Kolejna osoba z najbliższej rodziny Kamila z Częstochowy usłyszała zarzuty w prowadzonym śledztwie. To Artur J., wujek chłopca, który mieszkał w domu, gdzie ośmiolatek został skatowany przez swojego ojczyma.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trwa śledztwo ws. śmierci Kamila z Częstochowy, który na początku kwietnia trafił do szpitala po tym, jak został skatowany przez ojczyma. Zarzuty usłyszał teraz Artur J., kolejny wujek chłopca, który mieszkał w tym samym domu, w którym rozgrywał się dramat ośmiolatka.
Śledztwo ws. śmierci Kamila z Częstochowy. Zarzuty dla Artura J.
Jak poinformował Polsat News, mężczyzna został oskarżony o nieudzielenie pomocy Kamilowi. Śledczy z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku ustalili, że Artur J. nie interweniował, gdy Dawid B. wobec chłopca "dopuszczał się aktów przemocy".
Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Według ustaleń stacji ponownie przesłuchano także innych lokatorów mieszkania, a także nowego świadka. Ustalane mają być także "kolejne okoliczności" w sprawie.
Po tym, jak Kamil trafił do szpitala, od razu aresztowano jego matkę i ojczyma. Dawid B. pierwotnie usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Magdalenę B. oskarżono z kolei o narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Oboje przyznali się do winy.
Po tym, jak chłopiec zmarł w szpitalu 8 maja, śledczy zmienili kwalifikację czynów. Mężczyźnie śledczy zarzucają teraz zabójstwo dziecka ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Matka odpowie za pomocnictwo w zabójstwie poprzez niechronienie syna przed agresją Dawida B. oraz nieudzielenie pomocy skatowanemu chłopcu.
Kto jeszcze usłyszał zarzuty ws. Kamila z Częstochowy
Jak podała wcześniej PAP, zarzuty objęły również trwające od listopada 2020 do 3 kwietnia 2023 roku znęcanie się psychiczne i fizyczne ze szczególnym okrucieństwem nad Kamilem poprzez m.in. bicie go rękoma po całym ciele, rzucanie o podłogę i meble, kopanie po ciele i głowie oraz przypalanie papierosami. Zarzuty mają również obejmować znęcanie się psychiczne i fizyczne ze szczególnym okrucieństwem nad bratem Kamila, 7-letnim Fabianem.
Przypomnijmy, że w kwietniu prokuratura oskarżyła także ciotkę dziecka Anetę J. Zarzuty usłyszał też wujek chłopca Wojciech J. Oboje mieli wiedzieć, co złego dzieje się z chłopcem, ale zabrakło reakcji z ich strony.
Już po pogrzebie dziecka wyszły kolejne fakty dotyczące rodziny Kamila. Z ustaleń "Faktu" wynikało, że dzień po śmierci chłopca ulicą Kosynierską przejechał Volkswagen Golf. Z okien samochodu oddano strzały z broni palnej w kierunku domu Anety i Wojciecha J.
W domu było nie tylko wujostwo, ale także ich synowie: 14-latek i 21-latek. Starszy z nich zmaga się z niepełnosprawnością. Na miejsce natychmiast wezwano policję. Funkcjonariusze pilnie ewakuowali rodzinę i ukryli ją w bezpiecznym miejscu.