Miało być miło, cukierkowo, świątecznie. W studio "Dzień dobry TVN" unosił się zapach pierniczków. W tle światełka i choinki. Idealna atmosfera do tego, żeby opowiadać o swojej miłości i dzieciątku, które przyjdzie na świat już niedługo. Czar prysł, kiedy Hładki zaczął zadawać pytania o byłe partnerki i dzieci. Paulina i Jakub mogli powiedzieć "stop". Nie zrobili tego. Rzeźniczak znowu pokazał, że gdyby był bramkarzem, a bramką byłoby jego życie prywatne, to zszedłby z murawy po 5 minutach.
Reklama.
Reklama.
Rzeźniczak - playboy wiecznie szukający szczęścia
"Trochę się boję. Że jestem z playboyem. Trochę się boję. I nie wiem co zrobię" – śpiewa Mery Spolsky w jednym ze swoich kawałków z najnowszej płyty "EROTIK ERA". Tekst ten mogłyby zaśpiewać chórkiem wszystkie byłe partnerki Jakuba Rzeźniczaka.
W 2016 roku piłkarz, mający już łatkę playboya, poślubił modelkę Edytę Zając, z którą był zaręczony od trzech lat. Jednak zaledwie rok po ślubie na świat przyszła Inez, której matką nie była jednak żona sportowca, ale Ewelina Taraszkiewicz. Edyta, kiedy dowiedziała się o niewierności Kuby, nie miała już wątpliwości. Chciała rozwodu.
Kiedy odbyła się rozprawa, Jakub był już wówczas związany z Magdaleną Stępień – fotomodelką i byłą uczestniczką programu "Top Model". Doczekali się synka, Oliwiera, ale rozstali się przed jego narodzinami. Niedługo po pierwszych urodzinach, dokładnie 27 lipca 2022 roku, malec odszedł po walce z rzadkim nowotworem wątroby.
Magda była wrakiem człowieka. Przez wiele miesięcy nie mogła funkcjonować. Każdy dzień był walką. Walką o to, by wstać z łóżka, zjeść posiłek, iść do pracy i zacząć myśleć o tym, że po tej tragedii musi jakoś zacisnąć zęby i iść dalej. Spróbować uwierzyć, że to nie koniec jej życia.
Kubę podczas żałoby wspierała już Paulina, z którą związał się w połowie 2021 roku. Rozpacz po utracie dziecka przykryły kadry ze ślubu w Miami. Czy cztery miesiące to wystarczająco długi czas na to, żeby przeżyć żałobę i postawić grubą kreskę w postaci wesela pod palmą? To już kwestia sumienia państwa Rzeźniczaków.
W głośnym wywiadzie z Żurnalistą Jakub wyznał, że pierwszy raz zobaczył swoją córkę Inez po 1,5 roku od jej narodzin. Był czas, kiedy piłkarz stwierdził, że pobawi się w dobrego tatusia. Oczywiście nie obyło się bez dokumentowania swojego zaangażowania – były wspólne zdjęcia, uściski i uśmiechy. Ostatni post z córką dodał w maju 2020 roku. Wtedy Inez miała trzy lata.
We wspomnianym wywiadzie Rzeźniczak nazwał mamę Inez "dziewczyną na telefon". Obwiniał Ewelinę, że nie powiedziała mu, że przestała stosować antykoncepcję. No bo przecież playboye nie zawracają sobie głowy taki bzdurami jak prezerwatywy czy tabletki... To "powinna" robić pani, która zdecydowała się na obcowanie z takim "amantem".
Ewelina stwierdziła, że nie będzie się dłużej prosić o to, żeby Kuba łaskawie zainteresował się dzieckiem i raz na jakiś czas zabrał małą na spacer, ciastko do cukierni, czy chociażby wysłał misia z życzeniami na Dzień Dziecka.
I tak pod koniec października tego roku Rzeźniczak stracił prawa rodzicielskie do córki. Czy się tym przejął? Nie bardzo. Prawniczka ujawniła, że "był to zgodny wniosek stron". Zawodnik Kotwicy Kołobrzeg nie wyraził sprzeciwu.
Narcyzi w złotym papierku chcą poklasku
Paulina i Jakub nie mają czasu na to, żeby zaprzątać sobie głowę takimi sprawami, jak jego dzieci z byłych związków. Zaraz urodzi się bowiem ich córeczka. Ich własna, wyjątkowa, wyczekiwana. Ta, która jest owocem prawdziwej miłości, bo przecież poprzednie dzieci to sprawa "tamtych kobiet", a nie Kuby, który mówi, że w końcu jest szczęśliwy i zakochany bez pamięci.
Narcyzi w złotym papierku chcą poklasku. Chcą lajków pod zdjęciami z sesji ciążowej, serduszek pod kadrami z zaokrąglonym brzuszkiem. Chcą wsparcia fanów, którzy mają im kibicować, bo przecież w przeszłości przeżyli tyle traum i w końcu zasługują na to, żeby wieść cudowne, beztroskie życie, które można pokazywać na okładkach magazynów.
Z tą myślą poszli do "Dzień dobry TVN". Przyjęli zaproszenie Mateusza Hładkiego, zakładając, że wywiad będzie laurką dla ich cukierkowego życia. Miało być słodko, sympatycznie, tak w sam raz pod święta Bożego Narodzenia.
Mogli pomyśleć o tym, że wywiad może zboczyć z milusińskiego tonu. Mogli zastrzec, że przed publikacją chcą go autoryzować. To przysługuje każdemu rozmówcy, który decyduje się na rozmowę z mediami. Kuba i Paulina jednak siedzieli, jak małe, zastraszone dzieci i grzecznie odpowiadali na wszystkie pytania zadawane przez "strasznego pana" z telewizji.
Panie Rzeźniczak, znowu pan to udowodnił. Pokazałeś, jakim ojcem nie być
Fragment, w którym Rzeźniczak mówi o córce Inez, został już wycięty z materiału, ale i tak zdążył się ponieść po wszystkich portalach.
– Nie mam (z nią kontaktu), to jest moja decyzja. Nie chcę do tego wracać, powiedziałem już wszystko. Nie czuję więzi po tym wszystkim jak to się wydarzyło, jak to się stało. Chcę być szczery, nie chcę mydlić oczu. Były próby zbudowania tej więzi i te próby się nie udały i też myślę, że też takie próbowanie co chwilę tez jest złe dla Inez, a tak jest jasna sytuacja – powiedział.
– A chciałbyś, żeby twoje córki miały kontakt, żeby się poznały? 6-letnia Inez i córeczka, która będzie na świecie? – dopytał dziennikarz. Odpowiedź Jakuba zaskoczyła. – Na tę chwilę nie – odpowiedział.
Rzeźniczak, zamiast wysłać 6-letniej córce prezent na święta, wysłał komunikat pod tytułem "nie jesteś ważna, nie zasługujesz na to, żeby być w moim życiu, mam nową rodzinę i ty do niej nie należysz". Czy tak robi człowiek, który chce, żeby kolejne dziecko mówiło do niego "tatusiu"?
Okej - odebrano mu prawa rodzicielskie, ale nie stało się to bez powodu. Mimo jego zachowania Ewelina nie powiedziała stanowczo: "Nigdy nie pozwolę ci już zobaczyć się z Inez". To on podjął taką decyzję. Decyzję podyktowaną swoim wygodnictwem, swoim egoizmem.
Skoro Jakub nie widzi miejsca w swoim życiu na relację z Inez, to ja nie widzę miejsca na to, żeby dawał sobie przyzwolenie na to, by w jakikolwiek sposób wypowiadać się na jej temat. Ani na temat jej mamy.
– Chcę podkreślić, że jesteśmy dorosłymi ludźmi i na zadane pytania (w wywiadzie – red.) można było odmówić, wstać i wyjść. Natomiast ja jestem bardzo zażenowana prowadzącym (Mateuszem Hładkim – red.) i oczekuję przeprosin od TVN-u – zaznaczyła Ewelina odnosząc się do słów Rzeźniczaka.
– Jestem znowu zmuszona podjąć kroki prawne. Na pewno będę wnosiła o zakaz wypowiadania się na jej (córki – red.) temat – oświadczyła Taraszkiewicz. I bardzo dobrze.
Nie może być zgody na to, żeby dwójka dorosłych ludzi, w tym ojciec dziecka, upokarzał je w najbardziej popularnej śniadaniówce w Polsce. I pewnie myślicie - no, ale przecież 6-latka nie oglądała sobie "Dzień dobry TVN". Może nie oglądała. Ale może obejrzeć za pięć, dziesięć lat. Inez niedługo idzie do szkoły.
Panie Rzeźniczak, nie jest pan przerażony wizją tego, że przez pana "szczerość", a właściwie długi jęzor, za jakiś czas dzieci albo dorośli mogą pozwolić sobie na zrobienie krzywdy pana córce? Jeśli nie, to znaczy, że nie wie pan, jak powinien zachowywać się ojciec.
A i na koniec. Co świadczy o panu jako o mężczyźnie, że zadaje pan publicznie taki cios matce swojego dziecka? Kobiecie, która nosiła je pod sercem, wzięła na siebie sto procent odpowiedzialności. Wychowuje córkę, dba o nią. Zamiast wdzięczności, nawet cichej, nie tej instagramowej i publicznej dla poklasku, daje pan pogardę. Brzydzę się tym.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.