydzieleniu mu ochrony SOP (wcześniej spekulowano, że to otoczenie Tuska miało zaalarmować służby o tym, że przed domem przewodniczącego PO pojawiają się podejrzane osoby).
– Pewnie śledząc go, zauważyli, że jednak przekracza ten zakaz, a jest z Trójmiasta, więc istnieje realne zagrożenie – powiedział "Newsweekowi" współpracownik szefa PO.
Gazeta cytuje też wiele anonimowych gróźb z maili i listów, które są zaadresowane do lidera PO. Ich treść jest bardzo brutalna. "Zabiję cię na dniach"., "ciebie i twoją rodzinę czekają piekielne tortury", "kupiłem już pistolet" – brzmią niektóre z wiadomości.
Na groźby wysyłane listownie skarżą się też politycy PiS: m.in. Jarosław Kaczyński, Adam Niedzielski czy Przemysław Czarnek.
Tusk pozywa TVP, jego otoczenie boi się "opcji atomowej" w kampanii
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, otoczenie PO jest zgodne, że Prawo i Sprawiedliwość, które już teraz podsyca negatywną narrację na temat Tuska m.in. przy pomocy TVP, w nadchodzącej kampanii przed wyborami parlamentarnymi. W rozmowie z "Wprost" politycy opozycji nie kryli też obaw, że partia rządząca szykuje na lidera PO kampanijną "opcję atomową".
Donald Tusk skierował dwa pozwy wobecTVP. Pierwszy dotyczy grafiki przedstawiającej celownik skierowany w jego pierś w materiałach "Wiadomości", a drugi: filmu redaktora Marcina Tulickiego pt. "Nasz człowiek w Warszawie", w którym Tuskowi sugeruje się związki z Putinem. Polityk PO domaga się przeprosin, usunięcia filmu z internetu, a także zapłacenia kary pieniężnej przez stację.
TVP nie tylko nie wstrzymuje się z krytykowaniem szefa PO, ale w kolejnych materiałach systematycznie uderza w niego w nowy sposób. Tydzień temu w stacji pojawił się szereg krytycznych opinii o uderzaniu w wolność słowa i cenzurowaniu mediów. – Dla Donalda Tuska wolne media są wtedy, kiedy dobrze mówią o nim, bądź nie mówią tych faktów, które są dla niego niekorzystne – mówił na antenie TVP Info Samuel Pereira.
W "Wiadomościach" 30 grudnia ogłoszono, że "Donald Tusk chce zakazać mówienia o relacjach z Putinem". Podczas wydania z 4 stycznia widzom ukazał się pasek informacyjny: "Zobacz, zanim Tusk zakaże oglądania".
Z kolei w sobotę po raz kolejny na antenie TVP wyemitowano propagandowy film Marcina Tulickiego "Nasz człowiek w Warszawie", który zawiera kontrowersyjne tezy dotyczące byłego premiera Donalda Tuska. Po emisji odbyła się debata na antenie TVP Info, w której jeden z gości stwierdził m.in., że Tusk należał do ludzi, którzy "hodowali wojnę" w Ukrainie.