Sylwester Wardęga swoim filmem o Stuu i innych czołowych polskich youtuberach naprawdę otworzył "puszkę pandory". O aferze mówią wszyscy i zaangażowali się w nią nawet czołowi polscy politycy. Tymczasem to może być dopiero początek skandalu – w kolejce czeka bowiem jeszcze drugi, ponoć mocniejszy materiał o tej tematyce. Jego autorem jest Konopskyy, który wspólnie z Wardęgą przeprowadzał śledztwo znane jako "Pandora Gate". Na jego film czeka cały internet.
Reklama.
Reklama.
"Pandora Gate" to największy skandal w historii polskiego YouTube'a. W niemal półgodzinnym materiale Sylwester Wardęga przedstawia dowody (w postaci m.in. screenów i rozmów z ofiarami), że Stuu – niegdyś gwiazdor internetu – miał utrzymywać kontakty i spotykać się z dziewczynami, które miały mniej niż 15 lat. Ponadto jego bliscy znajomi, równie znani youtuberzy, jak Marcin Dubiel, Fagata i Boxdel, mieli o tym wiedzieć i milczeć.
To i tak może być tylko wierzchołek góry lodowej, bo w międzyczasie wychodzą na jaw kolejne, nawet jeszcze bardziej skandaliczne rzeczy, o których nie było mowy w filmie Wardęgi. Dlatego też wszyscy czekają teraz na film Konopskyy'ego, który ma przedstawić jeszcze więcej dowodów i osób zamieszanych w "Pandora Gate".
Kim jest Konopskyy? Na nowy film 21-latka czeka niemal cała Polska
21-letni Mikołaj "Konopskyy" Tylko zaczynał jak wielu innych youtuberów – nagrywał filmiki o grach (konkretnie pykał wtedy w "Fortnite'a"). Kanał założył w 2016 r., kiedy miał 14 lat, czyli tyle ile domniemane ofiary Stuu.
To był też mniej więcej ten sam czas, gdy skompromitowany gwiazdor podrywał nieletnie (sytuacje pokazane przez Wardęgę zdarzyły się w 2014 i 2018 r.). Część internautów zauważa więc, że jego nadciągający materiał będzie pewną formą zemsty za rówieśniczki "Konopa".
W pewnym momencie Konopskky przestał pokazywać tylko, jak gra w gry, i przerzucił się na komentowanie i demaskowanie zjawisk, oszustw czy dram w polskim internecie, ale nie tylko, bo odnosił się też tematów z prawdziwego świata np. pandemiczne newsy przyniosły mu sporo nowych subskrybentów.
W kilka lat stał się jednym z głównych i wpływowych (z pewną wpadką, o której za chwilę) youtuberów z gatunku "commentary" – czyli właśnie tego, w którym od kilka lat siedzi Sylwester Wardęga. W tym tygodniu przekroczył okrągły milion subskrybentów, a jego ostatni film dotyczy m.in. upadku innego youtubera – Gargamela.
Materiał Konopskyy'ego o Leksiu wywołał burzę. Rozpoczął też dramę z Sylwestrem Wardęgą
Szerszy rozgłos przyniósł mu zeszłoroczny filmik o Leksiu z Teamu X (grupy youtuberów założonej przez nomen omen Stuu), który miał wysyłać obleśne wiadomości i zdjęcia do m.in. 14-latki oraz innych młodych dziewczyn. Dotyczyło to więc podobnej sprawy, co "Pandora Gate", ale później okazało się, że jako mało doświadczony "youtuber śledczy" nie zweryfikował dobrze dowodów.
Internet przypiął Leksiowi łatkę "pedofila", a on sam usunął w cień. Tymczasem oskarżenia były nie do końca prawdziwe. Do akcji wkroczył bowiem Sylwester Wardęga, który bronił 23-letiego skandalisty. Wykazał, że dziewczyna, z którą rozmawiał, miała skończone 15 lat, więc z perspektywy prawa było to legalne. Zauważył też, że Leksiu nie pytał jej na początku o rocznik (zrobił to dopiero wtedy, gdy miało do czegoś dojść, po czym ją zablokował i usunął wiadomości).
Ponadto Wardęga usprawiedliwiał byłego członka Teamu X tym, że swoje rozmówczynie poznawał na Tinderze, gdzie teoretycznie trzeba mieć skończone 18 lat. Wściekł się wtedy na Konopskyy'ego, że był nierzetelny i nie zrobił dobrego researchu, a rzucił naprawdę ciężkie oskarżenia.
"Leksiu to niewyżyty seksualnie idiota bez szacunku do kobiet, ale do jasnej cholery NIE PEDOFIL. Oskarżając go o pedofilię, zniszczyłeś mu życie. Pisanie do 15-latek i 16-latek jest ch*jowe, ale to nie pedofilia i nie mów, że nie jest duża różnica, bo w świetle prawa jest to różnica kolosalna" – napisał w komentarzu Wardęga.
Konopskyy usunął film "Leksiu lubi małe widzki", ale potem dodał kolejny "Prawdziwe oblicze Leksia", w którym... obwiniał 14-latkę i jeszcze bardziej podpadł internautom. W końcu jednak przeprosił. Jednak konflikt z Wardęgą trwał jeszcze długo i obaj wrzucali na siebie oczerniające materiały. "Druid z lasu" nakręcił film zatytułowany "Konopski chce mnie zniszczyć", a ten drugi odpowiedział nagraniem: "Szeryf polskiego YouTuba". Drama po paru miesiąca wyparowała.
"Tak długo się przepychaliśmy przez tyle miesięcy, że to wygasło po prostu. W ogóle nie czujemy do siebie żadnej nienawiści, żadnych emocji i mamy siebie na tyle dosyć, że nawet jakby Wardęga dostał największy brud na mnie, albo ja na Wardęgę, to mielibyśmy to w dupie i nikt by tego w ogóle nie poruszał" – powiedział Konopskyy w rozmowie z "Super Expressem" w sierpniu zeszłego roku.
Nadal nie ma filmu Konopskyy'ego. Pojawi się jeszcze w tym tygodniu
Zakopali topór wojenny w słusznej sprawie – razem przeprowadzali śledztwo ws. "Pandora Gate". Wardęga dodał swój film we wtorek, 3 października, i zapowiedział materiał Konopskyy'ego, w którym "poznamy więcej wątków i youtuberów zamieszanych w tę sprawę". Już na zdjęciu, które młody komentator wrzucił na InstaStory, widać, że są jeszcze inne twarze.
Wszyscy internauci liczyli na to, że Konopskyy już ma gotowy film i doda go następnego dnia. Możliwe, że tak było. Jednak w międzyczasie wykruszyła się jedna z jego rozmówczyń. Wardęga napisał, że "zabroniła mu używać zapisów rozmów i screenów od niej", a także, że "podobno ma wystąpić w video wybielającym chłopaków".
Internauci podejrzewają, że mogło chodzić o influencerkę Olciak93, która wystąpiła właśnie w oświadczeniu Boxdelu i stanęła po jego stronie. To właśnie ona jako pierwsza zaczęła wprost mówić o tym, że ją też podrywał Stuu, gdy miała 13-14 lat. Opowiedziała o tym w zeszłotygodniowym wywiadzie z Jakubem Wątorem ze "Spider's Web".
Nie wiadomo, czy to o nią chodziło, ale Konopskyy stracił z pewnością ważny wątek. Do tego doszły kolejne materiały (nawet montażysta o tym pisał pół-żartem, pół-serio poniżej i widać, że np. dodaje oświadczenie Boxdela) i możliwe, że relacje nowych ofiar. Do akcji wkroczyła policja i prokuratura, a cała afera urosła do przeogromnych rozmiarów – nie ma miejsca na niesłuszne oskarżenia.
W ostatnich dniach Konopskyy milczał, bo pracował nad tym non-stop – nie chce powtórzyć błędu z Leksiem i wszystko sprawdza z milion razy. Fani zaczęli się o niego martwić, zwłaszcza że np. już ktoś groził Wardędze i innym ofiarom. To też m.in. sprawia, że wszyscy czekają w napięciu na ten film i zastanawiają się, kiedy pojawi się na YouTube?
Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, bo nie znamy dnia ani godziny. Konopskyy na swoim Instastory w końcu przemówił - w piątek po 14:00. Na wstępie zapewnił, że nikt mu nie zabrał komputera i nie pobił, bo takie były obawy (choć też dostawał groźby w wiadomościach), a materiał opublikuje jeszcze w tym tygodniu.
"Jest tam zamieszczonych kilkanaście naprawdę ciężkich historii o różnych twórcach" – przyznał. Mają się w nim też pojawić odpowiedzi na niektóre oświadczenia zamieszanych w sprawę osób. Materiał jest w "ostatniej fazie produkcji" i ma być dwa razy dłuższy niż film Wardęgi, czyli potrwa aż godzinę.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.