Władysław Kosiniak-Kamysz ma zaproponować na szczycie NATO w Waszyngtonie, aby na granicy polsko-białoruskiej pojawiło się więcej mundurowych. Do pracy mają zostać zaangażowani kolejni przedstawiciele żandarmerii, ale również policjanci zza granicy. Tej drugiej opcji przeciwny jest były doradca prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Władysław Kosiniak-Kamysz chce, aby policjanci z Włoch, Grecji i Hiszpanii przyjechali do Polski i pomagali w zabezpieczaniu granicy polsko-białoruskiej. Kraje te, jego zdaniem, mają największe doświadczenie w radzeniu sobie z migrantami. Ten pomysł będzie sondował podczas rozpoczynającego się w Waszyngtonie szczytu NATO.
Czy ściągnięcie obcych służb na granicę z Białorusią to dobry pomysł? Zapytaliśmy o to byłego antyterrorystę Jerzego Dziewulskiego.
– Byliby swoistym rodzajem takiego straszaka, którego widać, jak patroluje tę granicę, ale nie byłaby to realna pomoc, która jest niezbędna dla polskiej Policji Straż Granicznej – podkreślił ekspert.
Zagraniczna policja na polskiej granicy. Mogliby jedynie patrolować
Kwestia ściągnięcia do Polski zagranicznych policjantów wydaje się być mało realna. Pierwszym problemem jest to, że Grecja, Włochy i Hiszpania raczej nie będą kwapić się z przysłaniem swoich funkcjonariuszy do Polski.
Nietrudno ukryć, że mają oni swoje obowiązki w kraju. Jednak ważniejszą kwestią wydaje się brak realnej reakcji ze strony Polski podczas ich kryzysu migracyjnego. Kiedy oni potrzebowali wsparcia, nasz kraj go nie udzielił. Dlatego trudno liczyć, że teraz to oni przyjdą nam z pomocą.
Dodatkowo zdaniem Jerzego Dziewulskiego, nawet gdyby policjanci z innych krajów przyjechali do Polski, ich rola byłaby marginalna. Po pierwsze byłby problem z komunikacją. Po drugie z prawnego punktu widzenia nie mogliby realnie pomagać. Nie mogą bowiem przeprowadzić interwencji na terenie innego kraju.
– Jeżeli oni mieliby być rodzajem wsparcia łącznikowego, obserwacyjnego, to zgoda, ale przecież nie mogą podejmować czynności prawnych w obcym państwie. Więc pytanie brzmi, jakie zadania im się wyznaczy, jaki jest cel ich pobytu, jaki jest zakres tych zadań, bo sam fakt, że oni przyjadą, pobędą i wyjadą, to jest tylko pomysł – podkreślił.
– Byłby to taki rodzaj pomocy pokazowej, być może odstraszającej, ale to nie jest pewne. Na, ile ona byłaby realna w systemie zabezpieczenia granic? Powiem otwarcie, ja tego realizmu nie widzę – podsumował Dziewulski.
Ściągnięcie do Polski zagranicznych policjantów, Dziewulski porównał do służby, jaką nasi funkcjonariusze pełnią w Chorwacji. – Polska policja jest w Chorwacji, tylko oni nie dokonują czynności w stosunku do obywateli chorwackich i obywateli polskich. Są swoistym rodzajem pomocy – wyjaśnił.
Czytaj także:
Dziewulski o sposobie na rozwiązanie problemu na granicy. Proponuje szkolenia
Jednym z nowych pomysłów na wzmocnienie granicy i zapanowanie nad panującą tam sytuacją jest wysłanie tam większej liczby przedstawicieli Żandarmerii Wojskowej. Z tym pomysłem zgadza się Dziewulski.
– Akurat zwiększenie żandarmerii na granicy nie jest specjalnym problemem. Dlaczego? Skoro wojsko już jest na granicy, to muszą być służby, które to wojsko kontrolują, które prowadzą postępowania w sytuacji, kiedy żołnierz naruszy prawo – stwierdził nasz rozmówca. Dodał jednak, że byłoby to rozwiązanie tymczasowe, a nie długofalowe.
Czytaj także:
Jak zatem na stałe poprawić sytuację na granicy? Dziewulski jest przekonany, że żołnierze potrzebują szkoleń z zakresu prewencji. Dzięki temu mogliby się nauczyć, jak skutecznie radzić sobie z rozwścieczonym tłumem.
– Antyterroryści leżą odłogiem, to są setki ludzi na emeryturze, którzy byliby gotowi podjąć tego typu działania i tego typu szkolenia, a nie sięga się po nich kompletnie. Sięga się po aktywnie pracujących funkcjonariuszy policji, którzy naprawdę mają dużo własnej pracy. Zwłaszcza że w skali kraju brakuje kilkudziesięciu tysięcy policjantów – podkreślił.
Zdaniem Dziewulskiego wielu byłych antyterrorystów bardzo chętnie zajęłoby się szkoleniem żołnierzy obrony terytorialnej. – Mogliby to robić za drobne pieniądze i zrobiliby to z przyjemnością. Wielu zrobiłoby to za darmo, bo nie chcą dłużej przyglądać się tej sytuacji bezczynnie – podkreślił.