Braun twierdzi, że jest poszkodowany. Chce ścigania kobiety, która próbowała go zatrzymać
Nina Nowakowska
15 grudnia 2023, 21:44·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 grudnia 2023, 21:44
Po tym jak wywołał w Sejmie skandal zgaszeniem chanukiji, Grzegorz Braun oświadczył, że tak naprawdę to on jest poszkodowany. Poseł Konfederacji twierdzi, że kobieta, która stanęła w obronie żydowskiego symbolu, zaatakowała go "słowem i czynem". Teraz domaga się ścigania Magdaleny Gudzińskiej-Adamczyk.
Reklama.
Reklama.
Nie milkną echa po haniebnym czynie Grzegorza Brauna w Sejmie. We wtorek 12 grudnia podczas obchodów żydowskiego święta Chanuki polityk Konfederacji chwycił za gaśnicę i - ku oburzeniu zgromadzonych - zgasił świece chanukiji.
Podczas gdy cała sala zaniemówiła, przyglądając się skandalicznej sytuacji, w obronie chanukowych świec stanęła jedna kobieta, której poseł prysnął gaśnicą proszkową w twarz.
– Przypisano mi tutaj pobudki rasistowskie, gdy tymczasem ja przywracam stan normalności, kładąc kres aktom satanistycznego, rasistowskiego triumfalizmu, ponieważ takie jest przesłanie tych świąt – komentował potem Konfederata.
Braun czuje się...poszkodowany
Teraz "Rzeczpospolita" poinformowała, że to polityk uważa się za poszkodowanego ioskarża lekarkę, która jako jedyna odważyła się stanąć mu na drodze. Według Brauna to Magdalena Gudzińska-Adamczyk, która próbowała bronić chanukowych świec, zaatakowała go "słowem i czynem".
Z relacji kobiety wynika, że poseł miał ją nie tylko obrazić, ale fizycznie zaatakować. Jak tłumaczyła, gdy spostrzegła, że Braun biegnie z gaśnicą, pomyślała, że komuś stała się krzywda i chciała mu udzielić pierwszej pomocy. Niestety, w konsekwencji ucierpiała ona sama.
Kiedy zrozumiała, że Konfederata chce zaatakować chanukiję, planowała go zatrzymać, a ten, jak relacjonowała "prysnął jej gaśnicą proszkową prosto w twarz". Co więcej, miał także uderzyć lekarkę gaśnicą i powiedzieć, że "nie jest kobietą".
Choć Gudzińskiej-Adamczyk pomógł lekarz sejmowy, wiemy z wywiadu udzielonego "Faktowi", że po powrocie do domu poczuła się gorzej. Kobieta straciła przytomność i trafiła do szpitala. W piątek media obiegła wiadomość, że poszkodowana straciła głos.
"Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów" – powiedziała portalowi, który wskazuje, że lekarka wywiadu udzieliła właśnie w taki sposób.
Kobieta wyjaśniła, że cierpi na chorobę przewlekłą, która została zaostrzona właśnie przez wdychanie dymu z gaśnicy. – Teraz czuję się źle, zaostrzyła mi się przewlekła choroba i najpierw muszę zająć się swoim zdrowiem – powiedziała w rozmowie z portalem.
Przed Gudzińską-Adamczyk jeszcze konsultacja okulistyczna, która może ujawnić kolejne zdrowotne konsekwencje haniebnego czynu. Zapytana o to, czy zamierza wyciągać konsekwencje prawne wobec Brauna, podkreśliła, że w pierwszej kolejności planuje skupić się na swoim zdrowiu.