Jak się okazuje, Grzegorz Braun za moment będzie miał okazję jeszcze rozszerzyć swoją działalność polityczną. Według ustaleń Interii parlamentarzysta wystartuje z list Konfederacji w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Tak, Grzegorz Braun będzie startował w nadchodzących wyborach do PE z Małopolski. Chodzi o podniesienie wyników Konfederacji – potwierdził Interii Roman Fritz, poseł Konfederacji i współpracownik Grzegorza Brauna.
Sam polityk też odniósł się w rozmowie z portalem do tych doniesień. – Potwierdzam: Będę miał zaszczyt wzmacniać kampanię Konfederacji z miejsca drugiego na liście małopolsko-świętokrzyskiej – doprecyzował Braun.
Grzegorz Braun w wyborach do PE
W Małopolsce "jedynką" na liście został Konrad Berkowicz. Braun ma jeszcze wzmocnić tę listę, co wydaje się zapowiedzią, że Konfederacja na poważnie snuje plany o zdobyciu tam mandatu.
Start Brauna w tych wyborach może być o tyle zaskakujący, że kontrowersyjny polityk jest po prostu zagorzałym eurosceptykiem i zwolennikiem "polexitu". Nawet jeśli w partii nie wszyscy popierają jego działania, to sama rozpoznawalność Brauna może jednak pomóc w walce o wynik wyborczy.
***
Najlepszy wynik zrobią pewnie eurosceptycy. Sprawdź, co naprawdę wiesz o UE
Braun w Konfederacji może być traktowany również jako wizerunkowy problem. Niedawno został wezwany do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty między innymi za zaatakowanie gaśnicą świecy chanukowej. Śledczy dołożyli do tego zarzuty za dwa inne zdarzenia z udziałem polityka, o czym pisaliśmy w naTemat.
– Precz z komuną. Precz z euro komuną, polexit. Trzeba ratować się póki czas. Precz z zielonym i tęczowym ładem, za którego nieprzyjęcie w Polsce wasz "lewico z prawej" minister obdzwaniał regiony, sejmiki wojewódzkie i straszył, że trzeba się wycofać z tych strasznych uchwał o szanowaniu normalności, bo nie będzie pieniędzy. Więc pieniędzy i tak nie było, rubelka nie zarobili, cnotę stracili – mówił Braun.
Wybory do PE są bezpośrednie i proporcjonalne, co oznacza, że kandydat, który z danej listy wyborczej otrzyma największą liczbę głosów, ma pierwszeństwo w ostatecznym podziale mandatów.