Przełamują stereotypy o mężczyznach, dają im przestrzeń i możliwość wyrażenia emocji. To, co robią, nazywają "czułą męskością". Poszedłem na krąg mężczyzn i zrozumiałem, z jakimi problemami mierzą się faceci. – Męskość to coś, co odzyskałem – mówi mi organizator Kamil Błoch.
Reklama.
Reklama.
Poszedłem na krąg mężczyzn. Dawno nic nie stanowiło dla mnie takiego wyzwania
– To forma spotkań, która ma konkretne zasady. Dzięki nim możemy czuć się bezpiecznie. Krąg mężczyzn ma dwa podstawowe filary. Pierwszy: słucham. Drugi: mogę być wysłuchany – tłumaczy mi Kamil Błoch z Grupy Performatywnej Chłopaki.
Męskie kręgi to przestrzeń, gdzie każdy mężczyzna może o sobie opowiedzieć. Powiedzieć o swoich emocjach, problemach, powodach do radości i smutku. Brzmi prosto, prawda? No to, drodzy panowie, spróbujcie przejść się na takie spotkanie i opowiedzieć o swoich emocjach. Już nie brzmi tak przyjemnie, co nie?
Ja też odczułem ten dyskomfort. O czym ja mam tam mówić? Mam się skarżyć, wypłakiwać, rozczulać, zalewać innych moimi problemami, kiedy moim zadaniem jest wziąć się w garść, dowozić, przynosić rozwiązania, naprawiać, budować?
Pójdę na krąg mężczyzn i wyda się, że jestem pi*a a nie facet
"Przecież jestem facetem, to po co mam się użalać nad sobą?" – myślałem. Potem pojawił się stres, napięcie, lęk. Cholera, pójdę tam i wyjdzie, że jestem pi*a, a nie facet. Zostanę oceniony, odrzucony...
Zdałem sobie sprawę, że w każdej rozmowie z innym chłopakiem opowiadam, jak zajebiście radzę sobie w życiu. Wyjątkiem od reguły były momenty, kiedy razem z kumplem obalaliśmy duże ilości alkoholu. Wtedy każdemu się ulewa. O emocjach, trudnościach mówię tylko koleżankom. Teraz mam robić to przed mężczyznami, z którymi przecież powinienem rywalizować.
Ostatnio przedstawiałem historie facetów, którzy opowiadali mi o swoich problemach. Część panów nagle doznało amnezji. "No tak, ale nie ma, co narzekać. Jestem facetem i muszę z tym dealować", "No były różne sytuacje, ale nie ma o czym gadać", "Może coś takiego się pojawiało, ale nie rusza mnie to" – słyszałem.
Myślałem o nich ze współczuciem, wierząc, że ja jestem ponad to. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo się myliłem. Sprawdzam zaproszenie na wydarzenie i widzę temat kręgu: "seksualność". Nie dość, że będę mówić o emocjach, to jeszcze poruszymy strasznie intymny temat. Masakra. Ale no nic. Powiedziałem "A", trzeba powiedzieć "B".
Usiadłem z facetami w kręgu i w końcu wszystko się ze mnie wylało
Spotykamy się późnym popołudniem w Teatrze Studio. Do samego końca walczyłem ze stresem. Wchodzę. Po krótkiej chwili zauważam niewielką grupę chłopaków, czekających na rozpoczęcie kręgu. Przechodzimy do sali, siadamy na krzesłach, tworząc nomen omen krąg.
Serce zaczyna mi szybciej bić. Czuję się tak, jakby zaraz miało się "wydać", że jednak nie zawsze daję radę, że mam emocje, że czasami płaczę i jest mi przykro. Pomyślałem, że przejdę przez ten krąg w milczeniu, bo organizator zapowiedział, że nikogo nie będzie zmuszał do zabrania głosu.
Równocześnie staram się nie okazywać tych emocji, bo jako facetowi mi nie wolno. Na twarzy trzymam delikatny uśmiech, staram się sprawiać wrażenie pogodnego i wyluzowanego.
I nie wiem, kiedy to się stało, ale się przełamuję. Od słowa do słowa zaczynam wylewać z siebie najróżniejsze myśli i odczucia. Zaczynam wygrzebywać to, co leżało mi na sercu. Czuję schodzące napięcie, poczucie wspólnoty, oczyszczenie.
Nigdy nie dostałem takiego wsparcia od innego faceta
Reakcje innych chłopaków? Wspierające i towarzyszące. Niektórzy siedzieli w ciszy, inni zaczęli opowiadać o własnych odczuciach, inni dorzucali jedno lub dwa zdania. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że nie usłyszałem od innego faceta: "Dobra, musisz zrobić XYZ. Ogarnij się", "Ale to w czym jest problem?", "No to weź i coś z tym zrób".
Zamiast tego była akceptacja dla moich doświadczeń. Nie było nawet jednego oceniającego spojrzenia. Zdarzyło się wam kiedyś rozmawiać w taki sposób ze swoim kolegą czy przyjacielem? Albo inaczej – odważyliście się kiedyś, żeby w ogóle podejść do takiej rozmowy?
Jeśli nie, to z ręką na sercu mogę wam to polecić. Nie pamiętam, kiedy ostatnio mogłem poczuć się częścią takiej wspólnoty. Zresztą wiem, że nie ja jedyny miałem okazję przeżyć oczyszczenie.
– Dzięki kręgowi mogę co tydzień opowiadać innym swoje życie. Lepiej się żyje wobec uważności, słuchania. Mogę wyrażać emocje i prosić o wsparcie – mówi mi uczestnik kręgów Tomasz Gromadka.
– Krąg jest dla mnie miejscem spotkania. To nie terapia ani warsztat rozwojowy. Na kręgu nie muszę się rozwijać, wystarczy, że jestem i pozostaję otwarty na innych. Wspólne przeżywanie smutków i radości z innymi mężczyznami wzbogaca moje życie, czyni je bardziej zaangażowanym i wielowymiarowym – dodaje Julian Zubek. Obaj tworzą Grupę Performatywną Chłopaki.
"Dla mnie męskość to coś, co odzyskałem"
Kręgi mężczyzn są objęte anonimowością (i słusznie!). Nie mogę napisać, kto i co mówił, na co się skarżył, co kogo boli. O tym, co dzieje się na spotkaniach i o samym temacie męskości mogę jednak porozmawiać organizatorem kręgów – Kamilem Błochem z Grupy Performatywnej Chłopaki.
Alan Wysocki: Czym jest męskość?
Kamil Błoch: Dla mnie to pole doświadczeń osób, które czują się mężczyznami. Do tego pola można wchodzić i można z niego wychodzić. Można się z nim utożsamiać albo nie. Dla mnie męskość to coś, co odzyskałem.
Ja dzięki spotkaniom z chłopakami i dzięki kręgom w końcu dałem sobie prawo, żeby nazywać się mężczyzną. Zawsze utożsamiałem się jako facet, ale nigdy nie czułem się facetem.
Czułem nieadekwatność, że czegoś mi brakuje, że coś ze mną jest nie tak. W końcu zobaczyłem, że mogę powiedzieć: okej, jestem mężczyzną. Ale jestem mężczyzną po swojemu. I nie muszę gonić tej marchewki, bo ja zawsze ją miałem.
Jestem bardzo świadomy swojej męskości i już niewiele rzeczy jej zagraża. A już na pewno nie zagrażają jej obelgi o "ped***twie". Jestem mężczyzną, takim, jakim jestem. Po prostu wyemancypowałem się jako mężczyzna.
Skąd się wzięły kręgi mężczyzn?
Myśmy z chłopakami mieliśmy nasz krąg i od ponad 3 lat się w nim spotykamy regularnie, co tydzień. W końcu, po roku od naszych kręgów, zobaczyliśmy, że potrzeba spotkania się z nową męskością – czułą męskością – jest gigantyczna. Dlatego wyszliśmy z tym na zewnątrz.
Czy ciężko skłonić mężczyzn do rozmawiania o emocjach?
I tak i nie. My nikogo nie skłaniamy, bo to nie jest nasz cel. To, czy ktoś z tego skorzysta, to pozostaje po stronie tej osoby.
Nawet na kręgach się zdarza, że przychodzą faceci, którzy są poruszeni tym, co się dzieje, ale nie chcą zabierać głosu. Ja to rozumiem, bo jeśli wychowano nas, żebyśmy nie mówili o emocjach, nie kontaktowali się z nimi, to nagłe przełamanie się jest trudne.
Ale z mojego doświadczenia wynika, że to potrzebne i faceci albo chcą mówić o emocjach, albo jeszcze nie wiedzą, że potrzebują.
Nie masz wrażenia, że słowo "mężczyzna" jest bardziej formą tytułu, orderu niż określeniem płci biologicznej?
Jest w tym coś. To taki rodzaj trofeum.
A jakie są problemy facetów?
Myślę, że to przede wszystkim samotność. Jesteśmy osobami, które cały czas funkcjonują w stereotypach związanych z męskością. Musimy być twardzi, musimy zwyciężać, nie mamy prawa do porażki, musimy mieć oczy dookoła głowy.
U podstaw stereotypowej męskości jest odcięcie od siebie samego. To oznacza okropną samotność.
Ja pracuję z chłopcami w wieku szkolnym. Prowadzę im warsztaty równościowe, gdzie rozkminiamy męskość. Tam się dowiaduję, że pod tym płaszczem konserwatywnego, klasycznego modelu męskości, z którym oni się najczęściej identyfikują, jest potrzeba wysłuchania.
Oni się cieszą, że pojawiają się inny mężczyźni, którzy wreszcie ich wysłuchali. Ta samotność wynika z tego, że nie przeżywamy siebie, swoich emocji. Mamy trudność z budowaniem relacji. One niekoniecznie są pogłębione. Zwłaszcza jeśli budujemy relacje facet-facet, to często te relacje są dość płytkie.
Brakuje nam umiejętności zaglądania w siebie, zauważenia swoich emocji. Do tego dochodzi brak umiejętności współczucia sobie.
Nie masz wrażenia, że my mężczyźni, jesteśmy pogubieni w tym społeczeństwie, naszej męskiej kulturze?
To się wiąże z poprzednim pytaniem. Problemem mężczyzn jest lęk tożsamościowy. Jak ja mam być mężczyzną? Polaryzacja w naszym społeczeństwie się pogłębia. Tradycyjny model męskości przestaje być aktualny.
Progresywna strona wytyka wszystkie przewiny męskości i nagle okazuje się, że bycie mężczyzną jest złe. To pokazuje duży kryzys tożsamości.
Kim ja mam być, co ja mam robić? Albo właśnie postawa pod tytułem: "odpier*****e się ode mnie. Jestem mężczyzną, mam żonę, chcę utrzymywać dom i odwalcie się od tego. Dlaczego wy mi mówicie, że to jest złe?".
Myślę, że mężczyźni nie rozumieją tej narracji związanej z przywilejami, relacją władzy, przemocą.
Na tej narracji "odpier*****e się" bazuje Konfederacja? Biali, hetero mężczyźni. Dom, szkoła, samochód, własna firma. I komunikat: "jesteśmy facetami i nam z tym dobrze".
Mężczyźni czują, że są wrogiem społeczeństwa. I nagle pojawia się tylko jeden nurt ideowy, w którym się mieści czy to Konfederacja, czy Jordan Peterson. Oni mówią: "Ej, chłopaku! Z tobą jest wszystko dobrze, to świat oszalał". Te grupy próbują zwalić winę za całą tę sytuację na kobiety i mniejszości.
Ja to rozumiem, bo to proste hasła, które bardzo łatwo zagospodarowują złość czy frustracje w mężczyznach.
Mówimy o zrzucaniu winy na kobiety i mniejszości. Czy my, mężczyźni, boimy się kobiet i gejów?
Opublikowaliśmy taki mem z okazji Strajku Kobiet: "Boję się ciebie, więc chcę mieć nad tobą władzę". Strach to emocja męska, z którą sobie nie radzimy. Bo my mamy się nie bać. Więc jak my mamy poradzić sobie ze strachem, skoro od dziecka jesteśmy uczeni, że nie możemy się bać.
Dlatego staramy się zagospodarować strach w taki sposób. My znamy narzędzie władzy. Tym narzędziem walki ze strachem może być też przemoc.
Mężczyźni są dyskryminowani?
Na pewno mamy takie miejsca w systemie, ale jest to bardzo mocno dyskutowane. Na pewno jest to służba wojskowa. Przy powszechnej mobilizacji to mężczyźni będą musieli iść się bić. Mężczyźni muszą dłużej pracować, ale to bardzo szeroki temat.
Nauki antydyskryminacyjne pokazują, że system dystrybucji władzy jest bardzo zniuansowany. Samo hasło "dyskryminacja" musi spełniać kilka przesłanek. Musi być stereotyp, uprzedzenie, rodzaj władzy, przywileju i konkretne działanie.
Dlatego bardzo ostrożnie bym powiedział o wojsku i pracy. Temat dyskryminacji jest newralgiczny, bo kiedy mężczyźni mówią o dyskryminacji, to grupy marginalizowane zarzucają mężczyznom zawłaszczanie tej przestrzeni.
Jeśli spojrzymy na to, jak redystrybuowana jest władza, to generalnie w większości skorzystają na niej mężczyźni. Mamy wyższe wynagrodzenia, przypisywane nam są cechy bardziej wartościowe. Łatwiej nam jest zdobyć słyszalność, uwagę, wiarygodność. Natomiast, jeśli będziemy patrzeć jednostkowo, to z tym jest już bardzo różnie.
Stąd też bierze się to oburzenie, że "hej, jakie ja przywileje teraz mam oddawać". Ale faktem jest też, że nie tylko kobiety doświadczają przemocy od mężczyzn. Także mężczyźni stosują przemoc wobec mężczyzn.
Z drugiej strony, kiedy mężczyźni mówią o dyskryminacji, to ja widzę wielką potrzebę, żeby uznać, że oni też są przez system wykluczani i doświadczają nierówności. Pytanie brzmi, dlaczego mężczyźni chcą, żeby zwrócić na nich uwagę? Tu chodzi o to, że my też doznajemy opresji.
Tu dochodzimy do sposobu myślenia o nierównościach poprzez przyglądanie się wszystkim i uznaniu, że wszyscy ich doznają. Faceci też ich doświadczają i fajnie byłoby, gdybyśmy wspólnie zaczęli się dogadywać, co możemy się zrobić, a nie napędzać polaryzacje.
Strona progresywna mówi: "oddajcie władzę, przywileje". A konserwatywna strona mówi: "hej, my też jesteśmy dyskryminowani. Potrzebujemy zauważenia naszych problemów".
Pojawiają się głosy: feminizm okej, ale feminazizm nie, bo krzywdzi mężczyzn. A ja mam wrażenie, że to przede wszystkim patriarchat krzywdzi mężczyzn. Generalizując: sami ukręciliśmy na siebie bat.
Czy ty lub ja chodzimy i powielamy patriarchat? Czy w XIX wieku chłopstwo siedziało i pracowało na patriarchat?
Patriarchat już przestaje oddawać to, co się dzieje. To nie tylko władza mężczyzn nad kobietami. To promocja konkretnych wartości i postaw mocno utożsamianych z toksyczną męskością. Ale kobiety tak samo wchodzą w te postawy i realizują te stereotypy. Więc to bardzo duże uproszenie i nie chciałbym się na nie zgadzać.
Patriarchat nie jest naszą winą. To nie jest wina żadnego z nas, żadnej z nas i żadnej osoby, dopóki my nie reprodukujemy tych postaw. Dopóki nie jesteśmy przemocowi, nie utrudniamy innym grupom widoczności. Ale ja nie wezmę winy za system, w którym żyję – biorę odpowiedzialność za jego transformowanie.
Widzisz perspektywę, żeby kiedyś obalić do końca te stereotypy? Czy może będziemy wykonywać w nieskończoność tę samą pracę
Ja jestem wizjonerem, więc widzę to dwutorowo. Będzie inaczej, dlatego robię to, co robię, bo jestem człowiekiem nadziei, optymizmu i radości. To mnie pcha. Ale w codziennym życiu, w teraźniejszości musimy dokładać kamyczek po kamyczku, cegiełkę po cegiełce. To się nie zmieni ot, tak.
Zmiana społeczna nie dzieje się od razu. Stereotypy wynikają z tego, jak jest skonstruowany nasz umysł, nasz mózg. One po prostu są. Nasz mózg musi szufladkować rzeczy, bo wtedy jest nam prościej.
Ja do tej pory odkrywam różne przekonania związane z męskością. One wynikają ze stereotypów i ja na nich operuję. Cały czas uważnie przyglądam się sobie i mam z tyłu głowy otwartość na wyłapywanie przekonań, z którymi już nie chcę pracować.
Ta hegemoniczna, stereotypowa męskość jest skonstruowana jak taka marchewka, za którą cały czas biegniesz, ale nigdy jej nie dostaniesz. Cały czas próbujesz udowodnić, że jesteś prawdziwym facetem.
Kamil Błoch
Jeśli jesteś facetem, boisz się innych facetów. Bo to oni w pewnym sensie decydują o tym, czy ty też jesteś mężczyzną. Nie masz prawa się smucić. Nie możesz się bać. Nie zaglądasz wewnątrz siebie, bo to niemęskie.
Kamil Błoch
Mężczyznom trudno jest zrozumieć i zobaczyć przywilej, który im się przypisuje, bo mężczyźni tak samo pracują na śmieciówkach i walczą w tym kraju o przetrwanie.
Kamil Błoch
Kacper Pobłocki powiedział na ubiegłorocznym Kongresie Kobiet, że patriarchat to system, w którym kilku mężczyzn ma władzę nad kobietami, mężczyznami i innymi osobami.