nt_logo

"Zamiast zapałek, miała w ręku telefon". Ruszyła pomoc dla rodziny Natalii z Andrychowa

redakcja naTemat.pl

03 grudnia 2023, 17:44 · 2 minuty czytania
Rodzina Natalii z Andrychowa potrzebuje pomocy. Śmierć 14-latki to kolejna już tragedia w rodzinie Grzegorza. Mężczyzna musiał bowiem poradzić sobie ze śmiercią żony. Od tego momentu samodzielnie wychowuje dzieci. Jego bliscy utworzyli zrzutkę pieniędzy na życie dla 44-latka, bowiem ten nie jest w stanie pójść do pracy.


"Zamiast zapałek, miała w ręku telefon". Ruszyła pomoc dla rodziny Natalii z Andrychowa

redakcja naTemat.pl
03 grudnia 2023, 17:44 • 1 minuta czytania
Rodzina Natalii z Andrychowa potrzebuje pomocy. Śmierć 14-latki to kolejna już tragedia w rodzinie Grzegorza. Mężczyzna musiał bowiem poradzić sobie ze śmiercią żony. Od tego momentu samodzielnie wychowuje dzieci. Jego bliscy utworzyli zrzutkę pieniędzy na życie dla 44-latka, bowiem ten nie jest w stanie pójść do pracy.
Śmierć Natalii z Andrychowa. Ruszyła pomoc dla rodziny. Fot. Bartosz Krupa / East News

Śmierć Natalii z Andrychowa. Ruszyła pomoc dla rodziny

Natalia z Andrychowa przez ponad 5 godzin leżała przed marketem na śniegu. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci dziewczynki był obrzęk mózgu spowodowany masywnym krwawieniem śródmózgowym.


Prokuratura wyjaśnia wszelkie okoliczności tragedii, a policja prowadzi wewnętrzną kontrolę, by sprawdzić, czy nie doszło do zbyt późnej reakcji ze strony funkcjonariuszy. Tu bowiem panuje dwugłos: rodzina i bliscy Natalii zarzucają służbom opieszałość, a służby deklarują, że ojciec zmarłej pojawił się na komisariacie kilka godzin po zaginięciu.

– Mijali ją ludzie i nikt nie pomógł, a ona umierała w śniegu. Zamiast zapałek miała w ręku telefon, którym resztkami sił próbowała dodzwonić się po pomoc. Zawiedli wszyscy – powiedziała w rozmowie z "Faktem" przyjaciółka rodziny Anna Żak.

W toku wyjaśniania okoliczności tragedii wychodzą na jaw kolejne fakty o rodzinie zmarłej. Jak podał "Fakt", 44-letni Grzegorz samodzielnie wychowuje jeszcze dwoje dzieci: 13-letniego syna i 19-letnią córkę.

Mężczyzna kilka lat temu musiał także pochować swoją żonę, która przegrała walkę z rakiem. – Dziś już nie cofniemy czasu, ale musimy wszyscy wyciągnąć z tej tragedii wnioski. To musi być lekcja dla każdego z nas, patrzmy na ludzi i reagujmy – dodała Anna.

Ojciec Natalii z Andrychowa nie może wrócić do pracy. "Nie jest w stanie tego udźwignąć"

– On musi się zająć teraz pogrzebem, dziećmi, na ten moment nie może wrócić do pracy, bo nie jest w stanie tego udźwignąć – podkreśliła przyjaciółka rodziny. Z tego względu bliscy Grzegorza założyli zrzutkę pieniędzy, by ten mógł przeżyć w spokoju najbliższe tygodnie.

– On nie chciał tej pomocy, ale my, przyjaciele postanowiliśmy ją zorganizować. Nie prosimy o jałmużnę. Prosimy ludzi o dobrych sercach o danie im możliwości przeżycia tych ciężkich chwil, tak by nie musieli martwić się o kwestie finansowe – wyjaśniła Anna.

Link do zrzutki znajdziecie <>.

Grzegorz chce być teraz jak najdłużej z dziećmi, więc na ten moment nie może wrócić do pracy. Nie prosimy o jałmużnę. Prosimy ludzi o dobrych sercach o danie im możliwości przeżycia tych ciężkich chwil, nie martwiąc się o kwestie finansowe.Opis zrzutki dla ojca 14-letniej Natalii z Andrychowa

Śmierć Natalii z Andrychowa. "Najpierw myślałem, że to kawałek folii"

Jak pisaliśmy w naTemat, 14-latkę odnalazł Rafał, który w rozmowie z TVN24 opowiedział o okolicznościach zdarzenia.

– Zaparkowałem na parkingu przy sklepie Aldi, wysiadłem z samochodu, rozejrzałem się. Zauważyłem przyczepę z reklamą, mówię: zajrzę – powiedział, po czym dodał: – Kiedy tam dochodziłem, to zobaczyłem najpierw coś czarnego, myślałem, że to kawałek folii. Jak podszedłem bliżej, zobaczyłem twarz dziewczynki. Tragiczny widok.