Sejm we wtorkowy wieczór dyskutuje ws. powołania aż trzech komisji śledczych – w sprawie Pegasusa, wyborów kopertowych oraz afery wizowej. Czy jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński ma zamiar pojawić się na ich przesłuchaniach, jeśli zostanie wezwany? Polityk zabrał głos w tej kwestii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kaczyński przed komisjami śledczymi? Polityk zabrał głos
Reporter Wirtualnej Polski Patryk Michalski zapytał w Sejmie Jarosława Kaczyńskiego o to, czy stawi się przed komisjami śledczymi. Przypomniał też słowa lidera PO w tej kwestii. – Świadkiem to jest dość łagodne określenie – stwierdził wymowie we wtorek w Sejmie Donald Tusk.
Najpierw w imieniu Kaczyńskiego odpowiedział jednak Mariusz Błaszczak. – Czyli już wydał wyrok, Donald Tusk, to dla niego typowe. Jest już sędzią – zakpił obecny szef MON.
Potem odezwał się sam prezes PiS. – Proszę państwa, to nie jest moment na udzielanie wywiadów – stwierdził. W odpowiedzi usłyszał od dziennikarzy, że "tylko wykonują swoją pracę".
Nowy Sejm chce powołać na razie trzy komisje śledcze ws. Pegasusa, afery wizowej oraz wyborów kopertowych.
Przypomnijmy najpierw, czym były wybory kopertowe. Jak już nie raz informowaliśmy, miały się odbyć wiosną 2020 roku, ale nie doszły do skutku. Za organizację wyborów kopertowych odpowiadała Poczta Polska, która przygotowała karty do głosowania. Część wójtów, burmistrzów i prezydentów miast przekazała nawet poczcie spisy wyborców. Ich logistyka pochłonęła ponad 70 mln zł.
Nowy Sejm chce powołać na razie trzy komisje śledcze
Jeśli chodzi o aferę z Pegasusem, to w 2021 roku ujawniono, że rządy na całym świecie wykorzystywały oprogramowanie szpiegowskie wyprodukowane przez izraelską firmę NSO Group do szpiegowania Pegasusem m.in. polityków, dziennikarzy, działaczy czy prawników.
O wykorzystywaniu Pegasusa mówiło się m.in. w kontekście senatora KO Krzysztofa Brejzy.
– Rano miałem jedną ze spraw pegasusowych w sądzie w Bydgoszczy, gdzie przesłuchiwałem osobowe źródło informacji służb w mojej sprawie. I kim było "Ozi", szanowni państwo? To była współpracowniczka wojewody z PiS-u, mojego kontrkandydata w trakcie wyborów parlamentarnych. Tak to było szyte. Kim była agentka, która uczestniczyła w operacji Pegasusa? Była żoną radnego PiS spod Inowrocławia. To jest worek z przestępstwami na wielu poziomach i komisja to ujawni, punkt po punkcie – opowiadał we wtorek w Sejmie Brejza.
I na końcu – "najmłodsza" z afer PiS, czyli afera wizowa. Piotr Wawrzyk pod koniec sierpnia stracił stanowisko wiceszefa MSZ i miejsce na listach wyborczych PiS. Chodzi o proceder wydawania wiz z podejrzeniami o korupcję w tle.
O wątpliwych okolicznościach napływu do Polski nawet kilkuset tysięcy imigrantów zrobiło się głośno na całym świecie. Stanowcze reakcje szykowały instytucje UE oraz USA. Tymczasem Jarosław Kaczyński skrajnie bagatelizuje aferę wizową. – W gruncie rzeczy chodzi o jakąś zupełnie drobną sprawę – oznajmił jeszcze przed wyborami prezes PiS w Poznaniu.
Efektem afery była seria zatrzymań osób powiązanych z PiS. Mowa między innymi o Edgarze K. – byłym współpracowniku wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka i kieleckim radnym PiS Mariuszu G.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.