nt_logo

Kaczyński dał się sprowokować. Rzucił wulgaryzmem, kiedy wsiadał do auta

Klaudia Zawistowska

10 sierpnia 2024, 17:53 · 2 minuty czytania
Dziesiąty dzień każdego miesiąca dla Jarosława Kaczyńskiego jest wyjątkowy. Od 14 lat polityk obchodzi miesięcznice smoleńskie. Odkąd wzniesiono pomnik upamiętniający katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku, to właśnie tam składa kwiaty. O tym dniu pamiętają także demonstranci, którym znów udało się sprowokować prezesa PiS.


Kaczyński dał się sprowokować. Rzucił wulgaryzmem, kiedy wsiadał do auta

Klaudia Zawistowska
10 sierpnia 2024, 17:53 • 1 minuta czytania
Dziesiąty dzień każdego miesiąca dla Jarosława Kaczyńskiego jest wyjątkowy. Od 14 lat polityk obchodzi miesięcznice smoleńskie. Odkąd wzniesiono pomnik upamiętniający katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku, to właśnie tam składa kwiaty. O tym dniu pamiętają także demonstranci, którym znów udało się sprowokować prezesa PiS.
Jarosław Kaczyński użył niestosownych słów podczas miesięcznicy smoleńskiej Fot. X/@ArkadiuszSzczu2

Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowych jest najczęściej ostoją spokoju. Jednak jak widać na nagraniu opublikowanym w sieci, wyprowadzenie go z równowagi wcale nie jest trudne. Tym razem prezes Prawa i Sprawiedliwości sięgnął po słowa, które nie przystoją parlamentarzyście, a na pewno liderowi partii.


W sobotę 10 sierpnia Jarosław Kaczyński tradycyjnie złożył kwiaty pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Jego poczynania śledziła pokaźna grupa kontrprotestujących działaczy Obywateli RP i Komitetu Obrony Demokracji.

"Putinowska szmato". Jarosław Kaczyński nie wytrzymał na miesięcznicy

Kiedy Kaczyński wracał do samochodu w towarzystwie ochroniarzy, demonstranci zaczęli wykrzykiwać, że kierowca limuzyny prezesa złamał przepisy ruchu drogowego. "Tu jest zakaz zatrzymywania się" – słyszymy na nagraniu. Na miejscu obecni byli policjanci, których uwagę próbowali przykuć demonstrujący.

W pewnym momencie jeden z uczestników przez megafon zaczął wykrzykiwać "Jarek, skończ te łgarstwa. Przestań kłamać i oszukiwać ludzi". I to mogło przelać czarę goryczy. Jarosław Kaczyński odwrócił się w kierunku krzyczącego demonstranta i rzucił w jego stronę "Putinowska sz***o!". Po czym wsiadł do samochodu i odjechał.

Protestujący próbowali jeszcze coś ugrać. W kierunku policjantów wykrzykiwali między innymi, że samochody nie powinny stać w tym miejscu. Ostatecznie jednak żaden z funkcjonariuszy nie zareagował na ich słowa, a po chwili auta odjechały.

Burza w sieci po słowach Kaczyńskiego. Niektórzy przyznają mu rację

Słowa Jarosława Kaczyńskiego są bardzo szeroko komentowane przez internautów, którzy klasycznie podzielili się na dwa obozy. "Jarosław Kaczyński do Tuskowego frajera, który nie daje mu w spokoju złożyć kwiatów pod pomnikiem upamiętniającym śmierć ludzi w katastrofie smoleńskiej" – napisał jeden z internautów, dodając na koniec emotkę z serduszkami.

"Prawidłowo i celnie" – stwierdził natomiast Oskar Szafranowicz z młodzieżówki PiS. "Nie skłamał" – dodał inny internauta.

Nie zabrakło również słów krytyki pod adresem prezesa PiS. "Ups, nerwy puszczają", "Stać go jeszcze na limuzyny? Trzeba pilnować PKW, niech jeździ komunikacją miejską", "Odważne słowa, jak na kogoś, kto miesiącami pił wódkę z oficerem KGB", "Po co te nerwy? Utrata władzy, apanaży i dołowanie w sondażach?" – pisali kolejni użytkownicy.

Dodajmy, że to nie pierwszy raz, kiedy Jarosław Kaczyński nie utrzymał języka za zębami. Po raz ostatni słów nieprzystających parlamentarzyście użył podczas miesięcznicy smoleńskiej w lutym. Wówczas z jego ust padły słowa: "Do kogo, ty gówniarzu, per ty mówisz, co? Zasrany gnoju". Co ciekawe, sformułowanie to padło w kierunku Zbigniewa Aniszewskiego, który jest w tym samym wieku, co prezes PiS.

Całe to zamieszanie nie umknęło wówczas uwadze sejmowej Komisji Etyki. Ta w maju ukarała Kaczyńskiego naganą za użycie wulgarnych słów.