Po 6 latach wreszcie zapadł wyrok w sprawie wypadku z udziałem Beaty Szydło i Sebastiana Kościelnika. Sąd częściowo utrzymał wyrok z I instancji. Kierowca seicento został uznany za winnego, ale nie poniesie kary.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
14 lutego prokurator i obrońca Sebastiana Kościelnika przedstawili mowy końcowe, a sąd wyznaczył termin ogłoszenia wyroku na 27 lutego
Teraz wymiar sprawiedliwości częściowo utrzymał wyrok z I instancji. Kościelnik jest winny, ale nie poniesie kary
To koniec ciągnącej się od 6 lat sprawy zderzenia seicento z kolumną rządową, w której znajdowała się ówczesna premier Beata Szydło
Sąd wydał wyrok ws. Sebastiana Kościelnika i Beaty Szydło
Sąd Okręgowy w Krakowie wydał prawomocny wyrok. Utrzymano częściowo wyrok sądu I instancji ws. Sebastiana Kościelnika i Beaty Szydło. Kierowca seicento został uznany za winnego, jednak nie poniesie kary.
Warunkowo umorzono sprawę na rok. Potwierdzono jednak, że funkcjonariusz ówczesnego Biura Ochrony Państwa przyczynił się do zdarzenia, ponieważ nie włączył sygnałów dźwiękowych.
Wymiar sprawiedliwości zaznaczył, że Kościelnik nie jest jedyną osobą odpowiedzialną za ten wypadek. Wyrok jest prawomocny.
– Gdyby ten wyrok zapadł 5 lat temu, mógłbym powiedzieć, że wszystko jest okej. Oczekiwałem rozstrzygnięcia sprawiedliwego i uważam, że takie rozstrzygniecie zapadło – powiedział prokurator Rafał Babiński.
– Czekamy na ocenę, którą sąd przedstawi w części niejawnej. Na ten moment wyrok wydaje się słuszny – dodał.
Głos zabrał także Sebastian Kościelnik. – Zapadł prawomocny wyrok, ale nie czuję ekscytacji ani satysfakcji z tego wyroku. Czuję, że to jeszcze nie koniec – powiedział. Jak stwierdził, jego zdaniem kierowcy BOR, którzy mieli przyczynić się do wypadku, nie poniosą konsekwencji.
– Podejrzewam, że nic się w tej sprawie nie wydarzy. Całe moje życie było podporządkowano pod tę sprawę. Rozważam jeszcze inne drogi i inne możliwości, które będą mogły dać mi satysfakcję – dodał.
– W moim przekonaniu prokuratura powinna wszcząć postępowanie wobec funkcjonariusza BOR. Jeżeli sąd czyni tego ustalenia, ja się z nimi godzę – stwierdził mecenas Władysław Pociej.
Co stało się w Oświęcimiu w 2017 roku? Trzy rządowe samochody mijały fiata seicento. Kierowca przepuścił pierwszy pojazd, później rozpoczął manewr skrętu w lewo i doszło do zderzenia z drugim rządowym wozem.
Pojazd, w którym znajdowała się polityczka Prawa i Sprawiedliwości zjechał z drogi i uderzył prosto w drzewo.
Sąd uznał jednak, że kolumna rządowa nie była uprzywilejowana i nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych. Wskazano także, iż jeden z funkcjonariuszy ochraniających Beatę Szydłoprzyczynił się do zdarzenia.
W toku sprawy jeden z przedstawicieli służb udzielił wywiadu dla TVN24, w którym przyznał, że kłamał w sprawie uruchomienia sygnałów. Kłamstwa w tej kwestii zarzucił także innym funkcjonariuszom.
Co więcej, doszło do zniszczenia jednego z dowodów. Mowa o nagraniu kamery monitoringu. Płyta z materiałem przepadła bezpowrotnie.
Do kolejnej rozprawy doszło zarówno za sprawą prokuratury, jak i obrońcy Kościelnika. Obie strony odwołały się od wyroku. Śledczy chcieli ostrzejszej kary, a mecenas - jak można się domyślić - uniewinnienia kierowcy seicento.
Jak pisaliśmy w naTemat, 14 lutego strony procesowe wygłosiły mowy końcowe. Dla prokuratury Kościelnik "gra ofiarę systemu", dla obrońcy państwo angażuje "wszystkie siły i środki", by udowodnić winę kierowcy seicento.
– Oczekujemy na sprawiedliwy wyrok. W przekonaniu mojego klienta i moim nie ponosi on żadnej odpowiedzialności za to zdarzenie, z uwagi na sposób jazdy w wykonaniu funkcjonariusza BOR – powiedział wówczas mecenas Władysław Pociej, cytowany przez Onet.
– To zwykły wypadek komunikacyjny i z praktyki wiemy, że tego typu sprawy kończą się w pół roku, rok. Jednak wiemy, jakie siły i środki zostały zaangażowane przez państwo, by udowodnić winę Sebastiana Kościelnika – dodał.