Do dość absurdalnej sytuacji doszło w Sejmie. Jedna z dziennikarek przypomniała Jarosławowi Kaczyńskiemu jego słowa z ubiegłego roku na temat ukraińskiego zboża. Mówił wówczas między innymi, że nie jest ono dla polskich rolników "żadnym zagrożeniem". Teraz prezes wyparł się tych słów, a kiedy reporterka chciała pokazać mu dowód, w pośpiechu zaczął uciekać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Chodzi o wywiad Jarosława Kaczyńskiego w "Gazecie Polskiej", który ukazał się w czerwcu 2022 roku. Był on szeroko komentowany przez media. Prezes Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że ukraińskie zboże nie jest dla polskich rolników żadnym zagrożeniem.
– (...) Zawsze, gdy w grę wchodzi żywotny interes Polski, Tusk jest przeciw. Bardzo często wówczas jego punkt widzenia jest zbieżny z rosyjską propagandą. Tak jest i tym razem. Ważne jednak, by nasi rolnicy wiedzieli, że to zboże nie jest dla nich żadnym zagrożeniem. Jego odbiorcy są w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie – stwierdził Kaczyński, który był wtedy również wicepremierem ds. bezpieczeństwa.
Kaczyński wyparł się swoich słów o zbożu z Ukrainy. Co mówił prezes PiS?
– To jest w naszym interesie, tylko że to ma po prostu przejeżdżać przez Polskę. A wszystkie te wieści o tym, że tu są jakieś znaczące – bo gdzieś, ktoś, coś mógł na lewo oczywiście załatwić – ilości zboża w mieszalni pasz czy w innych miejscach, są po prostu wieściami nieprawdziwymi – mówił.
I dodał: – Na pewno nie będzie to przeciwko interesom polskich rolników, to bądźcie tego państwo pewni. Nikt nie straci, wszyscy sprzedadzą swoje zboża po naprawdę bardzo przyzwoitych cenach, nawet jeżeli uwzględnić inflację.
Prezes PiS mówi o tym między 32. a 35. minutą poniższego nagrania:
Kaczyński wielokrotnie zarzucał swoim politycznym oponentom kłamstwa, ale po blisko półtora roku wydaje się, że sam zapomniał o tym, co mówił Polakom i opowiadał w mediach.
– Czy pana ktoś wprowadził w błąd ws. rolników? Mówił pan, że ukraińskie zboże nie zaszkodzi polskim rolnikom – zapytała go w Sejmie Justyna Dobrosz-Oracz z "Gazety Wyborczej".
– Pani wybaczy, ja sobie nie przypominam takiej wypowiedzi – odpowiedział zaskoczony Kaczyński. I dodał: – Proszę mi to pokazać, bo ja wygłosiłem przemówienie dokładnie odwrotne.
Kiedy dziennikarka chciała pokazać mu dowód, czyli wypowiedź dla "Gazety Polskiej", sugerując, że ktoś w redakcji mógł zmanipulować jego słowa, lider PiS uciął rozmowę, odwrócił się na pięcie i zaczął w pośpiechu wchodzić po schodach.
Będzie kolejna komisja śledcza ws. afer PiS?
W ubiegłym tygodniu politycy Polskiego Stronnictwa Ludowegopoinformowali, że powinna powstać kolejna komisja śledcza – tym razem w sprawie tzw. afery zbożowej. Argumentują to tym, że rolników nie udało się ochronić przed skutkami napływu ukraińskiego surowca do Polski. Komisja miałaby przyjrzeć się działaniom, jakie podejmował w tej sprawie odchodzący rząd.
Zdaniem opozycji politycy PiS totalnie zignorowali ten problem, a przewodniczący klubu PSL Krzysztof Paszyk mówił w ubiegłym tygodniu na konferencji prasowej, że już latem 2022 jego ugrupowanie apelowało w tej sprawie do rządu.
– Mówiliśmy, że rząd nie może improwizować z tak ważną rzeczą, jaką jest nielegalny napływ produktów niewiadomego pochodzenia i zaburzanie rynku rolno-spożywczego – stwierdził.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, na tę chwilę wiadomo na pewno, że wSejmie trwają prace nad szybkim powołaniem trzech innych komisji śledczych, które mają pomóc w wyjaśnieniu najgłośniejszych afer z ostatnich lat. Pierwsza ma pomóc w znalezieniu winnych kosztownego blamażu z tzw. wyborami kopertowymi, druga ma zbadać skalę inwigilacji Pegasusem, natomiast trzecia zająć się aferą wizową w rządzie PiS.