Zaplanowane na kwiecień wybory samorządowe będą pierwszym poważnym testem dla Koalicji 15 października. Bratobójcza walka już zapowiada się w Krakowie, gdzie schedą po odchodzącym na polityczną emeryturę Jacku Majchrowskim zainteresował się właśnie kolejny mocny kandydat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak wspominaliśmy w naTemat.pl, premier Donald Tusk oficjalnie poinformował, że wybory samorządowe w Polsce odbędą się 7 kwietnia. Wówczas wybrane zostaną nowe składy rad miast i gmin, rad powiatów, sejmików wojewódzkich oraz przeprowadzona zostanie pierwsza tura wyborów jednoosobowych organów wykonawczych, czyli wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
Tam, gdzie konieczna będzie druga tura wyborów samorządowych, odbędzie się ona 21 kwietnia. I być może dwa razy do lokali wyborczych udać będą musieli się między innymi mieszkańcy Krakowa...
Wybory samorządowe 2024. Kolejny mocny kandydat na prezydenta Krakowa
Już od pewnego czasu wiadomo, że po 22 latach stery w drugim co do wielkości mieście w Polsce oddaje Jacek Majchrowski. – Chciałem powiedzieć bardzo wyraźnie, że nie zamierzam kandydować w najbliższych wyborach – stwierdził on na specjalnej konferencji zwołanej pod koniec listopada ubiegłego roku.
– Mam 77 lat, jeżeli chciałbym wystartować w wyborach, to kończyłbym kadencję w wieku 82 lat. Nie chciałbym wyglądać tak, jak niektórzy politycy... – dodał Majchrowski.
Gdy rutynowany samorządowiec oficjalnie ogłosił, że zabraknie go w kolejnym wyborczym wyścigu, sprawy pod Wawelem wydawały się być dość jasne. Sondaże wskazywały, iż faworytem jest były poseł Ruchu Palikota, a ostatnio radny klubu Kraków dla MieszkańcówŁukasz Gibała, który w finałowym starciu zmierzy się z reprezentującą PiS Małgorzatą Wassermann lub Aleksandrem Miszalskim z KO.
Ireneusz Raś gotowy do walki o schedę po Jacku Majchrowskim
Tak rozrysowany układ sił może teraz trafić do kosza. W poniedziałkowy poranek na antenie RMF FMgotowość do startu w wyborach na prezydenta miasta Krakowa zgłosił Ireneusz Raś. – Żeby być prezydentem, trzeba zjednoczyć większy obszar. Kraków wymaga porozumienia, chcę być elementem tego porozumienia – zadeklarował wpływowy polityk w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
Raś zaznaczył, że przed oficjalnym zgłoszeniem kandydatury "muszą stać się jeszcze jakieś rzeczy po drodze", ale jednocześnie sugerował, iż jego plany wyborcze są raczej pewne. – Od wielu miesięcy przygotowuję się z moim zapleczem politycznym – wyjawił.
W czym tu problem dla Koalicji 15 października? Otóż jeden z dawnych liderów konserwatywnej frakcji PO dziś jest posłem klubu PSL-Trzecia Droga. Jego start będzie oznaczała więc bratobójcze starcie z reprezentującym KO Miszalskim i Gibałą, który może liczyć na poparcie Lewicy.
Mówi się, że siłą Ireneusza Rasia jest pewne podobieństwo do Jacka Majchrowskiego. Jego prezydentura w Stołecznym Królewskim Mieście raczej nie oznaczałaby rewolucji światopoglądowej, więc miałby on szansę na głosy krakowskich konserwatystów.
Optymiści z Koalicji 15 października w mnogości swoich kandydatów widzą szansę na wykluczenie z realnej rywalizacji posłanki Wassermann. Pesymiści na wieść o planach Rasia zaczynają jednak podnosić alarm w sprawie tego, że wewnętrzna rywalizacja jest raczej przepisem na zapewnienie kandydatce PiS miejsca w drugiej turze.
Poza wspomnianymi politykami o fotel prezydenta Krakowa zamierzają ubiegać się także namaszczony przez Jacka Majchrowskiego aktualny wiceprezydent Andrzej Kulig, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie Stanisław Mazur i aktywista miejski Mateusz Jaśko.
Jak Koalicja 15 października pójdzie do wyborów samorządowych? "Najistotniejsze sejmiki wojewódzkie"
– Najistotniejsze są sejmiki wojewódzkie. Tam polityka krajowa ma relatywnie duży wpływ i na odwrót – sytuacja w poszczególnych województwach odbija się na układzie sił przy Wiejskiej w Warszawie – zauważył polityk.
– Mam wrażenie, że dziś jesteśmy na dobrych pozycjach wyjściowych, aby na koniec móc wyborcom powiedzieć, że po miejsca w sejmikach formacje współtworzące Koalicję 15 października idą ramię w ramię. A przynajmniej nie przeciwko sobie – dodał Zembaczyński.
Na tym polu rzeczywiście warto byłoby pójść do wyborów w jakiejś szerszej formule, aby nie ułatwiać życia Prawu i Sprawiedliwości. I być może tę formułę uda się wypracować. Nic nie jest niemożliwe. Rozstrzygnięcie, w sprawie tego, w jakiej ostatecznie konfiguracji pójdziemy do wyborów samorządowych wciąż przed nami.
WItold Zembaczyński
poseł KO w rozmowie z naTemat.pl o planach Koalicji 15 października na wybory samorządowe