Sąd Najwyższy wyznaczył termin rozprawy kasacyjnej ws. gwałtu i zabójstwa 15-letniej Małgosi z Miłoszyc. Do zbrodni doszło w noc sylwestrową 1996/1997. Norbert B. i Ireneusz M. twierdzą, że są niewinni. To w tej sprawie niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rozprawa odbędzie się 26 października. Tego dnia Sąd Najwyższy rozpozna kasacje obrońców obu skazanych mężczyzn oraz prokuratura i prokuratora generalnego ws. zbrodni miłoszyckiej. Norbert B. i Ireneusz M. utrzymują, że są niewinni gwałtu i zabójstwa, do których doszło w noc sylwestrową na przełomie 1996 i 1997 roku.
Zbrodnia w Miłoszycach. To w tej sprawie niesłusznie skazano Tomasza Komendę
Przypomnijmy, prawomocny wyrok w tej sprawie, w której przed laty niesłusznie skazano Tomasza Komendę, zapadł 1 grudnia 2021 roku. Sąd Apelacyjny orzekł, że to Norbert B. i Ireneusz M. brutalnie zgwałcili i zamordowali 15-letnią Małgosię w nocy z 31 grudnia 1996 na 1 stycznia 1997 roku.
Sąd orzekł, że obaj mężczyźni pozostawili nastolatkę na mrozie. Małgosia zmarła z powodu licznych obrażeń i zamarznięcia. Sąd apelacyjny obniżył jednak wyrok dla Norberta B. z 25 do 15 lat za dobre sprawowanie. W przypadku Ireneusza M. podtrzymano wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wnioskowała dla niego o dożywocie, argumentując to tym, że mężczyzna był m.in. wielokrotnie skazywany za gwałty.
Czytaj także:
Do sprawy zabójstwa dziewczyny wrócono po latach i na jej ubraniach udało się zabezpieczyć ślady DNA. Biegli uznali, że jest to niezbity dowód przeciwko Ireneuszowi M. i Norbertowi B. – Wina i okoliczności popełnienia czynu przez oskarżonych nie budzą wątpliwości – stwierdził we wrześniu 2020 roku sąd pierwszej instancji.
Ireneusz M. i Norbert B. skazani za zbrodnię w Miłoszycach
Obrońcy obu mężczyzn złożyli jednak kasację od prawomocnego wyroku. Kwestionowali m.in. rzetelność badań DNA, podkreślając, że wszystkie próbki zostały zniszczone, co z kolei uniemożliwiło przeprowadzenie kolejnej analizy. Wskazywali też, że sam ślad DNA nie jest wystarczającym dowodem.
Wrocławski oddział "Gazety Wyborczej" przypomina też, że obrona zwracała ponadto uwagę na niewłaściwą obsadę składu orzekającego. Wskazano, że w pierwszej i drugiej instancji orzekali sędziowie wybrani przez neo-KRS. Według obrońców, w związku z upolitycznieniem KRS, ich powołanie było wadliwe, co mogło mieć wpływ na zachowanie bezstronności.
Skazani od samego początku twierdzą natomiast, że są niewinni. Ireneusz M. przekonywał, że być może sikał w tym samym miejscu co ofiara. Norbert B. mówił z kolei o "bezpłciowym seksie", to znaczy, że mógł całować się z jakąś dziewczyną, otrzeć o nią i wtedy zostawić ślad. Później się jednak z tego wycofał.
Kasację złożył także minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Wyrok uznał za "niesłuszny z powodu rażącej łagodności orzeczonych kar". "Zamach na wolność seksualną oraz życie i zdrowie ofiary został dokonany w sposób drastyczny i okrutny" - napisał w kasacji Ziobro.
Kilka lat po zbrodni w Miłoszycach za winnego został uznany Tomasz Komenda, a sąd skazał go na 25 lat więzienia. Uniewinniono go dopiero w 2018 roku. O udział w przestępstwie oskarżono wtedy Norberta B. i Ireneusza M.