Jarosław Kaczyński przegrał wojnę o Małopolskę. Ale dlaczego właśnie tam doszło do tak wielkiego rozłamu w Prawie i Sprawiedliwości? Ty była walka o posady w spółkach – sugeruje polityk obozu prawicy. W małopolskim PiS cały czas trwa wojna między frakcjami Ryszarda Terleckiego (prawdopodobnego sprawcy całego zamieszania) i Beaty Szydło.
Reklama.
Reklama.
W Małopolsce doszło do ciężkiego starcia wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. W ramach walki o fotel marszałka sejmiku małopolskiego długi bój toczyły ze sobą frakcje Ryszarda Terleckiego i Beaty Szydło.
Politycy związani z byłą premierką nie chcieli zgodzić się na kandydaturę Łukasza Kmity, który jest zaufanym człowiekiem Jarosława Kaczyńskiego. Nie pomogły interwencje prezesa, ani parlamentarzystów PiS. Po pięciu przegranych głosowaniach Kmita ustąpił na rzecz Łukasza Smółki.
"Terlecki wrzucił prezesa PiS na minę". Ujawniono powody wojny o Małopolskę
Teraz Interia ustaliła, dlaczego za szóstym razem Kaczyński odpuścił ponowne forsowanie Kmity. – Kiedy radny jest prezesem spółki albo jakiejś agencji, nie obchodzi go zarząd sejmiku. Gdy wszyscy szukają pracy, każdy robi się niezwykle ważny – powiedział polityk PiS.
– Ryszard Terlecki odwraca kota ogonem, wrzucił prezesa PiS na minę. Opowiada, że przez kogoś, jakichś zdrajców, można było stracić sejmik. A to z jego winy Małopolska mogła wpaść w ręce PO. Wcale nie chodziło o decyzje prezesa, tylko większości radnych niechętnych byłemu wojewodzie – powiedział jeden ze współpracowników byłej premierki.
Z kolei zwolennicy Terleckiego nie mogą wyjść z oburzenia, że radni PiS odważyli się blokować postanowienia Kaczyńskiego.
Quiz: 15 pytań z egzaminu na prawo jazdy. Niektórzy wykładają się już na pierwszym!
– Honorowym rozwiązaniem dla sejmikowych buntowników byłoby złożenie mandatów. Wyborcy PiS z pewnością nie są przekonani, że dobrze postąpili. Przecież oni blokowali decyzję prezesa! Jakie konsekwencje ponieśli? Zawieszenie, złożenie członkostwa w PiS? To żadna adekwatna kara. Ludzie wybierali nie tylko osoby, ale też szyld partyjny – skomentował rozmówca Interii.
Tymczasem parlamentarzyści prawicy mają już dość ciągnącego się w nieskończoność bratobójczego boju.
– W Krakowie im wszystkim odwaliło. To kwestia pewnej nienawiści w rodzinie. Jak się kłócą sąsiedzi albo koledzy z pracy, zaraz im przejdzie. A w rodzinie jest nienawiść do końca życia. I tak właśnie jest w małopolskim PiS. Kosa na kamień – powiedział jeden z posłów.
– "Małopolska to PiS w pigułce". Mają tam większość radnych, miażdżącą przewagę, ale i wszystkie ambicje. Zaczęło się, gdy prezes nakazał, że marszałkiem ma być Łukasz Kmita. A oni powiedzieli "nie". I to była sytuacja przełomowa. Do tej pory prezes kazał i tak się działo – powiedział.
– Ja podejrzewam, że gdyby nie terminy, to Kaczyński poszedłby i na szóstą porażkę. Bo prezes Kaczyński jest – to widać jak na dłoni – anarchistą politycznym. A w tej chwili nie ma za bardzo czym straszyć, nie ma posad do rozdania, pieniędzy – dodał.