Grzegorz Braun "po prostu ulotnił się z Sejmu" i od wtorku nie ma z nim kontaktu – twierdzi rzeczniczka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik. Wiadomo już, co dzieje z politykiem od czasu, gdy zgasił świece chanukowe w Sejmie za pomocą gaśnicy proszkowej.
– Po tym całym zdarzeniu poseł Braun po prostu ulotnił się z Sejmu. Nie pojawił się na posiedzeniu klubu. Od tego momentu nie mamy z nim kontaktu. Mamy nadzieję, że pojawi się na kolejnym posiedzeniu klubu – powiedziała w Polsat News rzeczniczka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik.
Do słów tych odniósł się sam zainteresowany, który w rozmowie z Michałem Cichym na YouTube stwierdził, że nikt z partii się z nim nie kontaktował.
– Koledzy są zajęci. Ja jestem dużym chłopcem, nie oczekuję serdeczności – oznajmił, dodając przy tym, że oczekuje "odporności na naciski zewnętrzne i niewytwarzania ciśnienia wewnętrznego" w sytuacji, w której "niektórzy zapowiedzieli, że chcą, aby zniknął".
– Poza tym ja mam kolegów, moich posłów z Konfederacji Korony Polskiej. Jest nas paru i współtworzymy klub parlamentarny – stwierdził. Polityk dodał, że "ze spokojem czeka na werdykt klubu parlamentarnego, partii, prezydium Sejmu, a potem sądów wszystkich instancji".
W swoim ugrupowaniu Braun za to wszystko zapłacił jedyniezawieszeniem w prawach członka klubu parlamentarnego oraz zakazem wystąpień z mównicy sejmowej. Szefostwo Konfederacji przyjęło też specyficzną narrację. Sławomir Mentzen oznajmił, że o poważniejsze kary nie wnioskował, gdyż "nie da się szantażować". – Braun jest artystą i być może to jego forma ekspresji – komentowała Ewa Zajączkowska-Hernik.
Konfederacja zdaje się więc zbliżać do momentu, w którym jej przedstawiciel zostanie wyrzucony z prezydium Sejmu. Sam marszałek Szymon Hołownia wyraził poparcie dla skreślania z listy swoich zastępców Krzysztofa Bosaka, jeśli Grzegorz Braun pozostanie w szeregach konfederatów.
Swoją teorią na ten temat tego, dlaczego Konfederacja nie rozstanie się z Braunem, podzielił się nowy minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek.
– Przecież wiemy, że jest drugie dno. Jak wyrzucą pana Brauna, z nim pójdą trzy-cztery osoby – z definicji stracą marszałka i wiedzą, o co chodzi. Oni spokojnie sobie liczą, bo przecież, żeby mieć klub trzeba mieć 15 posłanek i posłów – powiedział Wieczorek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na antenie Radia ZET.