Czy istnieje podział na lepszego lub gorszego fana? Nastolatki myślą, że tak, dorośli – jak zresztą widać – też. Gatekeeping niesłusznie zarzuca się graczom "The Last of Us", którzy – zdaniem niektórych – mieli ukrywać przed światem, że gry... mogą mieć tak dobrą fabułę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Co to gatekeeping? W mediach społecznościowych coraz częściej się o nim mówi.
Wspomniane zjawisko opisuje zachowanie osób, które "decydują, kto zasługuje, a kto nie na miano prawdziwego fana".
Ostatnio o stosowanie gatekeepingu oskarżono graczy "The Last of Us".
Czym jest gatekeeping?
Pamiętacie, jakie powiedzenie przywarło do hipstera? "Znałem ten zespół / piosenkę / aktora przed innymi" – podobną lub nieco zmodyfikowaną formę można było usłyszeć w dyskusjach na temat wspomnianej subkultury. Myślę, że to dobry wstęp do tego, aby wyjaśnić, czy jest gatekeeping (w odniesieniu do szeroko rozumianej kultury).
Gatekeeping oznacza w slangu postawę, zgodnie z którą zakładamy, że to do nas należy decydowanie, kto zasługuje lub nie zasługuje na miano prawdziwego fana. Pojęcie to opisuje także zachowanie osób, które za wszelką cenę chcą, by coś, czym się fascynują, było niszowe, a nie mainstreamowe. Ekskluzywność stawiana jest tu nad inkluzywnością.
Dla przykładu – część fanów Billie Eilish, która słucha piosenkarki od czasów premiery jej EP-ki "Don't Smile at Me" w 2017 roku, sądzi, że osoby zainteresowane jej twórczością po 2017 roku (od debiutanckiego albumu "When We All Fall Asleep, Where Do We Go?") nie są prawdziwymi miłośnikami jej muzyki. "Fake fans" – takie przezwiska możemy znaleźć w mediach społecznościowych.
"Gatekeeping sprzyja mentalności, która zakłada, że ludzie nie mogą poznawać nowych rzeczy. (...) To powstrzymuje ich przed pełnym wyrażaniem siebie i rodzi obawę przed byciem ocenianym" – czytamy w artykule The Claw poświęconym zagadnieniu.
Gracze "The Last of Us" oskarżeni o gatekeeping
Osoby stosujące gatekeeping uważa się za kogoś, kto ma o sobie zbyt duże mniemanie – kogoś, kto myśli, że jest lepszy od innych. Trzeba jednak uważać na to, kogo oskarża się o stosowanie takiej taktyki. W przypadku "The Last of Us" na jaw wyszła niewiedza oskarżycieli i ich stereotypowe myślenie o grach.
"Dlaczego nie mówiliście nam, że gry mają tak cudowne fabuły i bohaterów? Przez cały ten czas myślałam, że gracie w Mario Kart. Po obejrzeniu serialu 'The Last of Us' zrozumiałam, że stosowaliście gatekeeping" – stwierdziła na TikToku jedna z użytkowniczek. Jej nagranie zdobyło prawie 80 tys. lajków i niemalże 900 tys. wyświetleń.
W komentarzach aż się zagotowało. "Niczego nie trzymaliśmy dla siebie. Od zawsze staraliśmy się pokazać wam, że gry to nie tylko Fortnite"; "Nie było żadnego gatekeepingu. Po prostu pochopnie nas oceniałaś"; "Sama trzymałaś się z dala od gier. Błędnie przyjęło się, że granie w gry to dziecinne hobby wyłącznie dla facetów i przegrywów"; "Typiaro, to nie nasza wina, że myślałaś, że Mario Kart to jedyna gra na świecie" – czytamy pod krótkim wideo.
Przypomnijmy, że serialowa adaptacja "The Last of Us" od Naughty Dog spotkała się z ciepłą reakcją wśród widzów HBO. Niestety nie obyło się bez review bombingu – na portalach poświęconych filmom i serialom hejterzy wystawiali produkcji ocenę 1/10. Powodem były odcinki, w których pojawiały się wątki LGBTQ+.
"'The Last of Us' z perspektywy osób, które nie grały w oryginał, powinien być przynajmniej dobry. Ma wyraziste i niezapomniane kreacje aktorskie Pedro Pascala i Belli Ramsey, poruszającą historię w czasach bez nadziei i oryginalny świat z mało eksploatowaną na ekranie epidemią grzybów-zombie. Liczne wątki LGBT? To nie żadna nowa moda, ale adaptacja gry sprzed dekady. W drugim sezonie będzie ich jeszcze więcej" – napisał w recenzji finału "The Last of Us" Bartosz Godziński z Działu Kultura.