Tomasz Komenda wyszedł na wolność w 2018 roku, jednak teraz znowu znalazł się na ustach całej Polski. Najpierw Anna Walter wydała oświadczenie, w którym zarzuciła byłemu partnerowi, że "był agresywny", "wydawał pieniądze na narkotyki" i "zwleka z płaceniem na dziecko".
W tym samym oświadczeniu poinformowała, że Tomasz Komenda cierpi na nowotwór i "nie ma szans". Później głos zabrała jego rodzina. – Udaje, że nas nie zna. Nie chce mieć z nami nic wspólnego – mówiła o swoim synu Teresa Klemańska w najnowszym wywiadzie. Jego brat dodał, że to "dopiero początek upadku Tomka".
Czytaj także: Matka i brat Tomasza Komendy przerywają milczenie. "To początek jego upadku"
Równoległe z burzą, jaka na nowo powstała wokół Tomasza Komendy, swoje działania wciąż prowadzą śledczy. Właśnie ujawniono, co stanie się z osobami, które przyczyniły się do niesłusznego skazania na 18 lat więzienia.
Jak powiedział w rozmowie z Onetem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, wpływ na całą sprawę miało "wiele czynników i okoliczności". Chodzi przede wszystkim o ukierunkowanie śledztwa przez świadków, niedopełnienie obowiązków przez policjantów, ale także nierzetelność biegłych.
Sam Komenda, już po uniewinnieniu, przedstawił listę osób, które – jego zdaniem – przyczyniły się do tego, że sąd skazał go za przestępstwo, którego nie popełnił.
Na liście znaleźli się np. emerytowani policjanci Bogusław R. i Zbigniew P. oraz prokuratorzy: Stanisław Ozimina (zdecydował o zatrzymaniu i postawieniu Komendzie zarzutów) i Tomasz F., który skierował akt oskarżenia do sądu.
Ozimna (w innej sprawie został prawomocnie skazany za przyjmowanie łapówek w zamian za wypuszczanie podejrzanych z aresztu) zmarł ubiegłym roku. Nigdy nie został przesłuchany. Tomasz F. został przesłuchany – prowadził auto po alkoholu i został wydalony z zawodu.
Na listę Komendy trafił też jego obrońca Michał Kelma i sąsiadka jego babci Dorota P., która obciążyła go swoimi zeznaniami. Kłamała, że rozpoznała go w magazynie "997". Dorota P. zmarła w tajemniczych okolicznościach w czerwcu 2018.
Według ustaleń Onetu wiele wątków ws. Komendy zostało już umorzonych. Wśród nich ten dotyczący składania fałszywych zeznań przez Dorotę P. w 2017 roku. Powodem umorzenia była śmierć kobiety. Jej wcześniejsze zeznania składane jeszcze w 2000 roku również umorzono – wobec przedawnienia.
Kolejne umorzenia, ze względu na przedawnienie, dotyczą niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy KWP we Wrocławiu i komendy w Głogowie. – W obu przypadkach chodzi o pobieranie materiału porównawczego od Tomasza Komendy i zabezpieczenie materiału dowodowego – informuje Kopania.
"Ze względu na brak dowodów śledczy umorzyli też wątek dotyczący zatajenia dowodów niewinności przez Zbigniewa P. i Janusza S." – czytamy. Chodzi o zatajenie informacji o istnieniu dowodów niewinności w postaci braku śladu zapachowego i tworzenie fałszywych dowodów, które ukierunkowywały postępowanie przeciwko Komendzie.
Przedawnił się także wątek dotyczący przekroczenia uprawnień przez wrocławskich funkcjonariuszy – Zbigniewa P. i drugiego nieustalonego policjanta. Obaj mieli znęcać się nad Komendą, by wymusić przyznanie się do winy.
Umorzono ponadto wątki: zatajania dowodów niewinności Tomasza Komendy przez biegłych, którzy opiniowali w sprawie śladów ugryzienia (brak dowodów) czy dwóch osadzonych, którzy złożyli fałszywe zeznania (przedawnienie).
Prokurator Krzysztof Kopania podkreśla, że "osoby odpowiedzialne za skazanie Tomasza Komendy (...) zostały ustalone". – Natomiast biorąc pod uwagę datę, kiedy te rozpatrywane wątki miały miejsce, musimy stosować ówczesny stan prawny i tych osób do odpowiedzialności pociągnąć nie można z uwagi na upływ czasu – mówi Kopania.
Śledczy cały czas badają natomiast inne wątki, między innymi te dotyczące ewentualnego niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez prokuratorów oraz sędziów, a także znęcania się nad Tomaszem Komendą w więzieniu. Śledztwa w tych sprawach zostały przedłużone do końca czerwca.
– To są jeszcze wątki do rozstrzygnięcia. Wcale nie przesądzamy, że za niesłuszne skazanie Tomasza Komendy nikt nie poniesie odpowiedzialności – zaznacza rzecznik łódzkiej prokuratury.