Orędzie Andrzeja Dudy wskaże, czy Donald Tusk, czy Mateusz Morawiecki dostaną misję tworzenia rządu? Marcin Mastalerek potwierdził, że prezydent już zdecydował, kogo desygnuje. Co ogłosi i jak wpłynie to na polityczne rozgrywki? "Być może to byłaby gra nawet na przejęcie schedy po prezesie Kaczyńskim", "W tle są interesy ośrodka prezydenckiego i Andrzeja Dudy jako polityka" – mówią na gorąco prof. Antoni Dudek i prof. UW Rafał Chwedoruk.
Reklama.
Reklama.
Orędzie Andrzeja Dudy. "Być może gra na przejęcie schedy po Kaczyńskim"
– Ja tego nie wiem, ale mogę powiedzieć, że jeśli teraz ogłosi nazwisko premiera, to oznacza opowiedzenie się za jedną z dwóch opcji – dodaje i wyjaśnia, co może powiedzieć głowa państwa.
– Albo ogłosi, że to będzie przedstawiciel partii, która ma najwięcej posłów. Wtedy to będzie Mateusz Morawiecki czy inny przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości. To oznacza dalszą grę w drużynie PiS-owskiej, co ja obstawiam – ocenia
– Wariant drugi to stwierdzenie przez prezydenta, że większość sejmowa stoi za Donaldem Tuskiem i jemu powierza tworzenie rządu. To będzie oznaczało, że prezydent się zaczyna autonomizować – komentuje.
Prof. Dudek zaznacza, że nawet desygnowanie Donalda Tuska nie będzie oznaczało przejścia Andrzeja Dudy do obozu zwycięzców.
– To oznacza rozpoczęcie własnej gry, niezależnej od Prawa i Sprawiedliwości, a dokładnie od prezesa Jarosława Kaczyńskiego – twierdzi i dodaje: – Być może to byłaby gra nawet na przejęcie schedy po prezesie Kaczyńskim, chociaż ta decyzja wywołałaby w PiS oburzenie. Zrobienie Tuska premierem byłoby mało taktyczne z punktu widzenia Andrzeja Dudy, bo to mu popularności w PiS nie przyniesie.
Orędzie prezydenta. Donald Tusk czy Mateusz Morawiecki?
Prof. UW Rafał Chwedoruk z kolei zauważa: – W tle są interesy ośrodka prezydenckiego i Andrzeja Dudy jako polityka. Być może nawet jako polityka jeszcze po zakończeniu kadencji prezydenta.
Według politologa, jeśli Andrzej Duda liczy na możliwość rozwoju na arenie międzynarodowej, konfrontacja z przyszłym rządem byłaby "dysfunkcjonalna".
– Wtedy nie sposób byłoby liczyć na jakiekolwiek stanowiska bez przynajmniej tolerancji ze strony rządu czy głównych partnerów takich jak USA, w których interesie nie leży destabilizacja sytuacji politycznej w Polsce – mówi.
– Gdyby Andrzej Duda wiedział, że będzie tylko jednym z polityków w obrębie prawicy, może europosłem, może senatorem, a może tylko felietonistą, to wikłanie się w promowanie Mateusza Morawieckiego, miałoby pewien sens – dodaje.
Według prof. Chwedoruka wybór Mateusza Morawieckiego doprowadzi nie tylko do upokorzenia premiera, ale również samego prezydenta.
– Jeśli Andrzej Duda chce się utrzymać w politycznej grze, mieć wpływ na rzeczywistość, wypracować kanały porozumienia z nową ekipą rządzącą, to nie może wskazać Mateusza Morawieckiego – mówi.
– Byłaby to dziwaczna decyzja, a rząd powstałby w tzw. drugim kroku upokarzającym dla Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudy. Biorąc pod uwagę, że w Kancelarii Prezydenta pojawił się specjalista od kampanii wyborczych, to też może świadczyć, że nieliczne atuty ośrodka prezydenckiego będą wykorzystywane do cna – podsumowuje.
Patrząc na to z bardziej funkcjonalnej perspektywy, to koncentracja na obronie polityka, który przegrał wybory i za którym olbrzymia część PiS nie będzie chciała umierać, niewiele da.