Rodzimy show-biznes obfitował ostatnio w skandale, a w ich centrum byli mężczyźni. Partnerzy i ojcowie, którzy ranili swoje partnerki w sposób, który nie mieści się w głowie. Były zdrady, kłamstwa, szkalowanie matek swoich dzieci, dziwaczne decyzje i spektakularne upadki na samo dno. Gdy śledzę kolejne celebryckie skandale, zadaję sobie pytanie: czy istnieją jeszcze faceci, czy na dobre zastąpiły ich nieodpowiedzialne faceciki?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pewnie istnieją. Chcę myśleć, że to wyjątki, ale i mi, i innym kobietom (co widzę w komentarzach w internecie, opiniach medialnych czy rozmowach z przyjaciółkami) coraz trudniej jest w to wierzyć. Czy właśnie tak upada wiara w mężczyzn? Przez niedojrzałych celebrytów, którzy zachowują się gorzej niż rozkapryszone pięciolatki (nie obrażając pięciolatków)?
Ojciec małego Vincenta zapewnił, że przez dziewięć miesięcy robił zakupy, chodził z żoną do lekarza i spełniał jej zachcianki, ale ta stosowała przemoc. "Codziennie mnie wyzywała, ciągle chciała, żebym spędzał z nią czas. Mam dużo empatii, ale takie coś to za wiele dla każdego normalnego faceta" – napisał. Powtórzę: "to za wiele dla każdego normalnego faceta", aby wspierać chorą na depresję żonę w zagrożonej ciąży.
"Nagranie, które dodał Antek, było prywatne, osobiste, intymne. Byłam wtedy w ciąży, dopiero co wyszłam ze szpitala. W akcie rozpaczy i samotności nagrywałam, taki powiedzmy 'pamiętnik audio'. Szczerze? Miałam nadzieje, że te materiały nigdy nie ujrzą światła dziennego. Wiem, że na nagraniu mówiłam do swojego dziecka, ale tak polecił mi mój terapeuta. Wypowiadanie na głos pewnych rzeczy miało przynosić mi ukojenie, swojego rodzaju ulgę" – odpowiedziała potem na Instagramie Opozda.
Treści szybko zniknęły z Instagrama Antka, a aktor zarzeka się, że jego konto zostało zhakowane. Tyle że jeśli faktycznie tak było, to jakim cudem tak szybko dostał do niego dostęp? Proces odzyskiwania konta trwa 48 godzin, czasem i dłużej. I dlaczego haker postanowił szkalować akurat byłą żonę aktora, a nie jego samego, cel swojego ataku? Dziwne, dziwne.
Nie jest tajemnicą, że Królikowski miał zdradzać żonę w ciąży, nie płacił alimentów, wielokrotnie krytykował ją w sieci (i nawzajem). Jednak udostępnienie prywatnych, terapeutycznych nagrań, które matka jego syna nagrywała, gdy zmagała się z depresją, strachem, samotnością i była w najmroczniejszym możliwym miejscu, byłoby (przyjmując wersję o hakerze) po prostu obrzydliwe. Nie mówiąc już o stygmatyzacji chorób psychicznych.
Nie łatwo być z osobą w depresji i nie kwestionuję, że Królikowskiemu nie było ciężko, ale to nie on był w zagrożonej ciąży. To nie jemu szalały hormony. To nie on cierpiał fizycznie i psychicznie. Jednak wsparcie partnerki, która próbowała po prostu przetrwać, było ponad jego siły: biedny Antoś rozczarował się prawdziwym życiem i miał dość. Cóż, aż strach zachodzić w ciążę, jeśli twój partner może się zachować jak Królikowski. W i ogóle wchodzić w związki.
Rzeźniczak, Fabijański, Chajzer, czyli gdzie ci mężczyźni?
– Byłam w tych bólach sama. O wszystkim, co się wydarzyło w ostatnim czasie, mówię ze łzami w oczach. (...) Dzień porodu to był jeden z najbardziej traumatycznych dni w moim życiu. Ciężko mi o tym mówić. Wina zawsze leży po obu stronach. Wiem, że huśtawka hormonalna to trudny przeciwnik. Myślę, że Kuba tego po prostu nie udźwignął. W mojej opinii postawił swoje szczęście ponad szczęście naszego dziecka (...) – mówiła.
O ekscesach Rzeźniczaka było zresztą głośno od kilku lat. Nie unikał zdrad i wikłał się kolejne związki (Helena Łygas nazwała go w naTemat "Casanową z Pudelka"), a wielu internautów było oburzonych, gdy wziął ślub zaledwie kilka miesięcy po śmierci synka. To jak piłkarz przeżywa żałobę nie jest niczyją sprawą, ale zostawienie kobiety w ciąży czy wcześniejszy słynny "żart" o pieniądzach na dzieci, to kolejne argumenty za tym, że strach zaufać mężczyźnie.
A przecież polskich celebrytów, którzy zachowywali się nie w porządku (mówiąc łagodnie), było ostatnio więcej, jak Filip Chajzer, który zostawił partnerkę i matkę swojego dziecka w tajemniczych okolicznościach. Chociaż, oddaję mu honor, że przy Królikowskim i Rzeźniczaku wypada mniej beznadziejnie (przynajmniej medialnie, bo jego rozstanie z Małgorzatą Walczak nie było akurat publiczne).
– Niewątpliwie jest coś w tym, że mężczyzna po urodzeniu dziecka musi poradzić sobie z byciem tym trzecim: bo jest matka, syn... A wobec matki byciem drugim. Nie jest to łatwe, myślę, dla każdego mężczyzny, bo ci lubią być w centrum uwagi, lubią być doceniani, chwaleni – mówił i przytoczył nawet dziwaczne statystyki, że "90 proc. alkoholizmu u mężczyzn po narodzeniu dziecka jest spowodowana odrzuceniem seksualnym przez partnerkę".
Czyli kolejny biedny chłopiec, który nie mógł przeżyć, że nie jest w centrum uwagi. Bo przecież to on musi najważniejszy. Kobieta ma rodzić jego dziecko i je wychowywać, a jednocześnie być dla niego opiekunką, kochanką, pocieszycielką. Mimo że sama potrzebuje troski i pomocy, o czym przecież wprost mówiła Maffashion. Mówimy o kobiecie po porodzie, na miłość boską.
Tracę wiarę w mężczyzn przez polskich celebrytów
Jaki zarysowuje się tutaj obraz męskości? Słabej, egoistycznej i narcystycznej. Nieodpowiedzialnej, zakompleksionej, beznadziejnej. W internecie roi się od komentarzy oburzonych kobiet i mężczyzn, którzy nie wierzą, że można się tak zachowywać, będąc dorosłym człowiekiem.
Jasne, nie wszyscy dorośli do związków i ojcostwa, ale przecież jest na to rada: dojrzeć. Usiąść i na spokojnie zastanowić się, co robić, a nie spadać głębiej w dół, na łeb na szyję. Czasem wystarczy dać sobie pomóc, pójść na terapię, a przynajmniej odinstalować aplikację Instagrama. Najpierw trzeba jednak przyznać, że ma się problem, a to wcale nie przychodzi polskim celebrytom łatwo – szczególnie tym z gigantycznym ego.
Dobrze wiem i wiedzą to wszystkie kobiety, że to tylko kilku mężczyzn (do których chyba lepiej pasuje pogardliwe określenie... faceciki), a nie reprezentacja całej męskiej populacji. Jednak nic na to nie poradzę, że kolejne celebryckie ekscesy sprawiają, że tracę wiarę w mężczyzn. I nie tylko ja.
Powtarzam sobie, że przecież nie każdy facet zachowuje się beznadziejnie, ale coraz bardziej się boję, że Królikowskich i Fabijańskich jest znacznie więcej. Gdzie jesteście, fajni faceci? Nie dajcie się zagłuszyć.