Córka Marka Czyża, czyli Zuzanna Czyż jest zatrudniona w TVP. To z kolei rodzi komentarze o nepotyzmie i kolesiostwie. Teraz szef zespołu "19:30" odniósł się do zarzutów i wyjaśnił, że nie będzie bronił swojej córki, bo ta jest już dorosła. – Są chwile, w których człowiek chciałby się spotkać z osobami formułującymi takie oskarżenia nie jako dziennikarz, a jako mężczyzna – skomentował.
Reklama.
Reklama.
To już kolejny miesiąc bez topornej propagandy w TVP. Nie zmienia to jednak faktu, że ekipa Marka Czyża, Piotra Zemły i Tomasza Syguta cały czas jest poddawana krytyce z różnych stron.
Prawo i Sprawiedliwości uznaje, że władze Telewizji Polskiej są nielegalne. Z kolei nawet część komentatorów przychylnych rządowi skarży się na niewystarczająco mocne "dociśnięcie rozmówców".
Powstał nawet specjalny raport Demagoga pokazujący, co zobaczymy, a czego nie zobaczymy w "19:30" porównując program do konkurencyjnych formatów TVN i Polsatu.
Marek Czyż odpowiada na zarzuty ws. córki. "Ona pracuje w TVP od 5 lat"
W przestrzeni publicznej pojawiły się również zarzuty ws. córki Marka Czyża. Niektórzy zauważyli, że kobieta jest zatrudniona TVP. Pojawiły się więc komentarze o nepotyzmie.
Jak odnosi się do nich szef redakcji "19:30"? – Wie pani, to są chwile, w których człowiek chciałby się spotkać z osobami formułującymi takie oskarżenia nie jako dziennikarz, a jako mężczyzna. Na szczęście nie miałem takiej sposobności – powiedział Czyż w wywiadzie udzielonym Onet.pl.
– Nie zamierzam bronić córki, bo to dorosła kobieta, która dokonuje własnych wyborów. Podkreślę tylko, że ona pracuje w TVP od pięciu lat – skomentował. – Córka pracuje w oddziale terenowym, przygotowuje materiały o historii i kulturze, i nie ma żadnego związku z polityką – podkreślił.
Władze TVP o zmianach: Po raz pierwszy oglądaliśmy "19:30" i skonstatowaliśmy, że serwis był nudny
Czyż powiedział także o pierwszym momencie, gdy zdał sobie sprawę, w jakich warunkach musiał pracować po zmianie warty w Telewizji Polskiej.
– Na początku byłem zdruzgotany, bo okazało się, że mamy do dyspozycji narzędzia, które są mniej użyteczne niż te dostępne w telewizji osiedlowej, a musieliśmy zrobić dziennik konkurujący z największymi nadawcami – powiedział.
– Po raz pierwszy oglądaliśmy "19.30" w studio na Woronicza i skonstatowaliśmy, że serwis był nudny. Ale to jest właśnie to, czego powinno się oczekiwać od mediów publicznych – powiedział.
– Podstawą rzetelnego dziennikarstwa jest rozgraniczanie informacji od komentarzy. Serwis informacyjny powinien być przede wszystkim informacją i tego oczekuję jako widz – skomentował.
– Dotychczas wydaje mi się, że Telewizja Polska była trochę jak bezradne dziecko bogatych rodziców, którzy zawsze "sypali kasą", a nagle to dziecko zostało osierocone i wydziedziczone. Dajmy tej spółce trochę czasu na to, żeby się przestawić na nowe tory – podsumował.