Donald Tusk ma zamiar "rotować" ministrów w swoim rządzie. Stanowiska mają objąć "zadaniowcy", którzy po zrealizowaniu konkretnych celów ustąpią na rzecz kolejnych "zadaniowców" – wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. Według serwisu pierwsze zmiany w Radzie Ministrów mogą nastąpić w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rząd Donalda Tuska będzie rotował? Sensacyjne doniesienia mediów
Od tygodni mamy do czynienia z lawiną spekulacji, które mają odpowiedzieć na jedno proste pytanie – kto wejdzie do rządu Donalda Tuska. I choć wszystkich emocjonują coraz to kolejne nazwiska, to okazuje się, że ministrowie mogą rotować.
– Nazwiska do poszczególnych ministerstw są przede wszystkim dobierane właśnie z tego klucza. Pracę w nowym rządzie zaczną ludzie dynamiczni, głodni, przebojowi, z charyzmą. Nie bojący się wejść z buta do tej stajni Augiasza – powiedział informator serwisu.
Donald Tusk i "nowy rodzaj rządu 'zderzaków'"
Ci z kolei po zrealizowaniu wyznaczonych projektów, mają ogłosić zrealizowanie zadania i przekazać sztafetę. – To nowy rodzaj rządu "zderzaków". Każdy może zostać szybko wymieniony, będzie duża rotacja na ministerialnych fotelach. I wtedy w miejsce takiej osoby do resortu przyjdzie nowa, z kolejnym zadaniem – powiedział informator Wirtualnej Polski.
Jak czytamy, pierwsze konkretne zmiany mogą mieć miejsce w już w okolicach wyborów do Parlamentu Europejskiego. To oznacza wymiany na stanowiskach ministerialnych w ciągu kilku miesięcy.
Serwis podał, że do Parlamentu Europejskiego być może wystartują: Borys Budka, Bartłomiej Sienkiewicz, Sławomir Nitras, Adam Szłapka czy Tomasz Siemoniak. Oni wszyscy są typowani na członków nadchodzącego rządu.
Wirtualna Polska wskazała, że w przyszłości do rotacji może dojść również w resorcie edukacji, zdrowia czy rodziny i polityki społecznej.
Miejsce w rządzie na stanowisku wiceministrów czy pełnomocników znaleźć ma się dla Hanny Gill-Piątek, Pawła Poncyljusza czy Andrzeja Rozenka, którzy startowali do Sejmu z list KO, ale nie otrzymali mandatu.
Tymczasem Mateusz Morawiecki ma czas do 11 grudnia, by wygłosić expose i poddać się ocenie Sejmu. Dopiero gdy Prawu i Sprawiedliwości nie uda się powołać gabinetu, rozpocznie się tzw. drugi krok konstytucyjny.
To oznacza oddanie posłom możliwości wskazania kandydata na premiera.