Joanna Racewicz cały czas mierzy się z komentarzami hejterów. Krytyki końca nie widać. Dziennikarka wielokrotnie upominała i wyrażała swój brak zgody na obrażanie jej teraz. Tym razem krytyczne opinie uderzyły w jej syna. W najnowszym poście na Instagramie Racewicz stanęła w obronie 15-letniego Igora.
Reklama.
Reklama.
Metamorfoza Joanny Racewicz na przestrzeni lat jest widoczna, o czym na siłę i w złośliwy sposób próbują przypominać prezenterce internauci. Dziennikarce nie jest z tego powodu do śmiechu, gdyż ma dość reagowania na nienawistne komentarze, które tym razem uderzyły w jej 15-letniego syna Igora. Dziennikarka opublikowała na Instagramie wymowny wpis, w którym dała do wiwatu hejterom.
Racewicz wytoczyła działa przeciwko hejterom. Broni ukochanego syna
Prezenterka dwa dni temu pochwaliła się w mediach społecznościowych wizytą w salonie Leszka Czajki, swojego czasu naczelnego fryzjera wielu gwiazd. Racewicz opublikowała rolkę w salonie fryzjerskim, na której jest również jej 15-letni syn Igor. Przypomnijmy, że pociecha jest owocem związku dziennikarki z porucznikiem BOR-u Pawłem Janeczkiem, tragicznie zmarłego wkatastrofie smoleńskiej. Jak zwykle pod wspólną fotografią znalazła się cała masa nieprzychylnych komentarzy.
Obecna gwiazda telewizji Polsat nie zamierzała przejść obok tego obojętnie. W swoim najnowszym wpisie odparła atak hejterów i stanęła w obronie 15-latka, nie przebierając w słowach.
"Zwykle nie czytam komentarzy. "Jaderów" usuwam z mojego profilu jak chwasty. Tu nie rosną. Odbijają za to w innych miejscach. Mają wciąż ten sam refren: Smoleńsk i operacje. Odszkodowanie i "twarz Michaela Jacksona". Próbują dosięgnąć jadem. Teraz mojego syna"–zaczęła.
Z każdym następnym zdaniem, wyciągała tylko cięższą artylerię. Racewicz zwróciła uwagę na to, że hejt jest w jej życiu obecny od dawna tak jak paparazzi. "On was zna. Prawie od kołyski. Zanim umiał czytać słyszał syk: "patrz, to ta, zrób fotę". Przepychanki na cmentarzu. Komentarze, hejt. Wtedy przynajmniej mieliście twarze. Gęby. Teraz chowacie się za winklem internetu. Biedni, sfrustrowani, nieszczęśliwi, zawistni" – dodała po chwili.
Racewicz doradziła swoim fanom, że osobom, o których pisze "należy tylko współczuć i iść dalej". Swój wpis dziennikarka traktuje jako przestrogę. Dlatego też zdecydowała się opublikować go w swoich mediach społecznościowych.
"Wcześniej zostawię jednak ten post. Znak niezgody na was. Znak żałości nad wami. Po to, żeby mój Syn wiedział. On i inni młodzi, że jesteście 'zbiorowym nikim'. Marginesem. Że nie ma na was zgody. Nawet nieistotnych. Nas nie dosięgniecie. Pora to wreszcie pojąć. Odpuścić. Nie zatruwać świata nienawiścią. Za dużo bólu macie na sumieniach. Wystarczy" – podsumowała Joanna Racewicz.