Nie wszyscy twórcy kina i artyści mają okazję zdobyć pochwałę od jednej z najwybitniejszych aktorek w Hollywood. Podczas wręczania nagrody specjalnej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Palm Springs Meryl Streep zwróciła się do osób, które współtworzyły jedną z najgłośniejszych produkcji zeszłego lata, mówiąc, że ocaliły kino, a także wiele pokoleń. I wcale nie chodziło o kogoś, komu przyznała statuetkę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W czwartek (4 stycznia) odbyła się gala Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Palm Springs. Podczas ceremonii Meryl Streep, która w ostatnim czasie raczej stroni od podobnych uroczystości, weszła na scenę i wręczyła jedną nagrodę. Statuetka powędrowała zasłużenie do Carey Mulligan ("Saltburn" i "Obiecująca. Młoda. Kobieta.") za biografię "Maestro" w reżyserii Bradleya Coopera ("Narodziny gwiazdy").
Przed przyznaniem nagrody gwiazda "Diabeł ubiera się u Prady" i "Mamma Mia!" miała jednak ważną wiadomość druga do Billie Eilish i jej starszego brata Finneasa, którzy na potrzeby hitu "Barbie" Grety Gerwig skomponowali piosenkę "What Was I Made For". Duet nagrodzono statuetką przed Carey Mulligan.
Meryl Streep stwierdziła, że autorka piosenki "bad guy" dała radość "niezliczonym pokoleniom". –"Barbie" to była miłosna bomba. Uratowaliście kino zeszłego lata i wszystkie nasze prace. Daliście radość wielu ludziom i powinniście płynąć na tej fali, dzieciaki, dopóki nie będziecie starzy tak jak ja – oznajmiła, po czym nagrodziła i pochwaliła Mulligan za jej warsztat.
Sukces filmu "Barbie" z Margot Robbie i Ryanem Goslingiem
Przypomnijmy, że "Barbie" według statystyk Box Office "Barbie" Grety Gerwig, hit kinowy, który ze względu na tę samą datę premiery konkurował z "Oppenheimerem"Christophera Nolana, zarobił dotąd na całym świecie 1,441 mld dolarów.
Do starcia "Barbie" z "Oppenheimerem" - i jego wpływu na całą branżę - odniósł się swego czasu reżyser Martin Scorsese ("Czas krwawego księżyca"). – Myślę, że połączenie 'Oppenheimera' i 'Barbie' było czymś niezwykle wyjątkowym. (...) Perfekcyjną burzą. To wydarzyło się we właściwym czasie, a najważniejsze jest, że ludzie poszli do kina. I myślę, że to jest właśnie w tym wszystkim najwspanialsze – stwierdził 80-letni amerykański filmowiec i laureat Oscara za kryminał "Inflitracja".
"Poszłam na 'Barbie' pokładając całą nadzieję w talent Grety Gerwig. Margot Robbie i Ryanowi Goslingowi udało się zahipnotyzować mnie na tyle, bym mogła przymknąć oko na to, że niektóre elementy filmu wcale nie były takie różowe jak Barbieland. Czy mam na co narzekać? Owszem. Czy każdy film musi mieć podwójną głębię? Nie" – czytamy w recenzji w naTemat.