Grosicki kończy z grą w kadrze. Skrzydłowy, który "rozluźnił" nawet Morawieckiego
Marek Deryło
24 czerwca 2024, 16:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 czerwca 2024, 16:08
Kamil Grosicki, skrzydłowy legendarny w najlepszym tego słowa znaczeniu, przed poniedziałkowym treningiem kadry podziękował kolegom za lata wspólnej gry. – Marzę jeszcze o pożegnalnym meczu na Stadionie Narodowym, bo to dla mnie szczególny obiekt – powiedział później dziennikarzom.
Reklama.
Reklama.
Przed treningiem 36-latek przemawiał długo, wszystko zakończyło się oklaskami i uściskami.
Mediom powiedział następnie: – Dzisiaj (…) z dumą i honorem przekazałem trenerowi oraz kolegom, że to zgrupowanie jest moim ostatnim w reprezentacji. Piękna, ale też smutna chwila. Przez kilkanaście lat gry z orzełkiem na piersi reprezentowanie barw narodowych zawsze było dla mnie czymś więcej niż meczem. Ale nadszedł ten dzień, gdy ogłaszam zakończenie kariery w kadrze.
Kamil Grosicki, bohater Stadionu Narodowego
– Dziękuję kibicom za kilkanaście lat wsparcia z trybun. Kolegom, z kapitanem Robertem Lewandowskim na czele – mówił dalej. – Dziękuję selekcjonerom, z Adamem Nawałką na czele, przy nim poczułem się jak prawdziwy reprezentant. Również trenerowi Probierzowi, Jerzemu Brzęczkowi, Czesławowi Michniewiczowi, mógłbym wymienić jeszcze pięciu, sześciu. Dziękuję też mojej żonie, córce i rodzicom za wsparcie.
Debiutował w reprezentacji w 2008 r., rozegrał 94 mecze ("A moim marzeniem było, żeby zagrać raz" – mówił dziś). Strzelił 17 goli, dodał do tego wiele asyst.
Ale to "tylko" liczby – choć imponujące, nie oddają tego, kim dla reprezentacji w jej najlepszych latach XXI wieku był "TurboGrosik".
W najlepszych latach, czyli "za Nawałki" właśnie. Wtedy powstało określenie "Twierdza Narodowy", tak mocna była Polska na Stadionie Narodowym.
Grosicki był wtedy jednym z najlepszych i najpopularniejszych jej piłkarzy. Kadra Nawałki – ćwierćfinał Euro 2016! – rozkochała w sobie Polaków niezwykle mocno.
Rajdy Grosickiego lewą stroną wywoływały nieziemską wrzawę na Narodowym, komentatorzy krzyczeli: "Już włączył swoje turbo!". Vlogi ze zgrupowań reprezentacji były niesamowicie popularne, Grosicki błyszczał tam bardzo często charakterystycznym dowcipem, pokazywał duży dystans do siebie.
A o tym, jak bardzo zżył się z Nawałką, świadczy scena z mundialu 2018.
Była końcówka meczu Polska – Japonia, obie drużyny już nie były zainteresowane prawdziwą grą. Polska w swoim meczu "o honor" wygrywała 1:0, Japonii to nie przeszkadzało, bo uzyskiwała awans.
Ale Nawałka chciał wprowadzić jeszcze na boisko Jakuba Błaszczykowskiego. Nie mógł przeprowadzić zmiany, ponieważ Japończycy wymieniali spokojnie podania między sobą. Nie było przerwy w grze. Wtedy pokazał na swoją łydkę, a Grosicki od razu zrozumiał, o co chodzi. Położył się na murawie, imitując skurcz lub uraz. Tak, by sędzia przerwał grę. (Ostatecznie jednak do zmiany i tak nie doszło, bo sędzia po prostu zakończył mecz.)
Kamil Grosicki i wyjątkowa "aura" wokół niego
Swoją boiskową brawurą uwiódł Polaków. Nawet swego czasu ówczesny premier Mateusz Morawiecki pozwolił sobie na ryzykowny żart, pisząc w internecie po meczu, w którym Grosicki strzelił trzy gole: "Od tego Grosika podatku nie będzie".
W ostatnich latach skrzydłowy wrócił do polskiej ligi, został jednym z najlepszych jej piłkarzy, ale jego rola w kadrze malała. Pozostawała jednak "aura" szalonego skrzydłowego – wielokrotnie, gdy Polsce nie szło, biła głową w mur, kibice mówili zdania w stylu: "Dawać Grosika, on coś wymyśli". Niezależnie od tego, w jakiej był akurat formie.
Na mundialu w Katarze w 2022 r. jeszcze tę aurę wzmocnił. Był rezerwowym, ale gdy wszedł w końcówce meczu z Francją w 1/8 finału, gra Polski natychmiast się ożywiła. A on bez kompleksów "tańczył" na skrzydle z wielkimi Francuzami, którzy następnie byli o włos od złotego medalu.
Może też ta aura zadziałała na Michała Probierza w meczu z Austrią, gdy ten, przegrywając 1:3, postawił w końcówce na "Grosika". Był to ruch teoretycznie nieracjonalny – i pytali o to Probierza dziennikarze. Pytali, jaki sens ma wprowadzanie w tak ważnym momencie kogoś, kto we wcześniejszych meczach nie wstawał z ławki rezerwowych.
Może z Francją we wtorek (godz. 18) "TurboGrosik" też zagra (choć Probierz mówi, że już szykuje drużynę na jesień). Może zobaczymy jakiś jego efektowny rajd. I nie będzie kibica, który się nie uśmiechnie.