Eutanazja to jeden z najbardziej elektryzujących tematów społecznych. Równie silna jest grupa zwolenników jak przeciwników. Tak samo mocne są argumenty zarówno za, jak i przeciw. Obie strony powołują się na etykę, moralność i troskę o bliźniego. Każdy jednak w inny sposób.
Zwolennicy eutanazji podkreślają, że każdy powinien decydować o swoim losie, a przeciwnicy, że nad ludzkim życiem nie można głosować, bo to zaprzeczenie podstawowego prawa.
Zwolennicy coraz częściej wracają z pomysłem dobrowolnie podpisywanych deklaracji, które pozwalałby na odebranie życia człowiekowi zgodnie z jego wolą. Takie rozwiązanie popiera Ruch Palikota, który chce, żeby każdy mógł spisać tzw. "testament życia", dzięki któremu każdy będzie mógł zastrzec na przyszłość, na jakie zabiegi się godzi, a na jakie nie.
Opublikowany właśnie sondaż CBOS pokazuje, że ponad połowa Polaków (53 procent) skłonna jest akceptować eutanazję w formie podania leków, które przyspieszą śmierć osobie cierpiącej i nieuleczalnie chorej pod warunkiem, że sam pacjent o to prosi. Przeciwnych takiemu rozwiązaniu jest 39 procent badanych. Obrońcy życia twierdzą, że to wynik nieświadomości i niezrozumienia różnicy między odstąpieniem od uporczywej terapii, a eutanazją – czyli śmiercią na życzenie. Czy Kościół i środowiska pro-life są gotowe na dyskusję?
Prawo do życia a sondaże
– Robienie takich sondaży jest dla mnie pewnym przekroczeniem granic. Prawo życia jest prawem cywilizacyjnym. Jego naginanie doprowadzi do tragicznych konsekwencji m.in. do ludobójstwa – mówi w rozmowie z naTemat dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.
Podobną opinię wyraża historyk i dziennikarz miesięcznika "Więź" – Tomasz Wiścicki. – Sondaże badają najbardziej powierzchowną warstwę opinii. Żeby tak naprawdę zrozumieć, co Polacy sądzą o eutanazji, potrzeba kilku badań, w których wyraźnie będzie odróżniona rezygnacja z uporczywej terapii i eutanazji. W sondażach o eutanazji i aborcji kluczowe jest pytanie. Inna odpowiedź padnie, kiedy zapytamy: "Czy jesteś za eutanazją?", a inna na pytanie: "Czy jesteś za zabijaniem starszych i chorych osób?" – komentuje dziennikarz "Więzi" i dodaje: – Jest jedna podstawowa rzecz – o życiu ludzi nie decyduje się większością głosów. Ja nie chciałabym, żeby przegłosowano, czy mogę żyć czy nie – podkreśla.
W opinii środowisk Obrony Życia wzrost poparcia dla eutanazji to przede wszystkim wynik nierozumienia różnicy między odstąpieniem od uporczywej terapii a eutanazją. – Kościół nie traktuje odstąpienia od uporczywej terapii jako eutanazji. Eutanazja to celowe zadanie śmierci np. przez podanie leków – podkreśla dr Paweł Wosicki. – Powołując się na dobro pacjenta, powinniśmy mu dać godnie umrzeć, a nie zadawać śmierć – dodaje.
Poseł Platformy Obywatelskiej Jacek Żalek uważa, że wypowiedź Jerzego Owsiaka pokazuje niezrozumienie różnicy między eutanazją i uporczywą terapią, co wywołało krytykę wielu środowisk. – Owsiak nie wprowadził rozróżnienia na eutanazję i uporczywą terapię. Człowiek, który jest w stanie terminalnym, powinien mieć oczywiste prawo do naturalnej i godnej śmierci, a nie być na siłę utrzymywany przy życiu. To przestaje być leczeniem. Inną sprawą jest natomiast domaganie się legalnej eutanazji. Eutanazja, czyli śmierć na życzenie wykonywana w ramach publicznej służby zdrowia, jest niegodziwością, bo ta służba jest powołana do ratowania życia i do jego ochrony – podkreśla poseł PO.
Fałszywa litość
"Fałszywa litość" i odwoływanie się do dobra cierpiącego człowieka to według Wosickiego drugi czynnik wpływający na wynik sondażu CBOS-u. – Eutanazję opakowuje się w cały ciąg sformułowań: "ludziom trzeba pomagać", "powinniśmy ulżyć w cierpieniu", "jak jesteś za pomocą cierpiącym, to powinieneś poprzeć eutanazję". Eutanazja to fałszywa litość. Dlaczego innych obciążać odpowiedzialnością za śmierć bliźniego? – pyta prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.
Zobacz też: Legalna eutanazja. Jak umiera się na świecie
Jego zdaniem argumentacja o pochylaniu się nad cierpieniem innych jest obciążona dużym ładunkiem hipokryzji, bo przeważnie decyzja o eutanazji nie jest podejmowana jedynie ze względu na dobro pacjenta. – Mówiąc wprost: jest podejmowana w interesie innych – rodziny, szpitali w których leżą pacjenci w stanie terminalnym, systemu emerytalnego. Mówi się o skróceniu cierpienia, ale nie chodzi jedynie o "cierpienie" chorego – podkreśla dr Wosicki.
Zwraca też uwagę, że w krajach, w których eutanazja jest przeprowadzana legalnie, często zdarza się, że chory podejmuje decyzję o "śmierci na życzenie" pod presją, dla rodziny, dla wyższych celów, żeby nie być dla nich obciążeniem. – Możemy to obserwować np. w Holandii. Tam też coraz częściej mówi się o przypadkach "domniemanej zgody", która tak naprawdę jest wolą bliskich, a nie pacjenta. Ta sprawa wymyka się po prostu spod kontroli. To samo może dotyczyć Polski – ostrzega Wosicki i dodaje: – Przyzwolenie na eutanazję to ryzykowne i niebezpieczne otwarcie furtki. W krajach, w których ją zalegalizowano, życie w ten sposób kończą dziesiątki procent ludzi. O tym się nie mówi – dodaje.
Testament życia i dyskusja
Przeciwnicy eutanazji sceptycznie odnoszą się również do projektu Ruchu Palikota o testamencie życia, który dla wielu jest absurdalny. Ruch Palikota zapewnia, że nie chodzi o eutanazję, tylko o pewność, że lekarze nie mogliby pomijać woli pacjenta. Kościół twierdzi jednak, że to może być droga do "biernej eutanazji".
– Nauczyłem się już traktować propozycje Ruchu Palikota nie jako poważne projekty, a prowokacje – komentuje dr Paweł Wosicki i dodaje, że przecież dla wielu ludzi perspektywa starości jest abstrakcją. – Decyzje dotyczące przyszłości potrafimy zmieniać z dnia na dzień, a co dopiero w takiej perspektywie czasowej. Gdzie tu logika? To absurd. Ktoś zadeklaruje, że chce żeby mu odłączyć aparaturę, kiedy będzie śmiertelnie chory, a później zmieni zdanie i jak będą mieli się w tej sytuacji zachować lekarze? – pyta.
Tomasz Wiścicki uważa, że inicjatywa Ruchu Palikota jest dla niego zupełnie nieuzasadniona. – Dlaczego mamy decydować o czymś, czego nie odczuliśmy i sami siebie skazywać na śmierć? Może ktoś wyrazi zgodę na eutanazję, a później kiedy zachoruje, wcale nie będzie chciał umierać. Okaże się, że chce właśnie za wszelką cenę żyć. Zgoda na zabijanie to równia pochyła. Później nie będziemy jej w stanie zatrzymać – podkreśla dziennikarz "Więzi".
Ideę testamentu życia skrytykował również publicysta Tomasz Terlikowski.
Zdaniem posła Żalka, debata o eutanazji jest w polskim życiu publicznym "niedojrzała", bo tak naprawdę nie chodzi o dyskusję na temat eutanazji, tylko o wywoływanie wojny ideologicznej.
– To właśnie robi Ruch Palikota, który w ten sposób chce zaistnieć przy spadających sondażach. Nie zależy im na przekonaniu do eutanazji, a na konflikcie. A problem jest i trzeba o nim rozmawiać. Sztuczne i uporczywe podtrzymywanie życia musi być uzasadnione i prowadzić do przywrócenia zdrowia. W przeciwnym razie możemy narazić się na zarzut, że traktujemy człowieka przedmiotowo, a nie podmiotowo. Potrzebne są regulacje, które pozwolą lekarzowi w porozumieniu z rodziną podejmować taką decyzję. Czym innym jest eutanazja. Nie ma dziś choroby, w której lekarze nie potrafiliby uśmierzyć bólu fizycznego. Pozostaje cierpienie psychiczne, ale to problem rodziny i problem społeczny i nie ma on natury medycznej. Trzeba wyraźnie rozgraniczyć uporczywą terapię i eutanazję – podkreśla Żalek i dodaje, że właściwie zdefiniowana eutanazja przestaje być problemem, bo "jest oczywistym, że lekarz nie może być przecież jednocześnie lekarzem, sędzią i katem".
Kościół nie ustąpi
Dr Piotr Wosicki nie ma wątpliwości, że w Kościele potrzebna jest uczciwa dyskusja o eutanazji. – Zadaniem dla Kościoła jest uświadomienie różnicy między eutanazją a przerwaniem uporczywej terapii i stanowcze wyartykułowanie argumentów przeciw. Dyskusja jest potrzebna, bo coraz częściej publikuje się sondaże na ten temat, mówi się o tym, i coraz więcej osób ma wątpliwości, jaka postawa jest właściwa i moralna – podkreśla prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.
Uczciwa debata, w jego opinii powinna również przedstawić sytuację w krajach, w których wprowadzono eutanazję i uświadomić, że tam obecnie wręcz "szuka się pretekstów", żebym chorym i starszym "skrócić cierpienie".
Przeciwnikiem dyskusji o eutanazji jest za to dziennikarz "Więzi". – Ta dyskusja trwa, argumenty są znane, więc nawoływanie do dyskusji to tak naprawdę eufemizm wyrażenia zgody. Chodzi o to, żeby przeciwnicy zgodzili się z argumentacją zwolenników. Dyskusja toczy się i będzie się toczyć nadal, bo nie jest to kwestia racjonalnych argumentów. To kwestia wyboru wartości – uważa Tomasz Wiścicki.
To z tego powodu Kościół nigdy nie wyrazi na to zgody. – Każdy wyłam w tej sprawie spowoduje, że Kościół straci sens. Prawo do życia i naturalnej śmierci jest jego fundamentem – uważa prezes Wosicki. Tego samego zdania jest Tomasz Wiścicki. – Takiej zgody nie będzie dopóki Kościół istnieje, bo to oznaczałoby uchylenie piątego przykazania: "Nie zabijaj!". Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. "Nie zabijaj" – to akurat powszechna norma, ponadreligijna. Nie chodzi tu jedynie o stanowisko Kościoła, tylko o każdą grupę, która przyjmuje jakieś fundamenty moralne. Kościół, godząc się na eutanazję, zaprzeczyłby swojemu istnieniu – podkreśla.
Zobacz też: Maria Czubaszek: Na starość chciałabym raczej, by lekarz podał mi zastrzyk, bym się nie męczyła
Jego zdaniem wynik sondażu nie jest argumentem, żeby "zacząć dyskusję". To argument, żeby uświadomić ludziom, czym jest eutanazja. – Powinno się pytać nie o to, czy ktoś jest za eutanazją, ale o to, czy chciałby, żeby go zabito. Chyba nikt nie ma wątpliwości, jaka odpowiedź by przeważała – dodaje Wiścicki.
Prawo, zakazujące eutanazji, kiedy życie jest samym upokorzeniem i cierpieniem, kiedy nikt i nic nie są w stanie nam pomóc, jest zwyczajnie głupie i okrutne. CZYTAJ WIĘCEJ
Tomasz Terlikowski
felieton na Fronda.pl
Testament życia, który zresztą nie jest w polskiej debacie niczym nowym, bowiem już w poprzedniej kadencji podobne rozwiązanie (dużo lepiej opracowane) proponował Jarosław Gowin w swoim projekcie ustawy bioetycznej. Ale, choć trzeba jasno powiedzieć, że testament życia jest czym innym, niż eutanazja, to jednocześnie nie sposób się na takie zapisy zgodzić. A powód jest niezmiernie prosty. Otóż zacierają one różnicę (i tak płynną, bo zależną nie tylko od jasnych zasad moralnych, ale także zmiennych kryteriów medycznych i społecznych) między zaprzestaniem uporczywej terapii a eutanazją bierną. I otwierają drogę do powolnej legalizacji, a przynajmniej społecznej akceptacji tej ostatniej. CZYTAJ WIĘCEJ