Dawidowi B., który skatował ośmioletniego Kamila z Częstochowy, może grozić dożywocie. Takiej kary chce minister sprawiedliwości. Ale po tym, jak poinformowano, że chłopiec zmarł, Zbigniew Ziobro napisał: "Za tak bestialską zbrodnię powinna zapaść najsurowsza kara, ale niestety w Polsce mamy tylko dożywocie". Od poniedziałkowego poranka podobnie myślą tysiące Polaków. – Kara śmierci w ogóle się nie broni – mówi naTemat.pl dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, ekspert w dziedzinie prawa karnego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Śmierć 8-letniego Kamila z Częstochowy poruszyła cały kraj. Chłopiec zmarł w poniedziałek w szpitalu, do którego trafił po tym, jak został skatowany przez 27-letniego ojczyma. Dramat chłopca rozgrywał się w domu, za przyzwoleniem dorosłych członków rodziny. W tym matki, która nie zrobiła nic, by uratować syna z rąk męża-oprawcy.
Lekarze Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach poinformowali, że bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Wywołało ją ciężkie zakażenie, wynikające z choroby pooparzeniowej. Do komplikacji, z którymi walczyli medycy, doprowadziło długie nieleczenie.
Kamil był bity, przypalany papierosami, polewany wrzątkiem i rzucany na rozgrzany piec przez Dawida B. 25 proc. ciała dziecka było poparzone, Kamil miał także krwiak na głowie i nieleczone złamania nogi oraz obu rąk.
Od ponad miesiąca lekarze walczyli o życie i zdrowie Kamila. Przeszedł kilka operacji, lekarze planowali przeprowadzenie kolejnych skomplikowanych zabiegów. Niestety, życia dziecka nie udało się uratować.
Chcą kary śmierci dla Dawida B., ojczyma Kamila
Dawid B. został zatrzymany na początku kwietnia i usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Po śmierci chłopca śledczy zmienią prawdopodobnie kwalifikację czynu na zabójstwo. 27-latkowi może grozić dożywocie. Takiej kary chce minister sprawiedliwości.
Jednak Zbigniew Ziobro – podobnie jak niektórzy politycy jego partii (np. Michał Wójcik) i tysiące Polaków, którzy dają upust swojej złości w mediach społecznościowych – chciałby kary śmierci dla mężczyzny. "Za tak bestialską zbrodnię powinna zapaść najsurowsza kara, ale niestety w Polsce mamy tylko dożywocie" – napisał Ziobro na Twitterze w poniedziałek.
"Sprawa tego 8-letniego chłopca... No może jestem chory, ale dla mnie to jest jedna z tych, która powinna skończyć się nie tyle karą śmierci, co publiczną egzekucją" – to z kolei twitterowy wpis Krzysztofa Stanowskiego, jednego z właścicieli Kanału Sportowego.
W kolejnym wpisie Stanowski napisał więcej: "Po co to coś będzie dalej żyło? Nie człowiek, tylko to coś. Nawet nie zwierzę, tylko to coś. Obrzydliwy zlepek komórek, o których można powiedzieć, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby się nigdy nie zlepiły".
Tylko czy kara śmierci sprawiłaby, że rzadziej słyszelibyśmy o takich bestialskich czynach, jakich wobec bezbronnego Kamila dopuścił się Dawid B.?
"Kara śmierci w ogóle się nie broni"
Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, ekspert w dziedzinie prawa karnego, nie jest zaskoczony, że część Polaków żąda wręcz kary śmierci dla Dawida B. I przywołuje starotestamentalną zasadę "oko za oko, ząb za ząb".
– Ludzie są poruszeni tym bestialskim zachowaniem w stosunku do dziecka i chcieliby w jakiś sposób naturalny – i nie twierdzę, że naturalność jest w tym przypadku dobra – zareagować adekwatnie do tego, co się stało – mówi naTemat.pl dr Kładoczny.
Od razu jednak dodaje, że z punktu widzenia Prawa karnego kara śmierci w ogóle się nie broni. – Nic gorszego nie mogłoby nam się przytrafić, bo ci sami ludzie, którzy mówią, że taką karę należałoby stosować, na drugim oddechu krytykują, że mamy do czynienia z niedowładem wymiaru sprawiedliwości i pomyłkami sądowymi – precyzuje.
Ekspert zaznacza, że jeżeli w "katalogu" kar mielibyśmy karę śmierci, to do takich pomyłek w sądach na pewno by dochodziło. I mówi wprost: nie ma żadnego uzasadnienia dla istnienia kary śmierci.
Dr Piotr Kładoczny podkreśla jeszcze jedno: od poniedziałkowego poranka w komentarzach nie padałyby żądania kary śmierci dla ojczyma Kamila, gdyby społeczeństwo reagowało odpowiednio wcześnie na takie zdarzenia. Jednak, jak mówi, ci sami ludzie, którzy "nie chcą wtrącać się w nieswoje sprawy", później głośno krzyczą, że "trzeba takich potworów karać z całą surowością". Kamil, jego rodzina i oprawca też żyli przecież w społeczeństwie.
"Czy chcemy dać państwu władzę na tym, żeby mogło likwidować ludzi?"
– Chodzi o to, żeby zapobiegać takim zdarzeniom, a śmierć ojczyma nie przywróciłaby życia chłopca. Takie komentarze do niczego nie prowadzą, a na pewno nie do tego, by było lepiej – uważa nasz rozmówca, dodając przy okazji, że Polska nadal zobowiązana jest Europejską Konwencją Praw Człowieka, która zabrania stosowania kary śmierci.
– Nie wiem, czy Tomasz Komenda nie dostałby kary śmierci, podobnie jak inne osoby, których historiami zajmujemy się w programie "Niewinność" Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – wiemy, że są niewinni, ale zostali skazani na dożywotnie więzienie. I wcale nie jest powiedziane, że gdyby była możliwa wyższa kara, to nie zostałaby zastosowana. Nie mówię już o amerykańskich przypadkach – stwierdza dr Kładoczny.
Dr Kładoczny podkreśla, że według różnych badań kara śmierci nie powoduje refleksji u osób, które dopuszczają się takich bestialskich czynów, bo przestępcy nie kalkulują. Wystarczy spojrzeć na skalę morderstw na przykład w USA.
– Takie reakcje ludzi, mimo że są zbulwersowani, niczego nie wnoszą. Przeciwnie, prowadzą w złym kierunku: zareagowaliśmy, bardzo silnie potępiliśmy człowieka, nie musimy już nic więcej robić – zauważa.
– Wydaje nam się, że zareagowaliśmy najpotężniej, jak potrafiliśmy, czyli zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. To nie na tym polega. Żadna kara po fakcie nic nie daje, trzeba reagować wcześniej. Poza tym zakaz kary śmierci nie jest po to, by chronić przestępców, bo ktoś współczuje katom. Ten zakaz jest gwarancją, że życia nie zostanie pozbawiony ktoś niewinny – podkreśla dr Piotr Kładoczny.
Trzeba mieć świadomość konsekwencji tego, czego się chce. Mielibyśmy przypadki jej wykonywania na osobach niewinnych i dramat byłby jeszcze większy. Wyobraża pan sobie karę śmierci i sprawę Tomasza Komendy?
Dr Piotr Kładoczny
Helsińska Fundacja Praw Człowieka
Poza tym, czy chcemy dać państwu władzę nad tym, żeby mogło likwidować ludzi? To jest równia pochyła. Taki instrument najpierw byłby wykorzystywany przy zabójstwach, potem do jakiejś wielkiej afery gospodarczej, gwałtów, pobić, a później w celach politycznych do wrabiania ludzi. Znamy to już z historii.