Mąż Elżbiety Witek od dwóch lat przebywa na OIOM-ie w stanie wegetatywnym. Doniesienia o Stanisławie Witku to jednak początek większego problemu. – Brak możliwości przekazania pacjenta powoduje, że jest on nadal hospitalizowany na oddziale intensywnej terapii – wyjaśnił dla "Super Expressu" prof. Waldemar Goździk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Stanisław Witek od dwóch lat jest pacjentem legnickiego OIOM-u. W tym czasie w wyniku braku miejsc na oddziale miało dojść do śmierci innej osoby
Córka zmarłej pacjentki złożyła zawiadomienie do prokuratury. Ta jednak nie podejmie się śledztwa w sprawie zajmowanego przez męża Elżbiety Witek miejsca
Przypadek ciężko chorego męża marszałek to początek większego problemu. – W strukturach szpitalnych nie ma tzw. oddziałów pośrednich – ocenił prof. Goździk
Afera wokółmęża Elżbiety Witek jak w soczewce pokazuje kondycje polskiego systemu ochrony zdrowia. W rozmowie z "Super Expressem" prof. Waldemar Goździk powiedział, co mogło doprowadzić do zapełnienia OIOM-u w Legnicy.
– Wynika to również z realiów funkcjonowania oddziałów intensywnej terapii w naszym kraju. W strukturach szpitalnych nie ma tzw. oddziałów pośrednich, gdzie pacjenci mogliby być bezpośrednio przekazywani po zakończeniu leczenia na intensywnej terapii – wyjaśnił kierownik Katedry i Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
– Często właśnie brak możliwości przekazania pacjenta powoduje, że jest on nadal hospitalizowany na oddziale intensywnej terapii. Dla żadnego z lekarzy tego rodzaju wybory nie są łatwe. Zawsze podejmujemy je kierując się dobrem pacjenta – dodał.
Dr Małgorzata Lipińska-Gediga, konsultant wojewódzki ds. anestezjologii i intensywnej terapii w rozmowie z "Super Expressem" powiedziała o procedurach w ciężkich przypadkach.
– W takich przypadkach za zgodą rodziny i w ramach istniejących możliwości można rozważyć przeniesienie pacjenta do innej placówki – powiedziała. W konkretnych sytuacjach można zadecydować o ograniczeniu terapii. – Dla nas to zawsze bolesna ostateczność, w pewnych sytuacjach niestety konieczna – stwierdziła.
– Zdarza się niejednokrotnie, że bezpośrednia przyczyna choroby zostaje opanowana, jednak jej konsekwencje są nieodwracalne. W takich przypadkach za zgodą rodziny i w ramach istniejących możliwości można rozważyć przeniesienie pacjenta do innej placówki – dodała.
Lekarz o sprawie Elżbiety Witek: pacjenci leżą na OIOM maks 2-3 miesiące
– Z mojego doświadczenia wynika, że maksymalnie pacjenci leżą na OIOM-ie 2-3 miesiące, zazwyczaj są to wtedy ofiary ciężkich wypadków komunikacyjnych. Potem to nie ma medycznego sensu – dodał.
– Jako lekarz powiem, że to nie ma medycznego sensu. Jako człowiek... Gdyby chodziło o moją żonę, byłbym gotów nawet zapłacić, żeby jej nie przenosili z OIOM-u. Nie dlatego, że miałaby większe szanse, tylko dlatego, że dzięki temu ja nadal miałbym nadzieję – stwierdził inny lekarz.