W poniedziałek prezydent Andrzej Duda oficjalnie zaprzysiągł rząd Mateusza Morawieckiego. Nie da się jednak ukryć, że jest to rząd "chwilowy" – najdalej za dwa tygodnie nowy gabinet prawdopodobnie upadnie po tym, jak nie uzyska wotum zaufania w Sejmie. Niestabilność nowego rządu znalazła swoje odzwierciedlenie w przemówieniu Dudy, który zdawał się po raz kolejny tłumaczyć ze swojej decyzji.
Reklama.
Reklama.
Duda tłumaczy się z "rządu na dwa tygodnie"
Jak pisaliśmy w naTemat, poniedziałkowa uroczystość zakończyła pierwszy etap misji utworzenia nowego rządu, którą Mateusz Morawiecki otrzymał od Andrzeja Dudy 13 listopada. Jest to tzw. pierwszy krok konstytucyjny, w którym kandydata na nowego szefa rządu wskazuje prezydent.
Andrzej Duda i jego ministrowie już kilka razy tłumaczyli się z kontrowersyjnej – bo opóźniającej stworzenie większościowego rządu – decyzji. Podczas poniedziałkowej uroczystości głowa państwa ponownie nawiązała do tej sprawy, stwierdzając, że powołanie rządu, który przetrwa dwa tygodnie, to... dopełnienie "konstytucyjnego" zwyczaju.
– Dopełniamy politycznego i historycznego, konstytucyjnego zwyczaju, powołując po wyborach parlamentarnych rząd Rzeczypospolitej Polskiej, który jest formowany przez kandydata przedstawionego przez ugrupowanie, obóz polityczny, który wygrał wybory parlamentarne – oznajmił Andrzej Duda podczas uroczystości zaprzysiężenia rządu Mateusza Morawieckiego.
Na koniec prezydent jeszcze raz nawiązał do tego, że PiS nie ma większości potrzebnej do zdobycia wotum zaufania: – Pan premier prowadzi w tej chwili negocjacje związane z poparciem dla tego gabinetu. Życzę panu premierowi w tym zakresie wszelkiego powodzenia – stwierdził.
Niestety, wciąż nie wiadomo, z kim konkretnie miałby negocjować Morawiecki. Przypomnijmy, że zaprzeczali temu wielokrotnie liderzy i posłowie wszystkich klubów parlamentarnych, od Lewicy aż po Konfederację.