nt_logo

Skończcie z tym hejtem na parawany. Wyjaśnię wam, od czego sam chcę się odgrodzić

Alan Wysocki

13 czerwca 2024, 19:49 · 3 minuty czytania
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami i jak każdego roku już pojawiają się pierwsze dyskusje o rozstawianiu parawanów na plaży. Rusza festiwal śmiechu z "Januszy", memów oraz apeli o wprowadzanie restrykcji. Za każdym razem próbuję to pojąć i dalej nie mogę. Skończcie z tym hejtem na parawaning i przestańcie się rzucać na ludzi, którzy dbają o swoją prywatność i komfort.


Skończcie z tym hejtem na parawany. Wyjaśnię wam, od czego sam chcę się odgrodzić

Alan Wysocki
13 czerwca 2024, 19:49 • 1 minuta czytania
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami i jak każdego roku już pojawiają się pierwsze dyskusje o rozstawianiu parawanów na plaży. Rusza festiwal śmiechu z "Januszy", memów oraz apeli o wprowadzanie restrykcji. Za każdym razem próbuję to pojąć i dalej nie mogę. Skończcie z tym hejtem na parawaning i przestańcie się rzucać na ludzi, którzy dbają o swoją prywatność i komfort.
Wakacje 2024. Parawan na plaży ratuje mi życie – skończcie z zakazami. Fot. Wojciech Stróżyk / Reporter / East News

Sezon wakacyjny powoli rusza. Niedługo nad polskim morzem będziemy mogli zaobserwować tłumy turystów. Zresztą, niektórzy już korzystają z uroków Bałtyku, bowiem w mediach pojawiły się pierwsze doniesienia: "Parawany wracają do Sopotu", "Letni sport Polaków wrócił na plaże. Wracają parawany", "Janusze nad Bałtykiem, czyli parawaning w długi weekend".


A jeszcze w zeszłym roku mieliśmy do czynienia z artykułami: "To już ostatnia szansa, by zetknąć się z Januszem plażingu", "Nie uwierzysz, co dzieje się na polskich plażach. Parawany wyrastają jak grzyby po deszczu", "Ogrodzone grajdołki irytują Polaków", "Parawanowe twierdze utrudniają życie innym plażowiczom".

Przysięgam, nie zmyśliłem tego.

I jak każdego roku w mediach zaczęło się wyśmiewanie parawaningu, przeplatane apelami o jego całkowite zakazanie. Każdego roku próbuję to pojąć. Nie rozumiem, skąd to powszechne oburzenie parawanami. Naprawdę.

W każde wakacje awanturujecie się o to jeszcze raz. Odwalcie się od parawanów

Jasne, to oczywiste, że trzeba to uregulować przepisami. Powinna obowiązywać restrykcja, żeby nie ustawiać parawanów zbyt blisko linii brzegowej. Każdy powinien mieć do niej swobodny dostęp.

Trzeba też zadbać o bezpieczeństwo plażowiczów, czyli wyznaczyć korytarze, które umożliwią przemieszczanie się po samej plaży. No i oczywiście sam rozmiar parawanów powinien być regulowany, żeby jedna osoba nie zajęła całej dostępnej przestrzeń.

Sposób korzystania z plaży regulują trzy urzędy morskie: w Szczecinie Słupsku i Gdyni oraz samorządy. To oni ustawiają zasady, których wszyscy musimy przestrzegać. Przykładowo – burmistrz Darłowa całkowicie zakazał parawaningu. Dyskusja o zakazie parawanów przetoczyła się również przez Kołobrzeg.

Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wyznaczyć na przykład specjalne strefy i najzwyczajniej w świecie tę przestrzeń zorganizować. Ale co wam przeszkadzają same parawany?

Trwa festiwal wyśmiewania osób, które specjalnie wcześniej przychodzą zająć sobie kawałek miejsca na piasku. Nie rozumiem, co w tym złego? Ktoś dba komfort swój, swojej rodziny i organizuje czas tak, żeby potem nie gnieździć się w tłumie, denerwując się na brak miejsca na plaży.

Dla mnie to jest przykład zaradności czy dobrej organizacji, a nie chciwości czy chamstwa.

Sprawdzam media społecznościowe, pytam i czytam, skąd taki hejt na parawany. I trafiam na argument: "Parawan daje wewnętrzne przyzwolenie na zaśmiecanie swojej części plaży i gaszenie petów w piasku".

Aha, czyli ludzie, którzy nie korzystają z parawanów, nie śmiecą? Nie mówiąc już o tym, że wydaje mi się, że rozwiązaniem tego problemu jest doinwestowanie w sprzątanie plaż, a przede wszystkim w służby porządkowe, żeby respektowały przestrzeganie przepisów.

Nie brakuje komentarzy, że mamy do czynienia z przestrzenią publiczną, której nie można zagarniać. Ale przecież jak rozłożę na tej plaży dwa koce lub ręczniki, to też tę przestrzeń zagarniam. I co? To już jest okej?

Parawan ratuje mnie w wakacje nad morzem

No i kolejne argumenty: "Bo małe dzieci się gubią między parawanami". No to są jakieś jaja. Mam zrezygnować z parawanu, bo rodzice nie potrafią pilnować swojego dziecka?

Swoją drogą, właśnie po to mam ten parawan, żeby wasze dzieci się koło mnie nie kręciły. Nie sypały mi piachu na koc, nie wylewały na mnie wody z wiaderek, z którymi biegają po plaży, nie darły mi się nad głową. Jeszcze, żeby zwracanie uwagi rodzicom działało...

To ciekawe, że nie krytykujecie budowania galerii handlowych i wielkich placów zabaw. Tam też dzieci się gubią, to może pozamykajmy te miejsca.

Zakaz parawanów nie zaprowadzi żadnego porządku publicznego. Ba, ja pójdę krok dalej. Zakaz parawanów jedynie zakłóca spokojny wypoczynek.

Przychodzę na plaże, rozkładam ręcznik, kładę się. Chcę odpocząć, ale nie mogę. Bo zewsząd docierają do mnie bodźce. Nie mam ochoty słuchać, co słychać w życiu obcych ludzi leżących obok mnie. Nie mam ochoty oglądać pijących lub pijanych ludzi. Nie mam ochoty odczuwać dyskomfortu, bo ciągle ktoś przechodzi po moim kocu, ręczniku lub sypie na to piasek.

Ten parawan to dla mnie ratunek. Bo najzwyczajniej w świecie chcę mieć święty spokój. Odrobinę prywatności. Masa osób nie potrafi zachować się z kulturą nad wodą i chcę móc się od tych ludzi odgrodzić. I to oznacza, że jestem "Januszem"? Serio?

No i najważniejsze – nad morzem po prostu wieje. I to czasami naprawdę bardzo konkretnie. Od razu robi się zimniej, można się przeziębić, rozrzuca rzeczy po całej plaży. Ten parawan po prostu przed tym chroni.