Jarosław Kaczyński wraz z kierownictwem Prawa i Sprawiedliwości zadecydował o losach Beaty Szydło. Wiceszefowa partii wróci z Europarlamentu do Polski, by zawalczyć o miejsce w Sejmie. Kandydować ma także Joachim Brudziński – wynika z nieoficjalnych doniesień dziennikarzy tygodnika "Wprost".
Reklama.
Reklama.
Beata Szydło i dawni ministrowie jej rządu zostali skierowani do Parlamentu Europejskiego. Cała grupa czołowych polityków PiS na lata wypadła z gry w krajowej polityce
Z nieoficjalnych informacji "Wprost" wynika, że Jarosław Kaczyński podjął decyzję o skierowaniu do Sejmu Beaty Szydło
W grze jest także były minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński. Nie wiadomo, co z Elżbietą Rafalską
– Beata wykręci dobry wynik na liście do Sejmu – tak o kandydaturze Beaty Szydło powiedział anonimowy polityk z władz Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński miał już podjąć decyzję. Jego celem jest przywrócenie pamięci o czasach świetności partii.
Jak donosi tygodnik "Wprost", to właśnie sentyment będzie jednym z filarów nadchodzącej kampanii wyborczej w wydaniu obozu rządzącego. W tym celu do Sejmu ma być ściągnięty także europoseł Joachim Brudziński.
W rozmowie z naTemat o kontrowersyjnym byłym ministrze mówił prof. UW Rafał Chwedoruk. – To pokolenie 50-latków będzie rozdawało karty w polityce. To pokolenie może dotrzeć i do starszych i do młodszych od siebie. To może sugerować, że gdy w PiS dojdzie do zmian lub porażki, to Brudziński powróci do eksponowanych ról – ocenił.
To jednak nie koniec. Z nieoficjalnych ustaleń Onetu wynika, że poza dawnymi twarzami Jarosław Kaczyński będzie składać obietnice nauczycielom, ochronie zdrowia, rolnikom i przedsiębiorcom.
Cel? – Tu może chodzić o efekt demobilizacyjny (...) Kaczyński będzie chciał ograniczyć bazę społeczną dla takich protestów – wytłumaczył ekspert.
Jarosław Kaczyński wciąż ma asa w rękawie. To Beata Szydło
O tym, że szef PiS ma asa w rękawie, pisaliśmy jeszcze wiosną, gdy ważyły się losy Mateusza Morawieckiego. Dzięki posadzie w Parlamencie Europejskim, Beata Szydło nie jest powiązana z aferami, które obecnie rozgrzewają opinię publiczną do czerwoności. To jest jej ogromny atut.
Eksperci wskazywali ją jednak jako kandydatkę na prezydentkę, a nie na premierkę. – Beata Szydło nie odchodziła w niesławie (...) miała czas na nabranie sił i odbudowę pozycji. Dla twardego elektoratu PiS Beata Szydło cały czas jest "naszą Beatką" – stwierdził dla naTemat dr Mirosław Oczkoś.
– Trudny do uzasadnienia byłby jej powrót do roli premiera. Ale moglibyśmy mieć tandem Błaszczak-Szydło. On świeży premier a ona wicepremier z bagażem dobrych doświadczeń – komentował dr Sergiusz Trzeciak.
Jak jednak pisaliśmy w naTemat, jeśli obóz rządzący po wyborach znajdzie się w opozycji, Szydło może znaleźć się na celowniku niezależnego prokuratura. Wszystko przez nieopublikowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
– Opublikowanie tego wyroku było obowiązkiem wynikającym z racji urzędu. Niewypełnianie obowiązku przez osobę pełniącą funkcję publiczną jest przestępstwem. O tym mówi artykuł 231 Kodeksu karnego – powiedział w rozmowie z naTemat mec. Jacek Dubois.
– Jeżeli Beata Szydło zostałaby skazana za umyślne popełnienie przestępstwa, nawet nie mogłaby kandydować do Sejmu. Przepis o niekaralności mówi też m.in. o funkcji prezydenta i premiera – dodał.