Tadeusz Rydzyk otrzymał od Jacka Sasina i prezesa Grupy Enea miecz z czasów Mieszka I. Z ustaleń mediów wynika, że prezent kosztował ćwierć miliona złotych. Wszystko wskazuje na to, że sprawą zajmie się teraz Najwyższa Izba Kontroli.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rydzyk dostał od Sasina miecz za ćwierć miliona. Opozycja zawiadamia NIK
Jacek Sasin, który pochwalił się zdjęciem z przekazania prezentu na Twitterze, poinformował także, że miecz trafi do Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II w Toruniu. Wiadomo też, kto sfinansował jego zakup.
"Fundacja Enea przekazała środki Fundacji Tożsamość na zakup miecza datowanego na X/XI wiek. Miecz został zakupiony, przez Fundację Tożsamość, od polskiego antykwariatu" – czytamy w komunikacie Grupy Enea, spółki skarbu państwa, w odpowiedzi na pytania WP.
Teraz wszystko wskazuje na to, że sprawą zajmie się Najwyższa Izba Kontroli. Poinformował o tym Jan Strzeżek, do niedawna członek Porozumienia, obecnie lider stowarzyszenia Młoda Polska.
"W związku z przekazaniem o. Rydzykowi przez Jacka Sasina i szefa grupy Enea miecza, który kosztował 250 tys. zł, a który został kupiony przez fundację Enea (fundacja spółki skarbu państwa), jutro [we wtorek – red.] złożę wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie zasadności tego wydatku" – przekazał.
Inni politycy opozycji również zaczęli domagać się szczegółowych informacji na temat źródeł finansowania drogocennego prezentu. Interpelację Lewicy w tej sprawie zapowiedział Robert Biedroń.
– To, co przed nami, czyli wybory w październiku, to będzie moment, być może na bardzo długie lata, decydujący. Wiele jeszcze przed nami, ale tej drogi nie można przerwać. Nie można oddać władzy tym, którzy chcą nas z tej drogi zawrócić i to zawrócić radykalnie tak, aby nie było już powrotu. Musimy być zdecydowani w naszym działaniu i wsparciu ruchu ochrony wyborów. Każdy z nas może w tej sprawie coś uczynić – mówił.
O obecność najważniejszych polityków Zjednoczonej Prawicy w Częstochowie, w kontekście majowego apelu episkopatu o oddzielenie Kościoła katolickiego od polityki, pytany był Mateusz Morawiecki.
– Insynuowanie, że Kościół w jakikolwiek sposób jest nieoddzielony od państwa, jest nieuprawnione, nieprawidłowe i nieprawdziwe – stwierdził w poniedziałek Morawiecki na konferencji prasowej w Wołominie.
I przekonywał: – Od około 30 lat funkcjonujemy w oparciu o konkordat. Jest to uzupełniająca się umowa między instytucjami. Kościół jest absolutnie, bezwzględnie i całkowicie oddzielony od instytucji państwowych i tak pozostanie.