Byli na zakupach, kiedy w niedzielę 1 września rozpoczęło się piekło. Po południu w kierunku Charkowa poleciały dziesiątki rosyjskich rakiet. Część uderzyła w budynki mieszkalne, inne w obiekt sportowy i supermarket. Trwają poszukiwania, bo pod gruzami mogą być uwięzieni ludzie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niedziela 1 września okazała się trudnym dniem dla mieszkańców Charkowa, którzy ledwie obtrząsnęli się po piątkowym ataku, kiedy na miasto spadły kolejne rakiety. Tym razem słychać tam było minimum dziesięć wybuchów. Sytuacja jest bardzo poważna.
Wojna w Ukrainie trwa. Charków pod ostrzałem Rosjan
O całym zajściu powołując się na szefa charkowskiej administracji obwodowej Olega Sinegubowa i burmistrza miasta Ihora Terechowa informuje "Ukraińska Prawda". Wiadomo już, że rakiety uderzyły w kilka punktów miasta, jednak najpoważniejsza wydaje się sytuacja na terenie obiektu sportowego. W tym regionie miało pojawić się sześć pocisków. Część z nich uderzyła w ziemię.
To właśnie tam trwa akcja ratunkowo-poszukiwawcza z udziałem wszystkich niezbędnych służb. Nie można bowiem wykluczyć, że pod gruzami nadal znajdują się żywe osoby. Równocześnie w ogniu stanęło kilka obwodnic, a także supermarket, w którym ludzie robili zakupy.
Z najnowszych informacji wynika, że w niedzielnym ostrzale rannych zostało 41 osób, w tym pięcioro dzieci. Pośród poszkodowanych są także lekarze, którzy nie raz opatrywali już ofiary ataków Rosjan.
Wołodymyr Zełenski pokazał, co dzieje się w Charkowie
Obojętny wobec tego, co przezywają mieszkańcy Charkowa, nie pozostał Wołodymyr Zełenski. Udostępniając na swoim profilu w mediach społecznościowych nagranie z miasta, pokazał całemu światu, co nadal dzieje się w Ukrainie.
"Rosja po raz kolejny terroryzuje Charków, atakując infrastrukturę cywilną i samo miasto. Na chwilę obecną rannych jest ponad 30 osób. Wszystkie niezbędne siły zostały rozmieszczone w celu przeprowadzenia akcji ratunkowej" – pisał prezydent Ukrainy o godzinie 14:19. Od tego czasu bilans ofiar wzrósł. Dobra wiadomość jest taka, że na razie nikt nie zginął.
Putin w Charkowie zemścił się za ostrzał Moskwy. Tam sytuacja była bardzo poważna
Wiele wskazuje na to, że niedzielny ostrzał Charkowa jest odwetem za to, że w nocy z soboty na niedzielęUkraińcy ośmielili się zaatakować Rosję. W nocy ok. 160 dronów uderzyło w cele, którymi były m.in. elektrownia Konakowo w obwodzie twerskim, czy rafineria na terenie Moskwy i inne obiekty energetyczne.
"Ukraina dopuściła się kolejnego zmasowanego ataku dronów na Rosję, jednego z największych kiedykolwiek" – napisał na X Illia Ponomarenko, ukraiński dziennikarz. "Ukraińskie drony uderzyły w moskiewską rafinerię – jedną z największych i najsilniej strzeżonych w Rosji. Atak spowodował ogromny pożar w obiekcie" – pisała NEXTA.
Rosyjska agencja informacyjna TASS po ostrzale moskiewskiej rafinerii pisała, że na jej terenie wybuchł pożar o "najwyższym poziomem skomplikowania". Kolejne informacje napłynęły po południu. Wówczas przekazano, że sytuacja została opanowana.