
"Chupa" to nadchodzący familijny film Netfliksa, którego bohaterem jest legendarna chupacabra. Tym razem w futrzastym, uroczym wydaniu. Internauci są jednak oburzeni tytułem, gdyż słowo "chupa" w języku hiszpańskim jest wulgarne i nawiązuje do... seksu oralnego.
Chupacabra to tajemniczy stwór z latynoamerykańskich legend miejskich, który miał grasować w Portoryko, Meksyku i na południu Stanów Zjednoczonych. Przynajmniej dla naukowców to stworzenie z kolcami (które według niektórych opisów miało przypominać bezwłosego psa) jest mityczne – wiele ludzi twierdzi, że widziało je naprawdę, a pierwsze relacje tych domniemanych spotkań pochodzą z lat 90. XX wieku.
Stąd nazwa chupacabra? Stworzenie miało wysysać krew ze zwierząt domowych, a dosłownie to słowo oznacza "wysysacza kóz" ("chupar" to w języku hiszpańskim "ssać", a "cabra" to "koza"). Chupacabra nie kojarzy się więc z niczym przyjemnym, ale Netflix postanowił odczarować jej mroczny wizerunek.
Netflix robi film o chupacabrze. Chupa jest jednak słodziakiem
Netflix zaprezentował już zwiastun filmu "Chupa", w którym chupacabra jest uroczym, futrzastym stworzeniem, które z powodzeniem może konkurować z Grogu z "Mandaloriana" o tytuł największego słodziaka.
"'Chupa' opowiada o Aleksie, małym chłopcu z Kansas City, który jedzie do Meksyku, aby spotkać się z rodziną. Podczas odwiedzin na farmie swojego dziadka Chavy odkrywa małą chupacabrę, którą nazywa Chupa. Wkrótce Alex i jego nowy futrzany przyjaciel rozpoczną szaloną przygodę, podczas której muszą unikać naukowców. Ci chcą bowiem wykorzystać Chupę do własnych celów" – brzmi opis filmu familijnego Netfliksa.
Reżyserem "Chupy" jest Jonás Cuarón, a w obsadzie znaleźli się: Christian Slater, Demián Bichir, Evan Whitten, Nickolas Verdugo i Ashley Ciarra. Premiera opowieści o przyjaźni chłopca z chupacabrą już 7 kwietnia.
"Chupa" Netflixa pod ostrzałem za tytuł. Oznacza... seks oralny
Ten pozornie niewinny film familijny o słodkim futrzaku budzi jednak ogromne kontrowersje. O co chodzi? O tytuł.
Słowo "chupa" oznacza w języku hiszpańskim "ssij", a w slangu nawiązuje do seksu oralnego i oznacza "lachoci*ga" albo "robienie l*da". Zdaniem internautów to niedopuszczalne w filmie dla dzieci. Krytycy dziwią się również, jakim cudem twórcy filmu Netfliksa (giganta streamingu), który nawiązuje do latynoamerykańskich legend, nie sprawdzili w słowniku znaczenia "chupy".
"Nakręcili film, którego akcja toczy się w Meksyku, o potworze z amerykańskiej kultury i dosłownie ani razu, w żadnym momencie pracy, nie pomyśleli o zapytaniu jednej hiszpańskojęzycznej osoby, co myślą o tytule 'chupa'. Lachoci*g. Dosłownie zatytułowali film 'Lachoci*g" – brzmi jeden z tweetów.
"Kręcenie filmu chupacabrze i nazwanie go 'Chupa', najwyraźniej nie wiedząc, że jeśli usunie się 'cabra', zostanie samo seksualne słowo, to najbardziej gringo (osoba niemówiąca po hiszpańsku – red.) rzecz, jaką dzisiaj widziałam" – napisał ktoś inny.
"Jeśli nie rozumiecie, dlaczego Latynosi rechoczą w powodu tego tytułu: jeśli chcesz, żeby ktoś zrobił ci l*oda, w hiszpańskim slangu powiedziałbyś 'chupa'" – podsumował użytkownik Twittera. Na razie Netflix nie odpowiedział na całą aferę.
Zobacz także
